niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 16

Położył się obok mnie i zaczął rozbierac, czułam przechodzące mnie ciarki gdy dotykałam jego rozpalonego ciała. Nagle ktoś zapukał do drzwi i je lekko uchylił..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Justin oderwał się ode mnie i oby dwoje spojrzeliśmy na drzwi a ja zakryłam się kołdrą.
-O kurwa.. -powiedział męski głos i uciekł.
-Stój! -krzyknął szatyn i pobiegł za nim.
Zarzuciłam na siebie jakiś długi sweter i wybiegłam za nimi. Jus trzymał go opartego o ścianę i krzyczał, poznałam kto to, był to Albert. Podeszłam szybko do nich i odtrąciłam Jusa od niego.
-Co Ty tu robisz? -zapytałam zdenerwowana trzymając Biebera mocno za rękę.
-Dostałem zaproszenie od kumpla i przyszedłem, kazali mi się porozglądac po pokojach czy nic się nie dzieje bo policja już tu była. Moje serce zaczęło bic szybciej gdy czułam jak ręka ukochana się napręża. Wiedziałam że go nie cierpi i z chęcią by go pobił. Alb (gdyż takie miał przezwisko) usiadł na fotelu przy małym stoliku, ja na przeciwko niego co nie spodobało się Justinowi. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami, wiedziałam że jak tam wejdę nie będzie zbyt kolorowo. Zostałam i zaczęłam gadac z blondynem.
-Albert.. Nie mogę się z Tobą spotykac, najlepiej jak będzie jak o mnie zapomnisz. -powiedziałam wstając.
-Nie mogę! Marta zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia.. Przepraszam że mówię to w takiej sytuacji, ale musiałem to wydusic z siebie. -wstał łapiąc mnie za rękę.
-Co? Proszę Alb odpuśc sobie. Ja mam Justina którego kocham nad życie, nie rozumiesz?
-On mnie nie interesuje, będę o Ciebie walczył.
-Kurwa człowieku, chyba za dużo wypiłeś odpuśc sobie. Na prawdę. -wyrwałam swoją rękę i szłam w stronę pokoju gdy ten rzucił się na mnie i przygniótł do ściany zaczełąm wołac Juju który przybiegł od razu. Uderzył go z pięści w twarz a blondyn aż odleciał, uciekłam do pokoju ze strachu lecz wyglądałam zza witryny. Nie mogłam patrzec jak Justin okłada go pięściami, podbiegłam i pociągnęłam go do pokoju.
-Jeszcze się policzmy gnoju, nawet siędo niej kurwa nie zbliżaj! -krzyknął szatyn wchodząc do pokoju.
Wyjrzałam a Alb'a już nawet nie było na korytarzu tylko małe krople krwi które musiały leciec mu z nosa lub wargi. Rozpłakałam się u usiadłam na łóżku, ukochany usiadł obok mnie i przytulił mocno całując w czoło.
-Skarbie, co on chciał zrobic? -objął mnie ramieniem i powiedział poważnym głosem.
-Nie wiem.. Powiedział że.. -bałam się to powiedziec, jąkałam się co chwilę od płaczu.
-Proszę mów, dostał na razie za swoje. Marta, powiedz.
-On.. On powiedział że mnie kocha na co ja odeszłam jak najszybciej i powiedziałam że ma sobie odpuścic. -otarłam łzy- a on rzucił się na mnie..
Chłopak wzdychnął smutno i położył mnie przykrywając kołdrą. Pocałował w czoło i wyszedł, powiedział że nie mogę wyjśc. Płakałam gorzej że on naprawdę może zrobic mu większą krzywdę.. A to wszystko moja wina. W mojej głowie było pełno myśli co może się stac, w końcu Albert nie jest taki bezbronny. Opowiadał mi kiedyś jak pobił się z chłopakiem i połamał mu nos i rękę.. Usłyszałam tłuczące się szkło, zrobiło mi się gorąco i pobiegłam na dół szukając szatyna. Wszyscy byli schlani do bólu, leżeli bądź tańczyli. Obrzydzało mnie to. Pobiegłam przez cały salon ale nigdzie go nie widziałam, w kuchni też go nie było, w pokojach gościnnych też. Zmęczyłam się strasznie i wyszłam do ogrodu, zauważyłam że ktoś sam siedzi przy basenie. Podeszłam powoli i był to Jus którego tak długo szukałam.
-Czemu tu siedzisz sam? -usiadłam obok niego.
-Przepraszam, musiałem odsapnąc. -powiedział smutnym głosem.
-Usłyszałam tłuczące się szkło, przestraszyłam się i zbiegłam. Nie mogłam Cię nigdzie znaleźc.
-Ale znalazłaś. Czego się tak przestraszyłaś?
-Że mogło Ci się coś stac.. -położyłam głowę na jego ramieniu a szatyn mnie objął.
-Spokojnie, kicia nie jest Ci zimno?
-Tylko trochę, w końcu jestem w samej bieliźnie i swetrze. -uśmiechnęłam się.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, podniósł się i pomógł mi wstac po czym wziął mnie na ręce i powędrowaliśmy na górę do sypialni. Zdjęłam z siebie sweterek i byłam w samej bieliźnie a Bieber przygryzł wargę i dosłownie zjadał mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się i podeszłam po czym odpięłam mu spodnie zdjęłam i ściągnęłam. Weszłam pod kołdrę a ukochany znalazł się obok mnie w pare sekund. Jeździł palcami po moim boku i muskał delikatnie usta a ja jechałam ręką po jego rozpalonym torsie. Nachylił się nade mną i zaczął składac pocałunki na mojej szyi przez co przechodziły mnie dreszcze rozkoszy. Podniosłam jego głowę za podbródek i zaczęłam namiętnie całowac, szatyn oderwał delikatnie usta i szepnął:
-Marta.. Jesteśmy pijani, nie chcę by coś poszło nie tak. -spojrzał mi głęboko w oczy.
-Daj mi tylko słodkie buzi i mogę usnąc. -uśmiechnęłam się.
Jak poprosiłam Juju tak zrobił. Wtuliliśmy się mocno w siebie i zasnęliśmy.

***Rano***

Obudziły nas jakieś wrzaski na dole. Przetarłam oczy, przywitałam się miło z Justinem i usiadłam na łóżku rozglądając się. Strasznie mało pamiętałam jedynie rozmowe z Codym i akcje z Albertem. Szatyn rzucił się na mnie i przytulał mnie mocno a ja obdarowywałam go całusami, zaczęliśmy się łaskotac i wygłupiac. Śmialiśmy tak głośno że chyba słyszeli nas na dole. Ubrałam ciuchy które wzięłam na zmianę wraz z Jusem i poszliśmy do łazienki która była w pokoju. Umyliśmy zęby chlapiąc się wodą i popychając biodrami, przebraliśmy i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni i wryło nas w ziemię. Cody z Claudią i Chrisem przyrządzili wielkie śniadanie, stół był pięknie nakryty jak w jakiejś restauracji. Przywitałam się ze znajomymi a mój ukochany jak zwykle zazdrosny o to że przytulałam się z chłopakami. Dałam mu buzi w polik u zasiedliśmy do stołu. Claudia nałożyła nam omlety z owocami leśnymi polane czekoladą, aż szkoda było to jeśc, tak pięknie wyglądało. Po zjedzeniu pomogłam przyjaciółce posprzątac i usiedliśmy w dużym pokoju oglądając tv ale nagle straciłam humor, miałam jakoś dosyc wszystkiego. Pocałowałam mojego skarba, przeprosiłam wszystkich i wyszłam mówiąc by za mną nie szli. Szłam przed siebie, nie myślałam gdzie idę, chciałam iśc jak najdalej. Cały czas myślałam o tym że nie ma już mojej mamy, szłam płacząc, myślałam o tym co będzie jak przeprowadzę się do Justina, co się stanie gdy pójdę na pogrzeb mojej rodzicielki, jak dalej będzie z Jusem, czy media nas nie rozdzialą, czy narastające problemy nam nie przeszkodzą? Poszłam w miejsce gdzie pierwszy raz zabrał mnie szatyn. Stała tam jeszcze kanapa na której siedzieliśmy wspólnie. Usiadłam, ocierałam łzy, moje myśli błądziły. Patrzałam się w dal, widziałam tylko morze, las i miasto. Była mgła w końcu było dopiero po 9, położyłam się i leżałam patrząc w niebo. Zamknęłam oczy i usnęłam. Zbudziły mnie spadające na mnie krople deszczu, wstałam spojrzałam do góry widziałam ciemniejsze chmury. Zapięłam bluzę, schowałam ręce do kieszeni i szłam w dół. Gdy zeszłam na ławkach siedziała dziewczyna która też płakałam, otarłam łzy i usiadłam obok niej.
-Cześc, jestem Marta. -uśmiechnęłam się.
-Witaj, mam na imię Madlen. Miło mi Cię poznac. -przetarła twarz i spojrzała na mnie uśmiechając się przez łzy. 
-Widzę że nie tylko ja dziś płaczę. Coś się stało? -objęłam ją jedną ręką a ona wybuchła płaczem.
Przestraszyłam się i zaczęłam już uspokajac. Podniosłam ją i złapałam za rękę.
-Chodź pójdziemy do mnie, napijemy się czegoś ciepłego i porozmawiamy na spokojnie. 
-Dobrze. -szła przytulona do mnie. 
Wsiadłyśmy do autobusu by byc szybciej, podczas drogi autobusem i gdy szłyśmy kawałek opowiadałyśmy sobie o sobie. Nie wypytywałam ją co się stało, szła i uśmiechała się opowiadaj mi różne wspomnienia. Była piękna, cera delikatna i lekko opalona, włosy jasno brązowe obcięte na krótko i luźny styl. Była delikatna a zarazem wyrazista i z charakterem. Weszłyśmy do mnie, zrobiłam herbatę i usiadłyśmy na sofie popijając. Śmiałyśmy się z różnych naszych opowiadań i zwierzeń aż w końcu musiałam ją spytac..
-Opowiesz mi co się stało? Proszę nie płacz. -przytuliłam ją bo widziałam że ma już szklanki w oczach.
-Dobrze. Od ponad dwóch lat jestem z dziewczyną którą kocham ponad życie, gdy przedstawiłam ją mojej rodzinie zaakceptowali nas. Nawet powiedzieli że traktują ją jak własną córkę! Lecz gdy poszłyśmy z tym do jej rodziny jej matka nie była zadowolona.. Ona akurat nie ma taty gdyż zmarł na misji zza granicą. Jest jedynaczką a jej mama niestety wygoniła mnie z domu i zabrała Alison do domu. Krzyknęła że zabrania nam się spotykac. Było to wczoraj wieczorem. Ali nie dzwoni do mnie, gdy byłam pod jej domem nikt mi nie otworzył, załamałam się i poszłam tam gdzie się spotkałyśmy. -powiedziała smutnym głosem.
Jej historia na prawdę wzruszyła mnie. Przecież to że siękochają rodzice powinni cieszyc się wraz z nimi. Powinni akceptowac swoje dzieci i ich decyzje, bo w końcu co jest złego że kocha się są samą płec? Rozpłakałyśmy się raz, przytulałam ją oraz obiecałam że jeszcze dziś pójdziemy po jej ukochaną i będę żyły razem, wspólnie. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, był to Justin. Rzuciłam się na niego zapłakana i przytuliłam z całych sił.
-Kicia co się stało?! -powiedział przestraszony.
-Chodź przedstawię Ci kogoś. -uśmiechnęłam się przecierając łzy a chłopak pocałował mnie namiętnie.
Weszliśmy do salonu a znajoma wstała i zdębiała. Otarła łzy i uśmiechnęła się strasznie słodko. 
-Justin to Madlen dziewczyna którą dziś poznałam, Madlen to Justin mój chłopak. -podali sobie ręce.
-Jezu.. Ja.. Nie wiem co powiedziec. -jąkałą się i uśmiechała szeroko.
-Spokojnie, tylko nie płacz. -przytulił ją na co się uśmiechnęłam.
Usiedliśmy wszyscy razem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiac. Opowiedziałyśmy wszystko szatynowi, aż sam się wzruszył lecz nie płakał. Ustaliliśmy że gdy zjemy obiad pojedziemy pod dom niejakiej Alison. Mad położyła się na sofie, przykryłam ją kocem i zasnęła. Poszłam na górę z Jusem i opowiedziałam dlaczego wyszłam. Zrozumiał i przytulił mnie z całych sił.
-Marta, na zawsze będę z Tobą. Poradzimy sobie w każdej chwili i z każdą rzeczą. Rozumiesz? 
-Tak. Kocham Cię, jesteś moim całym światem. -wtuliłam się w niego a on podniósł mnie i spojrzał w oczy.
-Na zawsze? -uśmiechnął się słodko.
-Na zawsze! -pocałowałam go w usta i usiedliśmy na łóżku. 
