środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 14

Ostatnie co słyszałam to głos chłopaka mówiącego co się stało, wiedziałam że dzwoni po karetkę. Trzymał mnie za rękę a ja zemdlałam..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziło mnie smyranie po ręce, wokół mnie było biało i siedział Justin.
-Kim jesteś? -zapytałam się.
-Kicia co Ty mnie nie pamiętasz? -powiedział smutno.
-Kim jesteś? Powiedz! Gdzie ja jestem? -byłam w szoku.
-Czekaj tu.. -wybiegł.
Chwilę później przyszedł z lekarzem, domyśliłam się że jestem w szpitalu. Ale nie wiedziałam dlaczego, kim jest ten przystojny szatyn. Weszła grupka ludzi, nie kojarzyłam nikogo. Bałam się.. Doktor zadawał mi mnóstwo różnych pytań, na połowę nie umiałam odpowiedziec. Stwierdzili że mam amnezje. Rozpłakałam się, jak mogłam tyle rzeczy zapomniec? Miałam tylko jakieś przebłyski wspomnień. Wszyscy mnie przytulali przez co płakałam że nie pamiętam tak wspaniałych osób. Pamiętałam że jutro przyjeżdża tata bo mam zakończenie roku. Leżałam i łzy same ciekły mi z oczu, został przy mnie tylko niejaki Justin. Opowiadał mi wspaniałe rzeczy o mnie i nim. Nie mogłam w to uwierzyc że zapomniałam coś takiego. Opowiadał mi ponad 4 godziny wszystko, zaczęłam sobie trochę przypominac. Wszedł lekarz.
-Jak się czuje nasza pacjentka? -uśmiechnął się.
-Dobrze, nic mnie nie boli. chciałabym stąd wyjśc. -powiedziałam ocierając łzy.
-Nie możemy Cię jeszcze wypuścic, zostaniesz do rana na obserwacji. Musisz sobie jak najwięcej przypominac. -zwrócił się do Jusa- przywieź jej rzeczy, pamiątki, niech przyjaciele też tu przyjdą. Jeśli nie uda nam się jej wszystkiego przypomniec możliwe że już nie wróci jej pamięc.. -wyszedł.
Załamałam się, a co jeśli nie uda mi się? Jeśli nie przypomnę tak wielu wspaniałych rzeczy? Co wtedy?..
Chłopak przytulił mnie mocno i położył się na białym łóżku obok mnie. Miział mnie i wciąż opowiadał, zaczynałam miec przebłyski związane z nim. Śmialiśmy się, zaczynałam dokańczac za niego zdanie związane z nami, Justin dawał mi za to mnóstwo buziaków, tulił się i cieszył niesamowicie. Pożegnał się ze mną i pojechał do domu po jakieś rzeczy, miałam obok telefon więc go wzięłam i próbowałam wpisywac hasła do różnych kont. Nie dawałam rady. Leżałam dłuższą chwilę i zastanawiałam się, za 8 razem udało mi się. Na facebooku i twitterze były zdjęcia moje, Biebera i nasze wspólne. Uśmiechałam się i łzy spływały mi po policzkach. Czytałam wiadomości od beliebers, zaczęłam przypominac sobie jeszcze więcej. Weszła grupka osób, dwie dziewczyny i dwójka chłopaków ich twarze były mi znajome. Patrzałam się na nich i zastanawiałam. Wszyscy mi się przedstawili i Claudia zaczęła mi opowiadac że jest moją przyjaciółką, różne przygody mi opowiadała a ja słuchałam zaciekawiona. W końcu ja zaczęłam mówic wspomnienia  przez co śmiałyśmy się i przytulała mnie mocno. Opowiedziała mi o Ann, Chrisie i Ryanie wszystko. Gadała jak jakaś katarynka! Byłam bardzo zadowolona że mam kogoś takiego, przyszedł szatyn. Usiadł na krzesełku obok i pokazywał miliony zdjęc naszych wspólnych i ze znajomymi. Przyjaciółka to samo, pokazała mi z wesołego miasteczka przez co przypomniało mi się wszystko. Każdy się zdziwił, ja byłam już zmęczona tą ''nauką'' podziękowałam im, pocałowałam Jusa i poszłam spac. Został tylko chłopak i siedział obok.
Przebudziłam się akurat na kolację, uśmiechnęłam się bo szatyn był cały czas przy mnie. Widziałam jak bardzo mu na mnie zależy, to było cudowne. Zjedliśmy razem kolacje, usiedliśmy na łóżku i patrzeliśmy na różne strony w internecie i mówiliśmy sobie na wzajem co w tamte dni się działo, jak nie pamiętałam Justin mi przypominał. Wtuliłam się w niego i zasnęliśmy na małym łóżku.

