niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 10

Domyśliłam się o co mu chodzi, chlapałam w niego wodą a on mi oddawał. Śmialiśmy się gdy nagle złapałam go za rękę i wciągnęłam do wanny..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wylało się trochę wody, śmialiśmy się z tego. Justin miał całe mokre spodenki i bokserki, zdjął je. Byliśmy nadzy, jedynie co nas okrywało to trochę wody i piany. Byłam lekko skrępowana, ale chłopak ani trochę dosłownie pożerał mnie wzrokiem. Przybliżył się do mnie i złapał jedną ręką za szyję, zaczęliśmy się całowac. Jus rozłożył mi delikatnie nogi i położył się na mnie, przechodził mnie ciarki gdy czułam jak ociera się o mnie Jerrym. Całowaliśmy się namiętnie, przygryzłam Jego wargę i położyłam ręce na ramionach. Złapał mnie mocno za biodra i uniósł do góry, jedną ręką błądził po całym moim ciele, czułam że się rozpływałam było obłędnie. Bieber zaczął pokazywac niegrzecznego siebie, uśmiechałam się z tego powodu a szatyn całował mnie po szyi i dekolcie. Położył rękę delikatnie na moim podbrzuszu i smyrał je, cicho pojękiwałam na co chłopak uśmiechał się i jechał ręką niżej. Nachylił się nade mną i zjechał ręką na moją kobiecośc. Otworzyłam oczy i spojrzałam mu głęboko w jego, chłopak szepnął mi do ucha:
-Spokojnie, polubisz to kochanie. -po czym zaczął muskac moje usta.
Kręcił palcami po moim czułym miejscu na co ja obdarowywałam go pocałunkami i cicho jęczałam. Nagle zgasło światło i usłyszeliśmy głośny huk. Wystraszyłam się i wyskoczyliśmy razem z wanny ubierając szlafroki i zbiegliśmy na dół. Drzwi od domu było otwarte na oścież, złapałam Jusa za rękę i szliśmy powoli po dole domu. Cholernie się bałam, po ukochanym też to było widac.. Weszliśmy do kuchni, nikogo nie było jedynie były otwarte szafki, zaczęłam je zamykac a szatyn pobiegł i zamknął drzwi wejściowe. Poszłam na przedpokój i zawołałam go:
-Justin chodź tu! Boje się! -krzyknęłam i stanęłam na środku rozglądając się.
-Marcia idę, nie bój się! -przyszedł do mnie i przytulił mnie. -Nie ma tu nikogo..
-Przecież drzwi były zamknięte.. Nie rozumiem o co chodzi. -przytuliłam się mocno.
-Chodź zapalimy wszędzie światła i sprawdzimy czy okna i drzwi są pozamykane.
Poszliśmy do piwnicy i włączyliśmy korki po czym światło wszędzie się zapaliło. Poszliśmy do kuchni okna były zamknięte, lecz w salonie jedno było otwarte.. Ten kto tu wszedł musiał uciec przez okno, zamknęłam je szybko i pobiegłam zobaczyc czy drzwi też są zamknięte. Na szczęście Juju je zamknął. Zadzwoniliśmy na policje, była dosłownie za 5 minut. Sprawdzili cały teren lecz nawet sąsiedzi nikogo nie widzieli, sprawdziliśmy czy nic nie zniknęło chłopak mówił że nie lecz mnie zaciekawiło to że nie ma jego koszulki. Nie powiedziałam nic policji, podziękowaliśmy panom i poszliśmy na górę. Ubraliśmy się w piżamy i położyliśmy do łóżka, nie mogłam zasnąc. Bieber czuwał cały czas i próbował mnie uspac. Nie mogłam a wiedziałam że jutro jest szkoła zdałam sobie sprawę z tego że muszę wcześniej wstac bo nie naszykowałam się nawet. Sprawdziłam która godzina, była 2:56. Nastawiłam budzik, wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam.

***Rano***

Obudził nas budzik, pocałowałam szatyna w czółko i pokazałam żeby sobie jeszcze poleżał. Słońce dobijało się przez roletę, było słychac śpiew ptaków. Spakowałam plecak, wzięłam ciuchy i poszłam zrobic poranną toaletę. Ubrałam się, pomalowałam i zeszłam na dół. Justin siedział już zaspany przy stole i pił sok, wyjęłam z sobie płatki i mleko i nalałam do miski po czym podałam mu i zrobiłam sobie to samo. Zjadłam szybko, sprawdziłam dom, rzuciłam chłopakowi kluczyki od samochodu, wyszliśmy i wsiedliśmy do auta po czym pojechaliśmy pod szkołę. Znowu zbiegło się pełno ludzi, krzyknęłam przez otwarte okno:
-Idźcie sobie, proszę. Zostawcie nas w spokoju.. 
Na co Juju uśmiechnął się i pocałował mnie dosyc długo, pożegnaliśmy się i weszłam do szkoły. Przywitałam się z przyjaciółką i jej siostrą. Gadałyśmy o wszystkim i śmiałyśmy się, nagle podbiegł do mnie jakiś chłopak zaczepił i wziął na bok, zdziwiłam się.
-O co chodzi? -zapytałam speszona.
-Hej, jestem Albert. Miło mi Cię poznac. -uśmiechnął się szeroko podając mi rękę.
-No hej. Ja Marta, też miło mi Cię poznac. -uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
-Miałabyś ochotę zjeśc dziś ze mną lunch? -zapytał.
-Hm.. No okej to o 12 pod stołówką? -uśmiechnęłam się i odchodziłam już w stronę przyjaciółek.
-Okej, miło było. Do później Marta! -chłopak odszedł i poszedł w inną stronę niż ja.
Nie widziałam go nigdy tutaj a przeważnie znam wszystkich lub kojarzę więcej niż połowę. Dziewczyny od razu wypytywały sięna co ja im powiedziałam że spędzę z nim tylko lunch w szkole. Zaśmiały się i powiedziały:
-Tylko Biebera nie zdradź bo Cię fanki zabiją -objęła mnie Claudia.
-Głuptasie przestań, nigdy bym Go nie zdradziła! -uśmiechnęłam się i poszłyśmy na lekcje.
Te 4 lekcje minęły dosyc szybko, prawie wyleciało mi z głowy że miałam spotkac się z tym Albertem. Poszłam pod stołówkę a on już na mnie czekał. Podeszłam i przywitałam się, weszliśmy na stołówkę i usiedliśmy przy stoliku obok okien. Zajadaliśmy i gadaliśmy o sobie, dowiedziałam się że jest tu nowy ale zdziwiło mnie to że nowy już na sam koniec szkoły? Było to trochę podejrzane ale nie przejmowałam się tym. Był dosyc miły i dogadywaliśmy się. Gdy zjadłam wziął moją tackę i poszedł ją odnieśc wraz ze swoją. Wyszliśmy i odprowadził mnie pod klasę.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś? -uśmiechnął się.
-No raczej przez te parę dni codziennie, w końcu końcówka szkoły. -zaśmiałam się.
-A no tak, przepraszam. Może uda mi się Ciebie wyciągnąc kiedyś na jakiś spacer lub lody? 
-Hm no nie wiem co na to powiedział by mój chłopak.. Dam Ci znac, Pa! -poszłam na dwie ostatnie lekcje.
Gdy wychodziłam ze szkoły zauważyłam tą psyhofankę.. To co rzuciło mi się w oczy że miała taka samą bluzkę jak Justin przedwczoraj. Podbiegłam do niej i zapytałam:
-Skąd masz taką bluzkę? Wczoraj została skradziona mojemu chłopakowi -popatrzałam na nią złowrogo.
-Co Cię to interesuje?  Wal się idiotko! -popchnęła mnie z całych sił przez co upadłam.
Podbiegł do mnie Albert nie wiem skąd i podniósł.
-Wszystko okej? -zapytał otrzepując mi plecak. 
-Tak, tylko boli mnie trochę łokiec. -złapałam się za niego a na mojej ręce była krew. 
Pobiegłam szybko do pielęgniarki ale jej nie było, wybiegłam ze szkoły i zauważyłam że nikogo już nie ma oprócz Justina! Który stał oparty o auto i uśmiechał się. Podbiegłam do niego trzymając się za łokiec. 
-Skarbie co się stało? -zapytał przestraszony.
-Nic, tylko ta psychofanka mnie popchnęła mocno bo do niej podeszłam i zapytałam się skąd ma bluzkę. Bo miała dosłownie taką samą jak Ty.. A ona przecież została skradziona. -wyjęłam chusteczkę z tornistra i polałam zwykłą wodą  przy czym przyłożyłam do łokcia.
Chłopak się zamyślił i otworzył mi drzwi od auta, wrzuciłam plecak do tyłu i usiadłam z przodu, szatyn dał mi buzi w polik i pojechaliśmy do domu. Wysiedliśmy i weszliśmy do mieszkania. Poszłam do łazienki a Jus za mną, polał mi ranę wodą utlenioną, przykleił plaster i pocałował.
-Całuj mnie w usta głuptasie nie w jakieś rany -uśmiechnęłam się.
-Kusząca propozycja kicia. -uśmiechnął się i przyssał się do moich ust.
Całowaliśmy się trochę długo, aż zrobiłam się głodna. Oderwałam delikatnie usta i dałam ukochanemu buziaka, zeszliśmy na dół i zamówiliśmy pizze. Zanim przyszła odpaliłam laptopa i pierwsze co zauważyłam to zdjęcie moje i Alberta jak jedliśmy na stołówce i śmialiśmy się. Jus to zauważył, chyba się zdenerwował, wstał i oburzony zapytał się: 
-Kto to do cholery jest? -było czuc że jest zazdrosny i wkurzony.
-To Albert, mój kolega ze szkoły. Poznałam go dziś bo jest nowy i zaprosił mnie na lunch -powiedziałam spokojna. 
-Dobra.. Tylko kolega powiadasz? -zmarszczył brwi i popatrzał się mi w oczy.
-Tak skrzacie, tylko kolega. -wstałam i pocałowałam go, widac było że już się uspokoił. 
Ktoś zadzwonił do drzwi, był to dostawca pizzy. Zapłaciłam i wzięłam ją, pokroiłam i włożyłam po kawałku na talerz. Zajadaliśmy i planowaliśmy co będziemy robili resztę dnia, rozległo się po całym domu pukanie do drzwi, nie miałam pojęcia kto to może byc. Była to moja ciotka, weszła od razu cała zapłakana..

2 komentarze:

  1. Przepraszam, ale ostatnio mnie na komputerze nie było i teraz nadrobiłam! Kto to jest ten Albert? Co ty kombinujesz? Jak mi zniszczysz związek Jusa i Marty ah to Cię zabiję, przysięgam! Czekam na następny rozdział bo chcę wiedzieć co z ciocią.

    OdpowiedzUsuń