Zastanawialiśmy się jak pomóc Madlen. Szatyn wspomniał że ma kumpla geja i że jest strasznie w porządku, tylko że oby dwóch mężczyzn rodzice nie mieli nic za złe by nawet ślub wzięli. Postanowiliśmy że pojedziemy na spokojnie pod jej dom, zapukamy i porozmawiamy a jeśli się nie zgodzi spróbujemy wziąc Alison siłą. Zeszliśmy na dół a dziewczyna jeszcze spała. Weszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robic obiad. Jus miał jak zwykle ochotę na spaghetti a więc wyjęliśmy wszystkie składniki i zaczęliśmy razem gotowac. Szatyn posmarował mój nos sosem po czym pocałował i powiedział:
-Mmmmmm! Marcia jaka Ty smakowita! -zaśmiał się.
-Boże głuptasie, kocham Cię! -uśmiechnęłam się i pocałował go.
-Ja Ciebie też, ponad wszystko!
Przez te krzyki chyba zbudziliśmy Mad gdyż wstała i przyszła do nas. Usiadła na krześle i sączyła swoją herbatę. 
-Wyspałaś się? -spytałam odwracając się.
-Tak, dziękuję że mnie tak gościcie. -uśmiechnęła się.
-Nie ma za co dziękowac! -podeszłam i ją przytuliłam. -Mam nadzieję że lubisz spaghetti bo sierota moja dziś się postarała i zrobiła ze mną. -zaśmiałam się z Juju i dałam mu buzi w polik.
-Tak, przeważnie jem wszystko. -zaśmiała się.
Nakryłam do stołu i nałożyłam każdemu jedzenie. Zaczęliśmy zajadac ze smakiem, gdy skończyliśmy obiad wstawiłam wszystko do zmywarki. Przebrałam się z Bieberem i pojechaliśmy do domu Madlen. Przedstawiła nas swoim rodzicom, opowiedzieli nam też tą sprawę i chcieli jechac z nami a więc się zgodziliśmy. Wsiedliśmy do czarnego auta ukochanego i pojechaliśmy pod dom Alison. Dziewczyna była cała gorąca, pewnie z nerwów i tej tęsknoty. Zapukaliśmy do drzwi i rozległ się głos ''Już idę!''..

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że rozdział krótki ale źle się czuję. Mama nadzieję że podoba wam się! :) 
KTO CZYTA NIECH DA KOMENTARZ, TO MNIE NA PRAWDĘ MOTYWUJE :*

7 komentarzy:

  1. Nie moge sie doczekac nastepnego!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest ok :)Na prawdę fajnie piszesz.
    Jeśli chcesz, zaglądnij do mojej przyjaciółki. foreverr.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Są błędy , treść nudna i przewidywalna. Sam w sobie pomysł na całe opowiadanie fajny tyle, że musisz popracować nad stylem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak są błędy ponieważ na laptopie nie mogę robic paru znaków.
      Nudny? Przewidywalny? Okej, to Twoje zdanie ja się do niego nie czepiam oczywiście:) Ale próbuję jak tylko mogę by było ciekawie.

      Usuń
  4. Przeczytałam dzisiaj wszystkie rozdziały i czekam z niecierpliwością na więcej. Zgodzę się z komentatorem powyżej że akcje są przewidywalne, popracuj nad tym, jakieś przeszkody postaw bohaterom ale za nic w świecie mi ich nie rozłączaj, bo przestane czytać ^^
    ;D

    OdpowiedzUsuń