czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział 2

Gadaliśmy długo o jego rodzinie, o mojej też, z resztą rozmawialiśmy o wszystkim i poznawaliśmy siebie. Nagle zadzwoniła do mnie mama, musiałam odebrac:
-Halo?.. 
---------------------------------------------------------------------------------------------------------Halo?.. 
- No hej, gdzie Ty jesteś? Dzwoniła do mnie wychowawczyni że nie było Cię w szkole o raz Claudii i Ann. Migiem do domu! -powiedziała rozzłoszczona.
-Dobrze, będę za 30 minut, kocham Cię pa! -powiedziałam szybko i rozłączyłam się. 
-Kto to? -zapytałam Justin.
-Moja mama.. Muszę iśc już do domu, jest zła że nie było mnie dziś w szkole. -powiedziałam smutno i wstałam. Nagle chłopak wstał, przytulił mnie i uśmiechnął się. Nie wiedziałam o co chodzi ale było to miłe.
-Ann, Claudia szybko! Dzwoniła do mnie mama, muszę byc zaraz w domu..
-O kurde.. Spadamy! -krzyknęła przestraszona Ann. 
-Dobra, ja biorę Ann i pojedziemy autobusem prosto pod dom. -przytuliła mnie Claudia i wychodziła już z siostrą -Tylko zadzwoń od razu jak będziesz w domu! Pa! -wybiegły szybko na autobus.
Martwiłam się co powiedziec mamie, nie miałam żadnego dobrego pomysłu by mi uwierzyła. Zaczęłam się ubierac, Ryan i Chris pobiegli za dziewczynami i pożegnali się z nimi. Juju też zaczął się szykowac.
-A Ty gdzie idziesz? -zapytałam zaciekawiona.
-Zawiozę Cię do domu i powiem że was zagadaliśmy i poszliśmy do mnie, będzie po sprawie. -uśmiechnął się i wziął kluczyki od auta.
-Ale na prawdę nie musisz, przecież dojdę sama to niedaleko -wyszłam z domu i zmierzałam w kierunku furtki gdy chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy do auta. Wsiedliśmy i dosłownie za 10 minut byliśmy już pod moim domem. Cholernie się bałam rodziców ale przy nim było mi jakoś lżej. Weszliśmy na podwórko a mama z tatą od razu wybiegli.
-Gdzie Ty byłaś?! -krzyknęli oby dwoje.
-No bo ja.. Ja.. -nie wiedziałam co powiedziec, jąkałam się. Nagle Justin stanął przed moimi rodzicami i powiedział:
-Marta z dziewczynami była u mnie, gdy szły do szkoły po prostu zabraliśmy je z chłopakami do mnie. Tato zmierzył chłopaka od góry do dołu, spojrzał na mnie i powiedział:
-Oby to się więcej razy nie powtórzyło. Dziękuję za odwiezienie mi córki -uśmiechnął się i wszedł do domu z mamą. Ja też wchodziłam już do domu gdy nagle Jus krzyknął:
-Nie pożegnasz się ze mną? -zrobił smutną minę i wsadził ręce do kieszeni. 
Cofnęłam się i podeszłam do szatyna. Przytuliłam się przy czym chłopak podniósł mnie lekko do góry z czego śmiałam się i powiedziałam:
-Dobra ja już pójdę, do zobaczenia! -uśmiechnęłam się i weszłam do domu. Wyglądnęłam przez okno by zobaczyc czy Bieber już poszedł ale siedział w aucie i pomachał mi na pożegnanie po czym odjechał. Teraz czekała mnie rozmowa z rodzicami, weszłam do kuchni i nalałam sobie soku.
-Masz szczęście moja droga że wychowawczyni Cię nie widziała nigdzie na mieście, gdzie masz plecak? -popatrzała się na mnie groźnie mama. 
-Zapomniałam, zostawiłam go u przyjaciółki. Pójdę po niego później -uśmiechnęłam się i poszłam na górę. 