***Rano***

Słońce świeciło mi prosto w twarz przez co nie mogłam dalej spac, wstałam i uczesałam się. Wszedł lekarz, zaczęłam mu opowiadac wszystkie rzeczy związane ze mną, krzyczałam jak bardzo się ciesze i niechcący obudziłam chłopaka. Podbiegłam do niego, przytuliłam z całych sił i krzyknęłam:
-Ja wszystko pamiętam! Kocham Cię! -leciały mi łzy szczęścia jak i Jusowi.
-Kochanie moje! -przytulił mnie z całych sił.
-Gołąbeczki! -przerwał nam lekarz- Marto wypisujemy Cię dziś, przyjdź do mnie na kontrolę za 5 dni. Do widzenia nasza dzielna pacjentko. -wyszedł.
Przebrałam się w ciuchy które przywiózł mi szatyn, zrobiłam lekki makijaż i spakowaliśmy mi małą torbę. Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do domu. Śpiewaliśmy piosenki w aucie, byłam bardzo szczęśliwa że to też pamiętam. Gdy wchodziliśmy do domu dzwonił tato. Odebrałam i opowiedziałam wszystko, tato był zmartwiony całą tą sprawą z mamą i teraz z moim zdrowiem. Pocieszyłam go że wszystko przypominali mi znajomi, trochę go to uniosło na duchu. Rozłączyłam się i poszłam do kuchni, byłam głodna a więc zaczęłam robic sobie kanapki. Bieber przyszedł i podjadał mi, śmialiśmy się dużo, wygłupialiśmy i gadaliśmy. Miałam wspaniały humor, nic ani nikt nie mógł mi go zniszczyc. Poszłam na górę, wzięłam zimny prysznic pod którym sobie śpiewałam a Jus na dole śmiał się ze mnie. Wysuszyłam włosy, ubrałam się, lekko zrobiłam makijaż i poleciałam na dół wskakując na kanapę chłopak złapał mnie na ręce. Zaczął mnie łaskotac, myslałam że już nie wytrzymam od śmiechu. Odepchnęłam go od siebie udając że się obraziłam a on od razu z buziakami i przeprosinami do mnie. Lecz odpychałam go, gdy spojrzałam mu w oczy nie mogłam się oprzec i zaczęliśmy się całowac. Ktoś zapukał nam do drzwi i przerwał. Nie cierpię jak nam to robią. Poszłam otworzyc, była to ciotka. Wpuściłam ją i pytała się co u mnie i jak po wypadku. Najwidoczniej musiał ją poinformowac mój ukochany, a więc opowiedziałam wszystko i została u nas na obiedzie który sama ugotowała. Zrobiła pyszne sushi, zajadaliśmy ze smakiem. Umyłyśmy razem naczynia gadając o Justinie jaki on jest. Ciocia mówiła że mi zazdrości tak kochanego mężczyzny jakiego mam. Doceniłam to, w końcu jest wspaniały. Za nic nikomu bym go nie oddała ani nie zostawiła. Emi namawiała nas żebyśmy pojechali z nią na plażę. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, w końcu rzucili by się na nas fani.. Ale szatyn nie miał nic przeciwko, a więc ciotka pojechała do domu po jakieś pierdółki a ja pobiegłam na górę i przebierałam się w strój. Nie mogłam się zapiąc a więc zawołałam Juju. Gdy wszedł pożądał mnie wzrokiem na co ja pokiwałam głową że nie.
-Zapniesz mi strój? -odwróciłam się tyłem.
-Oczywiście kicia. -zrobił swoje i złapał mnie za biodra. 
-Justin co Ty kombinujesz? -odwrócił mnie w swoją stronę.
-Shhh -poczułam jak nasze wargi dominują między sobą.
Przyciągnął mnie mocno do siebie tak że między naszymi ciałami nie było żadnej przestrzeni, nie odrywałam ani na chwilę ust od jego. Złapał mnie za uda i podniósł, owinęłam się nogami w okół jego pasa. Całował mnie czule a zarazem namiętnie. Posadził mnie na komodzie i całował po szyi, wiedziałam że do czegoś zmierza.
-Justin nie teraz -szepnęłam mu na ucho przygryzając jego płatek.
-Nie mogę się oprzec -spojrzał mi w oczy.
-Chodźmy ciotka pewnie jest już na dole. -zeszłam z komody dając mu buziaka.
Zarzucałam na siebie sukienkę a Bieber tylko przygryzał wargę. Wzięłam go za dłoń i poszliśmy do mnie by spakowac potrzebne rzeczy. Zadzwoniłam do cioci i spytałam się czy mamy coś wiząc do jedzenia i picia. Kazała byśmy wzięli tylko picie a jedzenie ona załatwi. Byliśmy już spakowani a jej wciąż nie było. Zamknęliśmy dom i usiedliśmy na ławeczce smyrając się co chwile. Jus zauważył auto Chrisa i Emi. Zdziwiliśmy się. Okazało się że przyjaciele jadą z nami, wiedziałam że będzie to udany dzień. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na cudowną plażę. Słońce mocno grzało a ona nie mogła znaleźc miejsca na parkingu.. Z resztą Chris też. Zaparkowaliśmy daleko od miejsca plaży gdzie mieliśmy odpocząc. Powiedziałam że nic nie stracimy jeśli przejdziemy się kawałek. Szatyn wziął mnie na barana i szliśmy całą grupką. W końcu doszliśmy na miejsce, rozłożyliśmy się i nasmarowałam Juju a on mnie kremem. Słońce nie dawało spokoju a na niego nie było ani jednej chmurki.
-Jest mi strasznie gorąco. -powiedziałam chowając twarz pod zimny ręcznik.
-Mi tak samo -powiedziała Claudia.
Nagle Bieber wziął mnie na ręce. Nie wiedziałam o co chodzi. Zmierzał w stronę morza, myślałam że on tylko żartuje ale wrzucił nas do wody. Byłam tak nagrzana że woda wydawała mi się lodowata. Zaczęliśmy płynąc z szatynem w głąb wody aż w końcu nie czułam gruntu pod nogami o od razu rzuciłam się na niego. Zaśmiał się i trzymał mnie mocno.
-I co teraz? Ja jeszcze dosięgam. -dał mi buziaka.
-Nie puszczaj mnie tylko skrzacie! -uśmiechnęłam się.
-Dobrze, spokojnie kicia! -śmiał się i co chwile dostawałam buziaki które mu oddawałam.
Z oddali zobaczyłam paparazzi robiących nam zdjęcia, nie przejmowałam się. Pływaliśmy jeszcze chwile i wyszliśmy na brzeg. Usiedliśmy na piasku a woda obywała nam nogi. Nagle podeszły do nas fanki Justina..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz