-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciocia Emi trzęsła się i płakała, samej napływały mi łzy do oczu gdy widziałam ją tak roztrzęsioną. Wzięłam ją na kanapę, przyniosłam szklankę wody i gdy się napiła od razu zaczęłam ją wypytywac jak na jakimś przesłuchaniu:
-Co się stało? Czemu płaczesz? Ciociu mów!
-Twój tato do mnie dzwonił.. I.. I Twoja mama została napadnięta.. -wydusiła z siebie.
-Jak to napadnięta?! Co się stało?! -płakałam i ściskałam mocno rękę Justina.
-Ja.. Ja nic więcej nie wiem, tylko tyle mi powiedział. Walczy o życie w szpitalu.. -zaczęła bardziej płakac.
-Co?! To nie możliwe! To musiała byc pomyłka! -nie mogłam w to uwierzyc..
Wtuliłam się w Jusa i płakałam, trzęsłam się, to nie dochodziło do mnie. Emi głaskała mnie po ramieniu i wyciera swoje łzy, pożegnała się ze mną i wyszła. Cały czas byłam przytulona do chłopaka, nie puszczałam go nawet na chwilę. Miał całą mokrą koszulkę od moich słonych łez. Jego oczy też zaczęły robic się czerwone, miał już w nich szklanki. Złapał mnie i zaniósł na górę, położył na łóżko, zasłonił żaluzje i włączył moje ulubione piosenki. Zszedł na chwile na dół a w mojej głowie było pełno myśli związanych z mamą, mnóstwo wspomnień, nie mogłam uwierzyc że właśnie w tej chwili ona walczy o swoje życie a ja tu siedzę bezczynnie. Chciałabym byc teraz tam z nią.. Przyszedł szatyn i podał mi szklankę wody, napiłam się a on położył obok mnie i przykrył kołdrą. Łzy same mi leciały, nawet już nad nimi nie panowałam. Juju dał mi buziaka w czoło.
-Prześpij się, dobrze Ci to zrobi. -przyciągnął mnie do siebie i objął.
-Dobrze, spróbuję. -leżeliśmy cicho- Dziękuję że jesteś. -wtuliłam się w niego.
-Oj przestań, teraz śpij. -pocałował mnie i nagle zasnęłam.
Gdy się obudziłam chłopak spał obok mnie, wstałam po cichu. Było już szaro, spojrzałam na zegarek i dochodziła 20. Spałam ponad 4 godziny, aż sama się zdziwiłam. Nie chciałam budzic chłopaka, zeszłam na dół i zrobiłam nam kanapki na kolację. Próbowałam się czymś zając by nie myslec o mamie, ale wszystko tu mi ją przypominało. Położyłam talerz zjedzeniem na stół i nalałam nam soku pomarańczowego. Justin przyszedł lekko zaspany, uśmiechnął się i przytulił mnie bardzo mocno po czym odsunął mi krzesełko a gdy usiadłam podsunął mnie pod stół. Usiadł na przeciwko mnie i gadał o jakimś swoim śnie. Słuchałam go ale i tak myślałam co chwilę o mamie. Zjedliśmy, zaczęłam myc naczynia a szatyn poszedł wziąc kąpiel. Ktoś zapukał do drzwi. Wytarłam ręce i poszłam otworzyc, był to Albert. Ogromnie się zdziwiłam, bałam się by tylko Jus nie zszedł gdyż by się bardzo zdenerwował.
-Co Ty tu robisz? Skąd wiesz że tu mieszkam? -zapytałam oburzona.
-Tak w ogóle to dobry wieczór. Niejaka Ann powiedziała mi, było w telewizji o napadnięciu Twojej mamy, chciałem zobaczyc czy wszystko okej u Ciebie. Martwiłem się.
-To miłe, dziękuję. Jest lepiej, Justin się mną opiekuje. -popatrzałam się na schody.
-To dobrze, będziesz jutro w szkole? -zapytał.
-Nie, dopiero pojutrze. -odpowiedziałam i zamykałam delikatnie drzwi- Pa Albert!
-Trzymaj się, Pa Marcia! -powiedział jakbym była dla niego kimś ważnym.
Zamknęłam drzwi i wyjrzałam przez okienko w nich, chłopak wsadził ręce w kieszenie i odszedł. Poszłam na górę a Jus wyszedł nago i szedł do mnie.
-Ubrałbyś się! -krzyknęłam i śmiałam się.
-Wczoraj w wannie Ci to nie przeszkadzało -zaśmiał się i wszedł do mnie po czym ubrał bokserki.
Pocałowałam go w usta i przygryzłam jego wargę po czym wzięłam luźną koszulkę oraz majtki i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, związałam mokre włosy w warkocza i poszłam na dół zamknąc drzwi i sprawdzic okna. Mam nauczkę po wczorajszy i nie chcę takiej akcji więcej. Wszystko było zamknięte, zgasiłam światło na dole i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam chłopakowi do łóżka i przytuliłam się mocno a ten popatrzał mi w oczy i spytał się:
-Kto był u nas jak się kapałem?
-To był ten Albert.. Widział wiadomości i było coś o mojej mamie, przestraszył się i przyszedł zobaczyc czy wszystko ze mną okej.
-Tylko po to? A ''Pa Marcia'', już nawet tak na Ciebie mówi? Dziwne. -powiedział oburzonym głosem.
-Justin ja nie wiem dlaczego on tak powiedział, nie wiem co on sobie myśli przychodząc tu ale było to miłe że chciał zobaczyc czy wszystko u mnie okej. -usiadłam.
-Niech on tu mi się nie pojawia, w szkole sobie z nim gadaj ale tu ma nie przychodzic.
-Dobrze, przepraszam. -powiedziałam smutnym głosem.
Bieber zobaczył że jest mi źle z tego powodu, przytulił mnie do siebie i pocałował w czółko. Wtuliłam się w niego i położyłam nas, zasnęliśmy w mgnieniu oka.
***Rano***
Obudziło mnie tłuczenie się talerzy albo talerza, szatyna nie było obok mnie. Spojrzałam na zegarek, była już prawie 10. Wstałam, ubrałam bluzę i zeszłam na dół. Myślałam że pęknę ze śmiechu. Jus upuścił miskę z mlekiem i biedny sprzątał. Podeszłam do niego dałam mu buziaka w policzek i powiedziałam:
-Aj fajtłapo, daj pomogę Ci -uśmiechnęłam się i wzięłam ścierkę by wytrzec mleko.
-Spieszyłem się kicia by wszystko wyszło perfekcyjnie -zrobił smutną minę.
Złapałam go za policzek i pocałowałam długo w te malinowe usta.
-Nic nie szkodzi skrzacie, posprzątamy i po sprawie -zaśmiałam się i wrzuciłam szmatkę do zlewu.
Justin pozbierał resztki po misce i wyrzucił do śmieci. Wzięłam nową miseczkę, pokroiłam truskawki i wrzuciłam do oby dwóch, dodałam musli i zalałam mlekiem. Usiedliśmy przy stole, na środku stała różowa róża. Uśmiechnęłam się i zaczęłam jeśc rozmawiając z chłopakiem. Nie chcę dziś nigdzie wychodzi, po szkole Claudia przyniesie mi lekcje, odrobię i dzień mam cały dla mojego skarba. Wstawiłam naczynia do zmywarki i nastawiłam, poszłam do dużego pokoju wzięłam domowy telefon i zadzwoniłam do taty.
-Halo?.. Tata? -zapytałam drżącym głosem a szatyn usiadł obok mnie obejmując i włączyłam na głośno mówiący.
-Tak córcia! Jak dobrze że dzwonisz, ciotka mówiła Ci o całej sprawie?
-Powiedziała tylko że na mamę ktoś napadł i walczy o zdrowie w szpitalu.
-Marta.. Teraz muszę powiedziec Ci coś bardzo ważnego.
-Tato mów, proszę!
-Mamy nie dało się uratowac.. -powiedział płacząc.
-Jak to? Ona nie żyje?! -płakałam już.
-Tak.. Przepraszam że mówię Ci to przez telefon ale nie mam innego wyjścia. Nawet nie mam samolotu by wrócic do domu. Dopiero na koniec naszych wakacji nas zabiorą.
-Boże nie wierzę, najgorszy dzień w moim życiu. Tato wróc i mam też.. -powiedziałam szlochając.
-Kochanie moje najdroższe, poradzimy sobie. Muszę kończy by podpisac jakieś papiery. Kocham Cię, trzymaj się córcia! -powiedział i rozłączył się.
Walnęłam telefon na drugi koniec sofy i z rykiem wtuliłam się w szatyna. Masował mnie po głowie i sam uraniał łzy. Płakaliśmy oby dwoje. Nie wiedziałam jak teraz będzie bez niej, bez mojej najwspanialszej mamy dzięki której wiedziałam co robic, która pomagała i doradzała we wszystkim, była zawsze a teraz? Teraz jej już nie będzie, jedynie w mych snach. Było to dla mnie okropnym uczuciem. Nie chciałam robic nic tylko przytulic się do taty i byc cały czas z Jusem. Zrobiło mi się bardzo słabo.
-Marcia, zbladłaś. -powiedział przestraszony chłopak.
-Źle się czuję, poleżmy chwilę może mi przejdzie.
-Dobrze, tul się ile chcesz -pocałował mnie w głowę i masował po ramieniu.
Włączył tv byśmy chociaż na chwilę przestali o tym myślec ale łzy same mi leciały. Akurat leciał niby smieszny film, ani trochę się nie uśmiechałam a chłopak zerkał co chwilę na mnie. Zrobiło mi się lepiej, wstałam i poszłam do kuchni by przygotowac obiad na co Bieber wstał, wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Wszedł do kuchni i zaczął coś gotowac. Po całym domu rozlegał się piękny zapach, zgadłam że było to spaghetti. Wstałam, wyłączyłam telewizor i weszłam do kuchni. Nakryłam do stołu, nalałam nam soku i usiadłam. Kochany nałożył nam jedzenie i usiadł naprzeciwko mnie. Zajadałam ze smakiem bo byłam bardzo głodna, Juju uśmiechał się i gdy zjedliśmy odstawił nasze talerze do zlewu. Wziął jeden długi makaron i dał mi kawałek do buzi po czym on wziął drugi. Śmialiśmy się i ciągnęliśmy makaron, a nasze usta złączyły się i zaczęliśmy się całowac. Wziął mnie na ręce i wchodziliśmy po schodach aż ktoś zapukał do drzwi i krzyczał żebyśmy jak najszybciej otworzyli.
ja juz czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńto miłe <3
UsuńWzruszyłam się czytając o tym jak jej mama umiera. Nigdy nie chciałabym tego przeżyć. Aj dziewczyno z talentem! Kocham Cię! Czekam na następny rozdział bo chcę wiedzieć kto im przerwał tą romantyczną sytuację.
OdpowiedzUsuńtoo jest zajebiste :D
OdpowiedzUsuń