Spojrzałam na telefon, była dopiero 12:05. Położyłam się na łóżku i myślałam o Jego uśmiechach, śmianiu się z nim, przytuleniu i nie mogłam dalej uwierzyc że ktoś taki rozmawiał ze mną, że to właśnie On. Ten o którym zawsze marzyłam. Byłam zauroczona w nim za sam charakter który dziś mogłam poznac, nie interesowało mnie czy jest bogaty, sławny, liczyło się tylko jego wnętrze. Poszłam wziąc zimny prysznic. Odkręciłam letnią wodę i wykąpałam się. 
-O tak, takiego chłodnego prysznica było mi trzeba -uśmiechnęłam się i szukałam w szafce suszarki. Wysuszyłam włosy, wyprostowałam, zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się w krótkie piosenki i zwiewną bluzkę. Nagle usłyszałam że dzwoni mi telefon, pobiegłam od razu i odebrałam:
-Halo, kto mówi?
-Hej, to ja Justin. Chris wziął dla mnie Twój numer od Claudii, nie bądź zła. 
-Nie jestem, mogłeś sam ode mnie wziąc przecież. Ale no okej, coś się stało?
-Nie, chciałbym się zapytac czy byś jutro wpadła z dziewczynami na małą imprezę. Urządzamy ją w każdą sobotę i miło by było gdybyś wpadła.
-Jasne, pogadam dziś z dziewczynami bo muszę skoczyc tam po plecak -uśmiechnęłam się i ubrałam buty -muszę konczyc, do jutra! Pa! 
-Ahhh szkoda, no pa! -rozłączył się.
Wzięłam telefon, kasę i klucze i poszłam do Claudii. Na szczęście mieszka blisko to lada moment byłam już pod jej drzwiami. Bałam się trochę jej rodziców że będą mieli jakieś wyrzuty, bo to w końcu ja dziewczyny namówiłam ale zaskoczeniem było to że Claudia i Ann opalają się a ich rodziców nie ma.
-Hej, nie przeszkadzam wam? -wyszłam zza rogu i uśmiechnęłam się.
-Haha oczywiście że nie! Zapomniałaś plecaka prawda? -zaśmiała się i wstała z moim plecakiem.
-Tak, dziękuję Claudia. -przytuliłam ją mocno- Jest jutro mała impreza. Nagle Ann mi przerwała:
-Wiemy, dzwonili do nas i mówili że jutro u Justina o 19. 
-Okej, a dziś robimy mały wypad na miasto wieczorem? -uśmiechnęłam się i założyłam plecak na ramię.
-Jasne, będziemy po Ciebie koło 18, bądź tylko już gotowa. -Claudia dała mi buzi w polik i przytuliła. Wychodziłam już z podwórka gdy nagle zobaczyłam Ryana pod ich domem. Podeszłam i zapytałam się:
-Co tu robisz? 
-O hej, a przechodziłem obok. Mieszkasz tu? -zapytał zaciekawiony.
-Nie, Ann i Claudia tu mieszka. Muszę się zmywac hej! -pożegnałam się i zmierzałam w kierunku domu.
Słońce mocno grzało i raziło po oczach, myślałam już w co jutro się ubrac. Gdy weszłam do domu śmierdziało mi czymś spalonym, pobiegłam do kuchni.
-Co tak śmierdzi? -stanęłam w progu i patrzałam się na rodziców. 
-Twój kochany tatuś chciał zrobic obiad ale spalił wszystko -zaśmiała się mama.
-Dobra nie marudź, Marta dzwoń do pizzerii i zamów coś. -wyrzucił spalony obiad i nalał soku do szklanek.
Poszłam na górę, zamówiłam dwie pizze. 
-Gościu przyjedzie za 20 minut! -krzyknęłam i schowałam się do pokoju. 
Strasznie mi się nudziło a więc posprzątałam w pokoju i włączyłam laptopa. Weszłam na facebooka, twittera i parę innych stron. Tweetnęłam ''Miły poranek z #Justin Bieber i dziewczynami. Pozdrawiam!''. Wyłączyłam laptopa i poszłam zjeśc obiad. Dużo rodzice wypytywali się mnie o co chodzi z Justinem, czy jest miły, jaki on w ogóle jest. Zajadałam pizze i tylko przytakiwałam, gdy zjadłam powiedziałam:
-Za nie całą godzinę będą po mnie dziewczyny i idziemy na miasto, wrócę na późną kolację.
-Mhm, a może z Bieberem idziesz? -zaśmiał się ojciec.
-Nie, tato boże. Idziemy we trzy z dziewczynami na kręgle czy coś -wyszłam i zaczęłam oglądac tv. 
Prawie mi się przysnęło gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na godzinę była dopiero 17:15 i zdziwiłam się że są tak wcześnie. Otworzyłam drzwi a w progu stał mój były chłopak z kwiatami. 
-Co Ty tu robisz? Mówiłam że nie chcę Cię więcej widziec, idź stąd! -powiedziałam zdenerwowanym głosem.
-Nie mam zamiaru nigdzie iśc dopóki mi nie wybaczysz i do mnie nie wrócisz. -klęknął z kwiatami.
-Proszę Cię, po dwóch miesiącach się obudziłeś? Żegnam! -trzasnęłam drzwiami i poszłam do siebie.
Wyglądnęłam przez okno a Robert na szczęście się już zmył. Nie było mi ani trochę smutno z tego powodu, był opiekuńczy i kochany, kochałam go ale po tej zdradzie nie mam ochoty go znac. Spakowałam torebkę, ubrałam buty i zarzuciłam na siebie katankę. Zeszłam na dół, akurat do drzwi dobijały się dziewczyny.
-No już, już spokojnie! -otworzyłam drzwi i Claudia rzuciła mi się w ramiona.
-O co chodzi? Coś się stało? -uśmiechnęłam się a Ann mówiła za siostrę.
-Wpadł do nas Ryan a zaraz za nim Chris, nie wiemy skąd się wzięli na naszym podwórku ale było zabawnie bardzo, a Claudia jest mega podjarana i stąd jej skok na Ciebie -zaśmiała się.
-Haha no okej, idziemy na to miasto? Zastanawiałam się nad kręglami. -zamknęłam drzwi i zmierzałyśmy w stronę miasta. 
     ***Na mieście***
-O patrzcie! -krzyknęła przyjaciółka -To Twój były i jego nowa dziewczyna.
-Co? Hahaha o nie leżę. Ten idiota był dziś pod moim domem z kwiatami i prosił o wybaczenie! Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. -zaśmiałam się i usiadłam na krześle przy mini barze.
-I dobrze zrobiłaś, wstyd mi za takich ludzi. -Furknęła Ann.
-Dobra nie przejmujmy się chłopakami -uśmiechnęłam się i zamówiłam sobie szejka z dziewczynami.
Zaszłyśmy na wesołe miasteczko, dużo się śmiałyśmy i spacerowałyśmy. Przejechałyśmy się paroma kolejkami i miałam już dosyc, byłam wymęczona takim ekscytującym dniem. 
-Wracamy już do domu? Padam na twarz -powiedziałam dziewczyną i zmierzałam w kierunku wyjścia.
-No okej, odprowadzic Cię czy sama wrócisz? -zapytała Claudia
-Nie trzeba i tak idę w przeciwną stronę -pożegnałam się i szłam w swoją stronę domu. 
Wsiadłam do pierwszego lepszego autobusu, jechał strasznie wolno nie wiedziałam dlaczego. Nagle stanął, kierowca przeprosił pasażerów i powiedział że się popsuł. Bałam się wracac po ciemku do domu, zadzwoniłam po tatę. Miał zaraz przyjechac ale strasznie dłużył mi się czas i czekałam na przystanku. Zdawało mi się że ktoś mnie obserwuje i czułam kogoś oddech na karku, gdy obejrzałam się nikogo nie było a ojciec przyjechał już, wsiadłam i pojechaliśmy do domu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz