wtorek, 30 kwietnia 2013
Rozdział 17
Dziewczyna była cała gorąca, pewnie z nerwów i tej tęsknoty. Zapukaliśmy do drzwi i rozległ się głos ''Już idę!''..
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Madlen stała ze mną tuż przy wejściu. Otworzyła nam sama Alison, dziewczyna była niska i wyglądała jak z obrazka była przepiękną blondynką. Rzuciła się na Mad i przytulały z całych sił, to tak pięknie wyglądało. Teraz czekało na nas najgorsze, podeszła do nas matka Ali i odciągnęła ją od dziewczyny.
-Mówiłam że masz tu już nie przychodzic? Zostaw moją córkę w spokoju! -krzyknęła.
Mad zaniemówiła, łzy płynęły po jej policzkach. Stanęłam przed nią w jej obronie.
-Dzień dobry, Jestem Marta znajoma Madlen. Przyjechaliśmy tu z jej rodzicami aby porozmawiac rozumie to pani? -powiedziałam lekko podniesionym głosem.
-Nie chcę gadac z chorymi ludźmi! Pewnie też jesteś lesbijką, odejdźcie! -zaczęła zamykac drzwi.
Ojciec dziewczyny otworzył drzwi i wszedł do środka a my wraz z nim. Usiedliśmy na fotelach w salonie. Matka Alison sięgała po telefon lecz sama Ali zabrała jej go i podbiegła do swojej dziewczyny. Bieber poddenerwowany powiedział:
-Marta nie jest lesbijką, ma mnie. Jeśli pańska córka jest inne orientacji to znaczy że jest chora? -Jusowi przerwał tata Madlen.
-Nie, nie jest chora. Jest normalnym człowiekiem, kocha tą osobę którą powinna. Bóg nie kazał kochac tej samej płci. Jeśli pani pozwoli, nasze córki będą razem jeśli tego chcesz czy nie. -uśmiechnął się w naszą stronę.
-Zabierzcie ją, nie chce was widziec na oczy! Jesteście okropni, wynocha! -krzyknęła i pobiegła na górę zrzucając ciuchy własnego dziecka.
To było okropne, powinno się kochac swoje dzieci nawet jeśli mają inną orientacje. Dziewczyny wraz ze mną miały łzy w oczach lecz od razu wzięły się za pakowanie. Matka Alison nawet jej nie pożegnała, trzasnęła za nami drzwiami i zasłoniła okna. Wiedziałam że się jeszcze do niej odezwie, tęsknota i sumienie będzie ją zżerało od środka. Rodzice Madlen powiedzieli że zamieszkają u nich, będą wiedli spokojne życie. Byłam bardzo szczęśliwa że mogłam jej pomóc choc w taki sposób. Ukochane dały nam swój numer telefonu, obiecywały że jeszcze się nam odwdzięczą i odezwą. Odstawiliśmy ich pod dom, pożegnaliśmy się i wszyscy jeszcze raz nam dziękowali. Jechaliśmy już do domu gdy nagle strzeliła nam opona. Przestraszyłam się i zjechaliśmy cudem na pobocze. Robiło się szaro, wysiedliśmy z auta i rozglądaliśmy się gdzie jesteśmy. Tędy wracam zawsze ze szkoły na skróty a więc do domu było jakieś 30 minut drogi. Auta tak nie zostawimy a więc zadzwoniliśmy do Chrisa i powiedział ze będzie za niecałą godzinę bo załatwia jakieś sprawy z Claudią. Chciałam byc już w domu, w końcu jutro rano przylci tato. Niecierpliwiłam się czekając na kumpla i usiadłam na aucie. Justin podszedł do mnie i stanął pomiędzy moimi nogami obejmując mnie w pasie. Pocałował mnie w usta po czym powiedział:
-Kicia nie gniewaj się, to nie moja wina. -westchnął.
-Wiem głuptasie. Tylko niech Christian przyjeżdża szybciej, boję się tu byc jak się ściemni. -przytuliłam się do niego czule.
-Za nie całą godzinę powinien byc, mam nadzieję że szybko zleci. -uśmiechnął się całując mnie w czoło.
Spojrzałam na telefon dochodziła 20, robiło się chłodniej i ciemnej. Poprosiłam Jusa żeby podał mi bluzę z samochodu. Wsiadł do auta i zaczął jej szukac. Poczułam kogoś oddech na moim karku, przestraszona zeskoczyłam z auta i oglądnęłam się lecz nikogo nie było. Wmawiałam sobie że był to wymysł mojej wyobraźni. Szatyn wyszedł z samochodu założył na mnie bluzę i usiedliśmy na ziemi opierając się o bagażnik. Bieber objął mnie a ja oparłam się głową o jego ramię. Chłopak bawił się moimi włosami a ja splotłam nasze ręce.
-Marta, prawda że mnie kochasz? -uśmiechnął się pod nosem.
-Prawda, z całego serca! -przytuliłam go z całych sił.
-Ja Ciebie też, nad życie! -pocałował mnie w głowę.
Upłynęło nie całe 40 minut, nudziło nam się coraz bardziej i robiło się chłodniej. Weszliśmy do auta i wtuliliśmy się w siebie. Co chwilę patrzałam czy nie jedzie żadne auto, lecz było tu pusto. W aucie były karty a więc zaczęliśmy grac w jakąś grę, całkowicie nie pamiętam nazwy. Justin uczył mnie lecz zbyt dużo z tego nie rozumiałam. Gdy zobaczył że przegrywam dał mi lekkie fory. Śmialiśmy się razem z siebie, przyszło mi na myśl że kto przegra musi całowac jak najdłużej ukochanego. Juju specjalnie przegrywał przez co się śmiałam i byłam strasznie szczęśliwa. Zauważyłam blask światła z daleka, miałam nadzieje że to kumpel i wyszłam z auta machając. Stanęłam na drodze i skakałam z radości, krzyczałam ''Tu jesteśmy, stój!'' lecz auto jechało jeszcze szybciej. Myślałam że się wygłupia lecz nagle Jus krzyknął ''Uciekaj!'' nie wiedziałam o co chodzi i patrzałam się na niego. Bieber rzucił się na mnie, zobaczyłam bardzo jasne światło i usłyszałam pisk opon po czym straciłam przytomnośc..
Otworzyłam oczy lecz nic nie widziałam, słyszałam tylko jakieś głosy mówiące o moim tętnie i urazach. Nagle białe światło popieściło moje oczy i zobaczyłam ze jestem w karetce która jedzie na sygnale. Lekarz trzymał mnie za rękę i mówił bym była spokojna i że zaraz będziemy na miejscu. Bałam się, byłam roztrzęsiona, gdy chciałam spytac się gdzie jest mój ukochany nie pozwolili dojśc mi do słowa i wynosili mnie z ambulansu. Rozglądałam się, wjeżdżałam do szpitala, łzy ciekły po moich policzkach. W oddali zauważyłam że wiozą mojego Justina, próbowałam wstac lecz coś mi nie pozwalało. Chłopak był nieprzytomny cały zakrwawiony tak jak ja, do moich oczu napłynęło więcej łez. Wprowadzili mnie na jakąś salę a jego zawieźli dalej..
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak wiem rozdział nie jest dosyc długi.. Ale jutro będzie bardzo rozwinięty:)
KTO CZYTA TEN KOMENTUJE! :):):)
niedziela, 28 kwietnia 2013
Rozdział 16
Położył się obok mnie i zaczął rozbierac, czułam przechodzące mnie ciarki gdy dotykałam jego rozpalonego ciała. Nagle ktoś zapukał do drzwi i je lekko uchylił..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Justin oderwał się ode mnie i oby dwoje spojrzeliśmy na drzwi a ja zakryłam się kołdrą.
-O kurwa.. -powiedział męski głos i uciekł.
-Stój! -krzyknął szatyn i pobiegł za nim.
Zarzuciłam na siebie jakiś długi sweter i wybiegłam za nimi. Jus trzymał go opartego o ścianę i krzyczał, poznałam kto to, był to Albert. Podeszłam szybko do nich i odtrąciłam Jusa od niego.
-Co Ty tu robisz? -zapytałam zdenerwowana trzymając Biebera mocno za rękę.
-Dostałem zaproszenie od kumpla i przyszedłem, kazali mi się porozglądac po pokojach czy nic się nie dzieje bo policja już tu była. Moje serce zaczęło bic szybciej gdy czułam jak ręka ukochana się napręża. Wiedziałam że go nie cierpi i z chęcią by go pobił. Alb (gdyż takie miał przezwisko) usiadł na fotelu przy małym stoliku, ja na przeciwko niego co nie spodobało się Justinowi. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami, wiedziałam że jak tam wejdę nie będzie zbyt kolorowo. Zostałam i zaczęłam gadac z blondynem.
-Albert.. Nie mogę się z Tobą spotykac, najlepiej jak będzie jak o mnie zapomnisz. -powiedziałam wstając.
-Nie mogę! Marta zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia.. Przepraszam że mówię to w takiej sytuacji, ale musiałem to wydusic z siebie. -wstał łapiąc mnie za rękę.
-Co? Proszę Alb odpuśc sobie. Ja mam Justina którego kocham nad życie, nie rozumiesz?
-On mnie nie interesuje, będę o Ciebie walczył.
-Kurwa człowieku, chyba za dużo wypiłeś odpuśc sobie. Na prawdę. -wyrwałam swoją rękę i szłam w stronę pokoju gdy ten rzucił się na mnie i przygniótł do ściany zaczełąm wołac Juju który przybiegł od razu. Uderzył go z pięści w twarz a blondyn aż odleciał, uciekłam do pokoju ze strachu lecz wyglądałam zza witryny. Nie mogłam patrzec jak Justin okłada go pięściami, podbiegłam i pociągnęłam go do pokoju.
-Jeszcze się policzmy gnoju, nawet siędo niej kurwa nie zbliżaj! -krzyknął szatyn wchodząc do pokoju.
Wyjrzałam a Alb'a już nawet nie było na korytarzu tylko małe krople krwi które musiały leciec mu z nosa lub wargi. Rozpłakałam się u usiadłam na łóżku, ukochany usiadł obok mnie i przytulił mocno całując w czoło.
-Skarbie, co on chciał zrobic? -objął mnie ramieniem i powiedział poważnym głosem.
-Nie wiem.. Powiedział że.. -bałam się to powiedziec, jąkałam się co chwilę od płaczu.
-Proszę mów, dostał na razie za swoje. Marta, powiedz.
-On.. On powiedział że mnie kocha na co ja odeszłam jak najszybciej i powiedziałam że ma sobie odpuścic. -otarłam łzy- a on rzucił się na mnie..
Chłopak wzdychnął smutno i położył mnie przykrywając kołdrą. Pocałował w czoło i wyszedł, powiedział że nie mogę wyjśc. Płakałam gorzej że on naprawdę może zrobic mu większą krzywdę.. A to wszystko moja wina. W mojej głowie było pełno myśli co może się stac, w końcu Albert nie jest taki bezbronny. Opowiadał mi kiedyś jak pobił się z chłopakiem i połamał mu nos i rękę.. Usłyszałam tłuczące się szkło, zrobiło mi się gorąco i pobiegłam na dół szukając szatyna. Wszyscy byli schlani do bólu, leżeli bądź tańczyli. Obrzydzało mnie to. Pobiegłam przez cały salon ale nigdzie go nie widziałam, w kuchni też go nie było, w pokojach gościnnych też. Zmęczyłam się strasznie i wyszłam do ogrodu, zauważyłam że ktoś sam siedzi przy basenie. Podeszłam powoli i był to Jus którego tak długo szukałam.
-Czemu tu siedzisz sam? -usiadłam obok niego.
-Przepraszam, musiałem odsapnąc. -powiedział smutnym głosem.
-Usłyszałam tłuczące się szkło, przestraszyłam się i zbiegłam. Nie mogłam Cię nigdzie znaleźc.
-Ale znalazłaś. Czego się tak przestraszyłaś?
-Że mogło Ci się coś stac.. -położyłam głowę na jego ramieniu a szatyn mnie objął.
-Spokojnie, kicia nie jest Ci zimno?
-Tylko trochę, w końcu jestem w samej bieliźnie i swetrze. -uśmiechnęłam się.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, podniósł się i pomógł mi wstac po czym wziął mnie na ręce i powędrowaliśmy na górę do sypialni. Zdjęłam z siebie sweterek i byłam w samej bieliźnie a Bieber przygryzł wargę i dosłownie zjadał mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się i podeszłam po czym odpięłam mu spodnie zdjęłam i ściągnęłam. Weszłam pod kołdrę a ukochany znalazł się obok mnie w pare sekund. Jeździł palcami po moim boku i muskał delikatnie usta a ja jechałam ręką po jego rozpalonym torsie. Nachylił się nade mną i zaczął składac pocałunki na mojej szyi przez co przechodziły mnie dreszcze rozkoszy. Podniosłam jego głowę za podbródek i zaczęłam namiętnie całowac, szatyn oderwał delikatnie usta i szepnął:
-Marta.. Jesteśmy pijani, nie chcę by coś poszło nie tak. -spojrzał mi głęboko w oczy.
-Daj mi tylko słodkie buzi i mogę usnąc. -uśmiechnęłam się.
Jak poprosiłam Juju tak zrobił. Wtuliliśmy się mocno w siebie i zasnęliśmy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Justin oderwał się ode mnie i oby dwoje spojrzeliśmy na drzwi a ja zakryłam się kołdrą.
-O kurwa.. -powiedział męski głos i uciekł.
-Stój! -krzyknął szatyn i pobiegł za nim.
Zarzuciłam na siebie jakiś długi sweter i wybiegłam za nimi. Jus trzymał go opartego o ścianę i krzyczał, poznałam kto to, był to Albert. Podeszłam szybko do nich i odtrąciłam Jusa od niego.
-Co Ty tu robisz? -zapytałam zdenerwowana trzymając Biebera mocno za rękę.
-Dostałem zaproszenie od kumpla i przyszedłem, kazali mi się porozglądac po pokojach czy nic się nie dzieje bo policja już tu była. Moje serce zaczęło bic szybciej gdy czułam jak ręka ukochana się napręża. Wiedziałam że go nie cierpi i z chęcią by go pobił. Alb (gdyż takie miał przezwisko) usiadł na fotelu przy małym stoliku, ja na przeciwko niego co nie spodobało się Justinowi. Wszedł do pokoju i trzasnął drzwiami, wiedziałam że jak tam wejdę nie będzie zbyt kolorowo. Zostałam i zaczęłam gadac z blondynem.
-Albert.. Nie mogę się z Tobą spotykac, najlepiej jak będzie jak o mnie zapomnisz. -powiedziałam wstając.
-Nie mogę! Marta zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia.. Przepraszam że mówię to w takiej sytuacji, ale musiałem to wydusic z siebie. -wstał łapiąc mnie za rękę.
-Co? Proszę Alb odpuśc sobie. Ja mam Justina którego kocham nad życie, nie rozumiesz?
-On mnie nie interesuje, będę o Ciebie walczył.
-Kurwa człowieku, chyba za dużo wypiłeś odpuśc sobie. Na prawdę. -wyrwałam swoją rękę i szłam w stronę pokoju gdy ten rzucił się na mnie i przygniótł do ściany zaczełąm wołac Juju który przybiegł od razu. Uderzył go z pięści w twarz a blondyn aż odleciał, uciekłam do pokoju ze strachu lecz wyglądałam zza witryny. Nie mogłam patrzec jak Justin okłada go pięściami, podbiegłam i pociągnęłam go do pokoju.
-Jeszcze się policzmy gnoju, nawet siędo niej kurwa nie zbliżaj! -krzyknął szatyn wchodząc do pokoju.
Wyjrzałam a Alb'a już nawet nie było na korytarzu tylko małe krople krwi które musiały leciec mu z nosa lub wargi. Rozpłakałam się u usiadłam na łóżku, ukochany usiadł obok mnie i przytulił mocno całując w czoło.
-Skarbie, co on chciał zrobic? -objął mnie ramieniem i powiedział poważnym głosem.
-Nie wiem.. Powiedział że.. -bałam się to powiedziec, jąkałam się co chwilę od płaczu.
-Proszę mów, dostał na razie za swoje. Marta, powiedz.
-On.. On powiedział że mnie kocha na co ja odeszłam jak najszybciej i powiedziałam że ma sobie odpuścic. -otarłam łzy- a on rzucił się na mnie..
Chłopak wzdychnął smutno i położył mnie przykrywając kołdrą. Pocałował w czoło i wyszedł, powiedział że nie mogę wyjśc. Płakałam gorzej że on naprawdę może zrobic mu większą krzywdę.. A to wszystko moja wina. W mojej głowie było pełno myśli co może się stac, w końcu Albert nie jest taki bezbronny. Opowiadał mi kiedyś jak pobił się z chłopakiem i połamał mu nos i rękę.. Usłyszałam tłuczące się szkło, zrobiło mi się gorąco i pobiegłam na dół szukając szatyna. Wszyscy byli schlani do bólu, leżeli bądź tańczyli. Obrzydzało mnie to. Pobiegłam przez cały salon ale nigdzie go nie widziałam, w kuchni też go nie było, w pokojach gościnnych też. Zmęczyłam się strasznie i wyszłam do ogrodu, zauważyłam że ktoś sam siedzi przy basenie. Podeszłam powoli i był to Jus którego tak długo szukałam.
-Czemu tu siedzisz sam? -usiadłam obok niego.
-Przepraszam, musiałem odsapnąc. -powiedział smutnym głosem.
-Usłyszałam tłuczące się szkło, przestraszyłam się i zbiegłam. Nie mogłam Cię nigdzie znaleźc.
-Ale znalazłaś. Czego się tak przestraszyłaś?
-Że mogło Ci się coś stac.. -położyłam głowę na jego ramieniu a szatyn mnie objął.
-Spokojnie, kicia nie jest Ci zimno?
-Tylko trochę, w końcu jestem w samej bieliźnie i swetrze. -uśmiechnęłam się.
Chłopak odwzajemnił uśmiech, podniósł się i pomógł mi wstac po czym wziął mnie na ręce i powędrowaliśmy na górę do sypialni. Zdjęłam z siebie sweterek i byłam w samej bieliźnie a Bieber przygryzł wargę i dosłownie zjadał mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się i podeszłam po czym odpięłam mu spodnie zdjęłam i ściągnęłam. Weszłam pod kołdrę a ukochany znalazł się obok mnie w pare sekund. Jeździł palcami po moim boku i muskał delikatnie usta a ja jechałam ręką po jego rozpalonym torsie. Nachylił się nade mną i zaczął składac pocałunki na mojej szyi przez co przechodziły mnie dreszcze rozkoszy. Podniosłam jego głowę za podbródek i zaczęłam namiętnie całowac, szatyn oderwał delikatnie usta i szepnął:
-Marta.. Jesteśmy pijani, nie chcę by coś poszło nie tak. -spojrzał mi głęboko w oczy.
-Daj mi tylko słodkie buzi i mogę usnąc. -uśmiechnęłam się.
Jak poprosiłam Juju tak zrobił. Wtuliliśmy się mocno w siebie i zasnęliśmy.
***Rano***
Obudziły nas jakieś wrzaski na dole. Przetarłam oczy, przywitałam się miło z Justinem i usiadłam na łóżku rozglądając się. Strasznie mało pamiętałam jedynie rozmowe z Codym i akcje z Albertem. Szatyn rzucił się na mnie i przytulał mnie mocno a ja obdarowywałam go całusami, zaczęliśmy się łaskotac i wygłupiac. Śmialiśmy tak głośno że chyba słyszeli nas na dole. Ubrałam ciuchy które wzięłam na zmianę wraz z Jusem i poszliśmy do łazienki która była w pokoju. Umyliśmy zęby chlapiąc się wodą i popychając biodrami, przebraliśmy i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do kuchni i wryło nas w ziemię. Cody z Claudią i Chrisem przyrządzili wielkie śniadanie, stół był pięknie nakryty jak w jakiejś restauracji. Przywitałam się ze znajomymi a mój ukochany jak zwykle zazdrosny o to że przytulałam się z chłopakami. Dałam mu buzi w polik u zasiedliśmy do stołu. Claudia nałożyła nam omlety z owocami leśnymi polane czekoladą, aż szkoda było to jeśc, tak pięknie wyglądało. Po zjedzeniu pomogłam przyjaciółce posprzątac i usiedliśmy w dużym pokoju oglądając tv ale nagle straciłam humor, miałam jakoś dosyc wszystkiego. Pocałowałam mojego skarba, przeprosiłam wszystkich i wyszłam mówiąc by za mną nie szli. Szłam przed siebie, nie myślałam gdzie idę, chciałam iśc jak najdalej. Cały czas myślałam o tym że nie ma już mojej mamy, szłam płacząc, myślałam o tym co będzie jak przeprowadzę się do Justina, co się stanie gdy pójdę na pogrzeb mojej rodzicielki, jak dalej będzie z Jusem, czy media nas nie rozdzialą, czy narastające problemy nam nie przeszkodzą? Poszłam w miejsce gdzie pierwszy raz zabrał mnie szatyn. Stała tam jeszcze kanapa na której siedzieliśmy wspólnie. Usiadłam, ocierałam łzy, moje myśli błądziły. Patrzałam się w dal, widziałam tylko morze, las i miasto. Była mgła w końcu było dopiero po 9, położyłam się i leżałam patrząc w niebo. Zamknęłam oczy i usnęłam. Zbudziły mnie spadające na mnie krople deszczu, wstałam spojrzałam do góry widziałam ciemniejsze chmury. Zapięłam bluzę, schowałam ręce do kieszeni i szłam w dół. Gdy zeszłam na ławkach siedziała dziewczyna która też płakałam, otarłam łzy i usiadłam obok niej.
-Cześc, jestem Marta. -uśmiechnęłam się.
-Witaj, mam na imię Madlen. Miło mi Cię poznac. -przetarła twarz i spojrzała na mnie uśmiechając się przez łzy.
-Widzę że nie tylko ja dziś płaczę. Coś się stało? -objęłam ją jedną ręką a ona wybuchła płaczem.
Przestraszyłam się i zaczęłam już uspokajac. Podniosłam ją i złapałam za rękę.
-Chodź pójdziemy do mnie, napijemy się czegoś ciepłego i porozmawiamy na spokojnie.
-Dobrze. -szła przytulona do mnie.
Wsiadłyśmy do autobusu by byc szybciej, podczas drogi autobusem i gdy szłyśmy kawałek opowiadałyśmy sobie o sobie. Nie wypytywałam ją co się stało, szła i uśmiechała się opowiadaj mi różne wspomnienia. Była piękna, cera delikatna i lekko opalona, włosy jasno brązowe obcięte na krótko i luźny styl. Była delikatna a zarazem wyrazista i z charakterem. Weszłyśmy do mnie, zrobiłam herbatę i usiadłyśmy na sofie popijając. Śmiałyśmy się z różnych naszych opowiadań i zwierzeń aż w końcu musiałam ją spytac..
-Opowiesz mi co się stało? Proszę nie płacz. -przytuliłam ją bo widziałam że ma już szklanki w oczach.
-Dobrze. Od ponad dwóch lat jestem z dziewczyną którą kocham ponad życie, gdy przedstawiłam ją mojej rodzinie zaakceptowali nas. Nawet powiedzieli że traktują ją jak własną córkę! Lecz gdy poszłyśmy z tym do jej rodziny jej matka nie była zadowolona.. Ona akurat nie ma taty gdyż zmarł na misji zza granicą. Jest jedynaczką a jej mama niestety wygoniła mnie z domu i zabrała Alison do domu. Krzyknęła że zabrania nam się spotykac. Było to wczoraj wieczorem. Ali nie dzwoni do mnie, gdy byłam pod jej domem nikt mi nie otworzył, załamałam się i poszłam tam gdzie się spotkałyśmy. -powiedziała smutnym głosem.
Jej historia na prawdę wzruszyła mnie. Przecież to że siękochają rodzice powinni cieszyc się wraz z nimi. Powinni akceptowac swoje dzieci i ich decyzje, bo w końcu co jest złego że kocha się są samą płec? Rozpłakałyśmy się raz, przytulałam ją oraz obiecałam że jeszcze dziś pójdziemy po jej ukochaną i będę żyły razem, wspólnie. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu, był to Justin. Rzuciłam się na niego zapłakana i przytuliłam z całych sił.
-Kicia co się stało?! -powiedział przestraszony.
-Chodź przedstawię Ci kogoś. -uśmiechnęłam się przecierając łzy a chłopak pocałował mnie namiętnie.
Weszliśmy do salonu a znajoma wstała i zdębiała. Otarła łzy i uśmiechnęła się strasznie słodko.
-Justin to Madlen dziewczyna którą dziś poznałam, Madlen to Justin mój chłopak. -podali sobie ręce.
-Jezu.. Ja.. Nie wiem co powiedziec. -jąkałą się i uśmiechała szeroko.
-Spokojnie, tylko nie płacz. -przytulił ją na co się uśmiechnęłam.
Usiedliśmy wszyscy razem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiac. Opowiedziałyśmy wszystko szatynowi, aż sam się wzruszył lecz nie płakał. Ustaliliśmy że gdy zjemy obiad pojedziemy pod dom niejakiej Alison. Mad położyła się na sofie, przykryłam ją kocem i zasnęła. Poszłam na górę z Jusem i opowiedziałam dlaczego wyszłam. Zrozumiał i przytulił mnie z całych sił.
-Marta, na zawsze będę z Tobą. Poradzimy sobie w każdej chwili i z każdą rzeczą. Rozumiesz?
-Tak. Kocham Cię, jesteś moim całym światem. -wtuliłam się w niego a on podniósł mnie i spojrzał w oczy.
-Na zawsze? -uśmiechnął się słodko.
-Na zawsze! -pocałowałam go w usta i usiedliśmy na łóżku.
Zastanawialiśmy się jak pomóc Madlen. Szatyn wspomniał że ma kumpla geja i że jest strasznie w porządku, tylko że oby dwóch mężczyzn rodzice nie mieli nic za złe by nawet ślub wzięli. Postanowiliśmy że pojedziemy na spokojnie pod jej dom, zapukamy i porozmawiamy a jeśli się nie zgodzi spróbujemy wziąc Alison siłą. Zeszliśmy na dół a dziewczyna jeszcze spała. Weszliśmy do kuchni i zaczęliśmy robic obiad. Jus miał jak zwykle ochotę na spaghetti a więc wyjęliśmy wszystkie składniki i zaczęliśmy razem gotowac. Szatyn posmarował mój nos sosem po czym pocałował i powiedział:
-Mmmmmm! Marcia jaka Ty smakowita! -zaśmiał się.
-Boże głuptasie, kocham Cię! -uśmiechnęłam się i pocałował go.
-Ja Ciebie też, ponad wszystko!
Przez te krzyki chyba zbudziliśmy Mad gdyż wstała i przyszła do nas. Usiadła na krześle i sączyła swoją herbatę.
-Wyspałaś się? -spytałam odwracając się.
-Tak, dziękuję że mnie tak gościcie. -uśmiechnęła się.
-Nie ma za co dziękowac! -podeszłam i ją przytuliłam. -Mam nadzieję że lubisz spaghetti bo sierota moja dziś się postarała i zrobiła ze mną. -zaśmiałam się z Juju i dałam mu buzi w polik.
-Tak, przeważnie jem wszystko. -zaśmiała się.
Nakryłam do stołu i nałożyłam każdemu jedzenie. Zaczęliśmy zajadac ze smakiem, gdy skończyliśmy obiad wstawiłam wszystko do zmywarki. Przebrałam się z Bieberem i pojechaliśmy do domu Madlen. Przedstawiła nas swoim rodzicom, opowiedzieli nam też tą sprawę i chcieli jechac z nami a więc się zgodziliśmy. Wsiedliśmy do czarnego auta ukochanego i pojechaliśmy pod dom Alison. Dziewczyna była cała gorąca, pewnie z nerwów i tej tęsknoty. Zapukaliśmy do drzwi i rozległ się głos ''Już idę!''..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że rozdział krótki ale źle się czuję. Mama nadzieję że podoba wam się! :)
KTO CZYTA NIECH DA KOMENTARZ, TO MNIE NA PRAWDĘ MOTYWUJE :*
piątek, 26 kwietnia 2013
Rozdział 15
Pływaliśmy jeszcze chwilę i wyszliśmy na brzeg. Usiedliśmy na piasku a woda obmywała nam nogi. Nagle podeszły do nas fanki Justina..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piszczały i leciały im łzy z oczu, pewnie zachowywałam bym się tak samo gdybym go ujrzała nagle. Justin wstał przytulił oby dwie i zrobił sobie z nimi zdjęcie. Uśmiechałam się i patrzałam na nich, tak miło zobaczyc że ktoś właśnie spełnia swoje marzenia. Dziewczyny chciały też miec zdjęcie ze mną, to było tak cholernie miłe że aż łza w oku mi się zakręciła. Stanęłam w objęciu z Jusem a dziewczyny obok nas, ciotka zrobiła nam wszystkim zdjęcie. Fanki poszły a my jeszcze chwilę siedzieliśmy przy brzegu rozmawiając o jakiejś imprezie wieczorem, miałam ochotę się rozerwac a więc zgodziłam się by tam pójśc. Wróciliśmy na koc, zajadaliśmy winogrono karmiąc się nawzajem i opalaliśmy się. Miałam nadzieję że złapie mnie słońce i choc troszkę stanę się brązowa. Przysnęło mi się na plaży a chłopak miziając mój brzuch przebudził mnie. Spałam nie całą godzinkę, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Zaczęliśmy się zbierac, dosłownie w każdym miejscu byli jacyś dziennikarze lub paparazzi. Było to mega męczące. Spakowaliśmy koc, ręczniki, parasol i inne rzeczy po czym poszliśmy szybko do aut. Wszyscy już byliśmy pod autem oprócz Claudii i Chrisa, gdy siedzieliśmy na brzegu oni akurat jedli coś i wygłupiali się, nie miałam bladego pojęcia kiedy oni poszli i gdzie są. Justin zadzwonił do kumpla i zaraz zauważyłam jak wychodzą z pobliskiej toalety, Chris zapinając rozporek a Claudia poprawiając włosy. Szturchnęłam szatyna i zaczęliśmy się śmiac. Ustaliłyśmy z dziewczynami że przyjedziemy do nich godzinę przed całą imprezą i pojedziemy w wyznaczone miejsce. Wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy do swoich domów, ciocia podrzuciła nas pod same drzwi i odjechała. Po jutrze spotykam się z nią i idziemy na zakupy, takie babskie popołudnie. Poszłam się wykąpac bo całe ciało mnie swędziało od soli, gdy brałam prysznic usłyszałam pukanie do drzwi. Udawałam że nic nie słyszę i nie reagowałam aż zobaczyłam że ktoś otwiera mi kabinę.
-Kicia pozwól wziąc mi z Tobą prysznic. -zrobił te swoje słodkie oczka przez które zawsze na wszystko się zgadzam.
-Eh no wejdź. -uśmiechnęłam się ocierając twarz.
Chłopak rozebrał się i zaraz był już ze mną. Mieliśmy nawet dużo miejsca gdyż nie by to mały prysznic. Dmuchałam w niego pianą którą zabierałam z jego i moich włosów. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i jednocześnie kąpaliśmy. Wzięłam miękką gąbkę i jeździłam nią po torsie chłopaka na co on się uśmiechnął i przyciągnął mnie mocno do siebie. Popatrzałam mu w te jego czekoladowe oczy i przyssałam się do jego warg. Objął mnie za dół pleców jadąc rękami w dół i zatrzymując się na moich pośladkach. Przygryzłam jego wargę na co ścisnął ręce i zaczął całowac mnie jeszcze namiętniej. Oparłam go o ścianę i napierałam swoim ciałem na jego, nie odrywając ani na chwilę ust. Jusowi podobało się to, chyba nawet bardzo gdyż nie puszczał mnie nawet na chwilę. Trzymając mnie mocno za tyłek podniósł do góry a ja owinęłam się nogami w okół jego pasa. Zaczął robic mi malinki na całej szyi i dekoldzie, odwdzięczyłam mu się robiąc to samo. Oderwałam delikatnie usta i szepnęłam mu do ucha przygryzając jego płatek:
-Zimno mi, wyjdźmy.
-Ja Cię mogę rozgrzac. -uśmiechnął się łobuzersko łapiąc za moją pierś.
-Justin.. Wiesz że to lubię ale nie chcę.. -spojrzałam mu w oczy.
-Nie będę nalegał, wyłaź kicia. -zakręcił wodę i odsunął kabinę.
Wyszliśmy wytarłam się ale on i tak musiał mnie wytrzec do końca. Ubraliśmy szlafroki i powędrowaliśmy do kuchni zjeśc pizze którą Juju musiał zamówic wcześniej. Byłam strasznie głodna, gdy zjadłam swoją porcję popiłam sokiem i poszłam na kanapę a zaraz obok mnie był już Bieber. Kocham go za to jaki jest, nie wiem co się stanie gdy będzie miał jakąś trasę chyba nie wytrzymam z tęsknoty za tak kochanym i opiekuńczym mężczyzną, jest całym moim światem. Przytuliliśmy się do siebie i oglądaliśmy jakiś film, była to komedia z której się śmialiśmy. Spojrzałam na zegarek i dochodziła 18.
-Skrzacie na którą jest ta impreza u Twojego znajomego?-zapytałam odkładając telefon.
-Na 20, a co? -pocałował mnie w skroń.
-Za godzinę mamy byc w domu Claudii, idę się przyszykowac. -powiedziałam wstając.
-Marta.. Mam małe pytanie.. -powiedział nieśmiało na co moje serce zaczęło bic szybciej.
-Czy zechciałabyś mieszkac ze mną? Mieszkam sam a teraz gdy nie ma Twojego taty przesiadujemy tu i nie muszę tam siedziec. Ale gdy wróci Ty będziesz tu a ja pare ulic dalej. -popatrzał na mnie smutno.
-Głuptasku oczywiście że chcę! Wiesz że i tak po zakończeniu roku przeprowadzamy się pare domów dalej od Ciebie a więc tato na pewno się zgodzi. -uśmiechnęłam się rzucając mu klucze od domu.
-Na prawdę chcesz mieszkac z kimś takim jak ja? -wstał i przytulił mnie mocno patrząc w oczy.
-Kocham Cię i chcę z Tobą byc na zawsze, pamiętaj o tym. -dałam mu buzi w polik.
-Też Cię kocham! -podniósł mnie i pocałował czule.
Przebrał się i pojechał do domu by ubrac się na imprezę. Ja zaczęłam wybierac ciuchy i postanowiłam że ubiorę krótkie jasne spodenki lekko obcisłe, koszulkę z wilkiem i niebieskie vansy przynajmniej nie będę musiała się wbijac w szpilki i jakieś sukienki bo nie przepadam za tym, wolę luźny styl. Ubrałam się odrazu, wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż. Gdy pakowałam małą listonoszkę Justin wszedł do domu i mnie wołał. Spakowałam ją szybko i zbiegłam na dół.
-Gotowa moja kicia? -uśmiechnął się dając buzi.
-Gotowa! -wyszliśmy i zamknęłam dom.
Wsiedliśmy do jego czarnego auta i pojechaliśmy pod dom przyjaciółki. Chciałam już pukac ale chyba czytali mi w myślach i otworzyli od razu. Przywitaliśmy się, gadaliśmy o imprezie i o tym kto nas wiezie do domu. Okazało się że chyba tam przenocujemy bo to dobry znajomy Jusa. Okazało się że Ann i Ryan niestety poszli na randkę do kina, przynajmniej spędzą wieczór romantycznie. Claudia pobiegła na górę się przebrac a my gadaliśmy chwilę i śmialiśmy z opowiadań wspólnych Juju i Chrisa jak byli młodsi. Myślałam że pęknę tam ze śmiechu! Przyjaciółka zbiegła szybko, na szczęście nie ja jedyna byłam dziś luźna ubrana. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy dobre pół godziny, to nie był duży dom tylko willa. Wiedziałam że to ktoś bogaty. Gdy weszliśmy przywitał nas Cody Simpson, myślałam że wyjdą mi oczy. Chłopak od razu mnie przytulił na co szatyn szturchnął go ręką i rozmowa nawet nam się kleiła. Poszliśmy do salonu, było już sporo ludzi.. Bieber nalał nam piwa do szklanek i sączyliśmy gadając o przyjeździe taty i zakończeniu szkoły. Gdy tylko przeprowadzimy się z tatą powiem mu że będę mieszkała z nim, mam nadzieje że dobrze to przyjmie. Gdy wypiliśmy chyba już 3 szklankę poszliśmy tańczyc, wiedziałam że jeśli wypiję jeszcze już odlecę ale szatyn trzymał się dobrze. Śmialiśmy się i całowaliśmy tańcząc, strasznie dobrze się bawiłam chodź nie wiedziałam gdzie jest Claudia z Chrisem. Pewnie gołąbeczki się zabawiają. Musiałam odsapnąc, strasznie się zmęczyłam. Usiadłam w kuchni na blacie i przyszedł do mnie Cody, przywitałam się z nim tak jak na początku i dał mi drinka. Nie wiedziałam czy wypic ale on nalegał tak samo jak ukochany z daleka. Wypiłam duszkiem i rozmawiałam z nim. Rozmowa się trzymała i cały czas o czymś nawijał, opowiadał mi o Jusie jaki jest i co mu o mnie mówił. Dosłownie w nie których momentach się zarumieniałam. Podszedł do mnie szatyn składając pocałunek na mojej szyi aż przeszły mnie ciarki.
-No stary! Widzę że Marta niezłą ozdobę zrobiła Ci na szyi. -zaśmiał się Cody.
-Patrz na jej! -odsłonił moje włosy i odwinął delikatnie bluzkę pokazując dekold. -Ma gorzej. -zaśmiał się i namiętnego buziaka.
-Oj Marcia, jak Ty się tak mu dajesz. -uśmiechnął się kumpel.
-Nie wiem, ten jego wzrok i dotyk tak na mnie działa. -złapałam Juju za dłoń.
-Ja pójdę trochę zając się swoją imprezą a wy nie przeszkadzajcie sobie. -puścił oczko i poszedł.
Był strasznie miły, cieszyłam się że mój chłopak ma dobrych kumpli którzy nie sprowadzą go na złą drogę. Czułam od niego alkohol, on ode mnie też. Byliśmy już upici.. Zobaczyłam jak przyjaciółka ciągnie swojego chłopaka za rękę na górę, też nie zbyt się trzymali. Gdy spojrzałam zza ściany na imprezę więcej niż połowa była całkowicie schlana. Nie chciałam tu siedziec, pociągnęłam Biebera na górę do jakiegoś pokoju. Był to chyba pokój gościnny, zamknął nas na klucz i zdjął z siebie t-shirt podchodząc do mnie. Gdy zobaczyłam jego brzuch i tors byłam w siódmym niebie, rzuciłam się na niego a on położył nas delikatnie na łóżku. Miział mnie po udzie całując namiętnie. Justin wstał, zdjął z siebie spodnie i był w samych bokserkach po czym zgasił światło. Położył się obok mnie i zaczął rozbierac, czułam przechodzące mnie ciarki gdy dotykałam jego rozpalonego ciała. Nagle ktoś zapukał do drzwi i je lekko uchylił..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Martwię się że nikogo ten blog nie interesuje, że nikt go nie czyta.. Chciałabym żeby każda osoba która przeczyta rozdział dała komentarz, jeden głupiutki który dla mnie znaczy tak wiele i motywuje mnie do dalszego pisania. Pozdrawiam was, do niedzieli!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piszczały i leciały im łzy z oczu, pewnie zachowywałam bym się tak samo gdybym go ujrzała nagle. Justin wstał przytulił oby dwie i zrobił sobie z nimi zdjęcie. Uśmiechałam się i patrzałam na nich, tak miło zobaczyc że ktoś właśnie spełnia swoje marzenia. Dziewczyny chciały też miec zdjęcie ze mną, to było tak cholernie miłe że aż łza w oku mi się zakręciła. Stanęłam w objęciu z Jusem a dziewczyny obok nas, ciotka zrobiła nam wszystkim zdjęcie. Fanki poszły a my jeszcze chwilę siedzieliśmy przy brzegu rozmawiając o jakiejś imprezie wieczorem, miałam ochotę się rozerwac a więc zgodziłam się by tam pójśc. Wróciliśmy na koc, zajadaliśmy winogrono karmiąc się nawzajem i opalaliśmy się. Miałam nadzieję że złapie mnie słońce i choc troszkę stanę się brązowa. Przysnęło mi się na plaży a chłopak miziając mój brzuch przebudził mnie. Spałam nie całą godzinkę, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Zaczęliśmy się zbierac, dosłownie w każdym miejscu byli jacyś dziennikarze lub paparazzi. Było to mega męczące. Spakowaliśmy koc, ręczniki, parasol i inne rzeczy po czym poszliśmy szybko do aut. Wszyscy już byliśmy pod autem oprócz Claudii i Chrisa, gdy siedzieliśmy na brzegu oni akurat jedli coś i wygłupiali się, nie miałam bladego pojęcia kiedy oni poszli i gdzie są. Justin zadzwonił do kumpla i zaraz zauważyłam jak wychodzą z pobliskiej toalety, Chris zapinając rozporek a Claudia poprawiając włosy. Szturchnęłam szatyna i zaczęliśmy się śmiac. Ustaliłyśmy z dziewczynami że przyjedziemy do nich godzinę przed całą imprezą i pojedziemy w wyznaczone miejsce. Wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy do swoich domów, ciocia podrzuciła nas pod same drzwi i odjechała. Po jutrze spotykam się z nią i idziemy na zakupy, takie babskie popołudnie. Poszłam się wykąpac bo całe ciało mnie swędziało od soli, gdy brałam prysznic usłyszałam pukanie do drzwi. Udawałam że nic nie słyszę i nie reagowałam aż zobaczyłam że ktoś otwiera mi kabinę.
-Kicia pozwól wziąc mi z Tobą prysznic. -zrobił te swoje słodkie oczka przez które zawsze na wszystko się zgadzam.
-Eh no wejdź. -uśmiechnęłam się ocierając twarz.
Chłopak rozebrał się i zaraz był już ze mną. Mieliśmy nawet dużo miejsca gdyż nie by to mały prysznic. Dmuchałam w niego pianą którą zabierałam z jego i moich włosów. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i jednocześnie kąpaliśmy. Wzięłam miękką gąbkę i jeździłam nią po torsie chłopaka na co on się uśmiechnął i przyciągnął mnie mocno do siebie. Popatrzałam mu w te jego czekoladowe oczy i przyssałam się do jego warg. Objął mnie za dół pleców jadąc rękami w dół i zatrzymując się na moich pośladkach. Przygryzłam jego wargę na co ścisnął ręce i zaczął całowac mnie jeszcze namiętniej. Oparłam go o ścianę i napierałam swoim ciałem na jego, nie odrywając ani na chwilę ust. Jusowi podobało się to, chyba nawet bardzo gdyż nie puszczał mnie nawet na chwilę. Trzymając mnie mocno za tyłek podniósł do góry a ja owinęłam się nogami w okół jego pasa. Zaczął robic mi malinki na całej szyi i dekoldzie, odwdzięczyłam mu się robiąc to samo. Oderwałam delikatnie usta i szepnęłam mu do ucha przygryzając jego płatek:
-Zimno mi, wyjdźmy.
-Ja Cię mogę rozgrzac. -uśmiechnął się łobuzersko łapiąc za moją pierś.
-Justin.. Wiesz że to lubię ale nie chcę.. -spojrzałam mu w oczy.
-Nie będę nalegał, wyłaź kicia. -zakręcił wodę i odsunął kabinę.
Wyszliśmy wytarłam się ale on i tak musiał mnie wytrzec do końca. Ubraliśmy szlafroki i powędrowaliśmy do kuchni zjeśc pizze którą Juju musiał zamówic wcześniej. Byłam strasznie głodna, gdy zjadłam swoją porcję popiłam sokiem i poszłam na kanapę a zaraz obok mnie był już Bieber. Kocham go za to jaki jest, nie wiem co się stanie gdy będzie miał jakąś trasę chyba nie wytrzymam z tęsknoty za tak kochanym i opiekuńczym mężczyzną, jest całym moim światem. Przytuliliśmy się do siebie i oglądaliśmy jakiś film, była to komedia z której się śmialiśmy. Spojrzałam na zegarek i dochodziła 18.
-Skrzacie na którą jest ta impreza u Twojego znajomego?-zapytałam odkładając telefon.
-Na 20, a co? -pocałował mnie w skroń.
-Za godzinę mamy byc w domu Claudii, idę się przyszykowac. -powiedziałam wstając.
-Marta.. Mam małe pytanie.. -powiedział nieśmiało na co moje serce zaczęło bic szybciej.
-Czy zechciałabyś mieszkac ze mną? Mieszkam sam a teraz gdy nie ma Twojego taty przesiadujemy tu i nie muszę tam siedziec. Ale gdy wróci Ty będziesz tu a ja pare ulic dalej. -popatrzał na mnie smutno.
-Głuptasku oczywiście że chcę! Wiesz że i tak po zakończeniu roku przeprowadzamy się pare domów dalej od Ciebie a więc tato na pewno się zgodzi. -uśmiechnęłam się rzucając mu klucze od domu.
-Na prawdę chcesz mieszkac z kimś takim jak ja? -wstał i przytulił mnie mocno patrząc w oczy.
-Kocham Cię i chcę z Tobą byc na zawsze, pamiętaj o tym. -dałam mu buzi w polik.
-Też Cię kocham! -podniósł mnie i pocałował czule.
Przebrał się i pojechał do domu by ubrac się na imprezę. Ja zaczęłam wybierac ciuchy i postanowiłam że ubiorę krótkie jasne spodenki lekko obcisłe, koszulkę z wilkiem i niebieskie vansy przynajmniej nie będę musiała się wbijac w szpilki i jakieś sukienki bo nie przepadam za tym, wolę luźny styl. Ubrałam się odrazu, wyprostowałam włosy i zrobiłam makijaż. Gdy pakowałam małą listonoszkę Justin wszedł do domu i mnie wołał. Spakowałam ją szybko i zbiegłam na dół.
-Gotowa moja kicia? -uśmiechnął się dając buzi.
-Gotowa! -wyszliśmy i zamknęłam dom.
Wsiedliśmy do jego czarnego auta i pojechaliśmy pod dom przyjaciółki. Chciałam już pukac ale chyba czytali mi w myślach i otworzyli od razu. Przywitaliśmy się, gadaliśmy o imprezie i o tym kto nas wiezie do domu. Okazało się że chyba tam przenocujemy bo to dobry znajomy Jusa. Okazało się że Ann i Ryan niestety poszli na randkę do kina, przynajmniej spędzą wieczór romantycznie. Claudia pobiegła na górę się przebrac a my gadaliśmy chwilę i śmialiśmy z opowiadań wspólnych Juju i Chrisa jak byli młodsi. Myślałam że pęknę tam ze śmiechu! Przyjaciółka zbiegła szybko, na szczęście nie ja jedyna byłam dziś luźna ubrana. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy dobre pół godziny, to nie był duży dom tylko willa. Wiedziałam że to ktoś bogaty. Gdy weszliśmy przywitał nas Cody Simpson, myślałam że wyjdą mi oczy. Chłopak od razu mnie przytulił na co szatyn szturchnął go ręką i rozmowa nawet nam się kleiła. Poszliśmy do salonu, było już sporo ludzi.. Bieber nalał nam piwa do szklanek i sączyliśmy gadając o przyjeździe taty i zakończeniu szkoły. Gdy tylko przeprowadzimy się z tatą powiem mu że będę mieszkała z nim, mam nadzieje że dobrze to przyjmie. Gdy wypiliśmy chyba już 3 szklankę poszliśmy tańczyc, wiedziałam że jeśli wypiję jeszcze już odlecę ale szatyn trzymał się dobrze. Śmialiśmy się i całowaliśmy tańcząc, strasznie dobrze się bawiłam chodź nie wiedziałam gdzie jest Claudia z Chrisem. Pewnie gołąbeczki się zabawiają. Musiałam odsapnąc, strasznie się zmęczyłam. Usiadłam w kuchni na blacie i przyszedł do mnie Cody, przywitałam się z nim tak jak na początku i dał mi drinka. Nie wiedziałam czy wypic ale on nalegał tak samo jak ukochany z daleka. Wypiłam duszkiem i rozmawiałam z nim. Rozmowa się trzymała i cały czas o czymś nawijał, opowiadał mi o Jusie jaki jest i co mu o mnie mówił. Dosłownie w nie których momentach się zarumieniałam. Podszedł do mnie szatyn składając pocałunek na mojej szyi aż przeszły mnie ciarki.
-No stary! Widzę że Marta niezłą ozdobę zrobiła Ci na szyi. -zaśmiał się Cody.
-Patrz na jej! -odsłonił moje włosy i odwinął delikatnie bluzkę pokazując dekold. -Ma gorzej. -zaśmiał się i namiętnego buziaka.
-Oj Marcia, jak Ty się tak mu dajesz. -uśmiechnął się kumpel.
-Nie wiem, ten jego wzrok i dotyk tak na mnie działa. -złapałam Juju za dłoń.
-Ja pójdę trochę zając się swoją imprezą a wy nie przeszkadzajcie sobie. -puścił oczko i poszedł.
Był strasznie miły, cieszyłam się że mój chłopak ma dobrych kumpli którzy nie sprowadzą go na złą drogę. Czułam od niego alkohol, on ode mnie też. Byliśmy już upici.. Zobaczyłam jak przyjaciółka ciągnie swojego chłopaka za rękę na górę, też nie zbyt się trzymali. Gdy spojrzałam zza ściany na imprezę więcej niż połowa była całkowicie schlana. Nie chciałam tu siedziec, pociągnęłam Biebera na górę do jakiegoś pokoju. Był to chyba pokój gościnny, zamknął nas na klucz i zdjął z siebie t-shirt podchodząc do mnie. Gdy zobaczyłam jego brzuch i tors byłam w siódmym niebie, rzuciłam się na niego a on położył nas delikatnie na łóżku. Miział mnie po udzie całując namiętnie. Justin wstał, zdjął z siebie spodnie i był w samych bokserkach po czym zgasił światło. Położył się obok mnie i zaczął rozbierac, czułam przechodzące mnie ciarki gdy dotykałam jego rozpalonego ciała. Nagle ktoś zapukał do drzwi i je lekko uchylił..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Martwię się że nikogo ten blog nie interesuje, że nikt go nie czyta.. Chciałabym żeby każda osoba która przeczyta rozdział dała komentarz, jeden głupiutki który dla mnie znaczy tak wiele i motywuje mnie do dalszego pisania. Pozdrawiam was, do niedzieli!
środa, 24 kwietnia 2013
Rozdział 14
Ostatnie co słyszałam to głos chłopaka mówiącego co się stało, wiedziałam że dzwoni po karetkę. Trzymał mnie za rękę a ja zemdlałam..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziło mnie smyranie po ręce, wokół mnie było biało i siedział Justin.
-Kim jesteś? -zapytałam się.
-Kicia co Ty mnie nie pamiętasz? -powiedział smutno.
-Kim jesteś? Powiedz! Gdzie ja jestem? -byłam w szoku.
-Czekaj tu.. -wybiegł.
Chwilę później przyszedł z lekarzem, domyśliłam się że jestem w szpitalu. Ale nie wiedziałam dlaczego, kim jest ten przystojny szatyn. Weszła grupka ludzi, nie kojarzyłam nikogo. Bałam się.. Doktor zadawał mi mnóstwo różnych pytań, na połowę nie umiałam odpowiedziec. Stwierdzili że mam amnezje. Rozpłakałam się, jak mogłam tyle rzeczy zapomniec? Miałam tylko jakieś przebłyski wspomnień. Wszyscy mnie przytulali przez co płakałam że nie pamiętam tak wspaniałych osób. Pamiętałam że jutro przyjeżdża tata bo mam zakończenie roku. Leżałam i łzy same ciekły mi z oczu, został przy mnie tylko niejaki Justin. Opowiadał mi wspaniałe rzeczy o mnie i nim. Nie mogłam w to uwierzyc że zapomniałam coś takiego. Opowiadał mi ponad 4 godziny wszystko, zaczęłam sobie trochę przypominac. Wszedł lekarz.
-Jak się czuje nasza pacjentka? -uśmiechnął się.
-Dobrze, nic mnie nie boli. chciałabym stąd wyjśc. -powiedziałam ocierając łzy.
-Nie możemy Cię jeszcze wypuścic, zostaniesz do rana na obserwacji. Musisz sobie jak najwięcej przypominac. -zwrócił się do Jusa- przywieź jej rzeczy, pamiątki, niech przyjaciele też tu przyjdą. Jeśli nie uda nam się jej wszystkiego przypomniec możliwe że już nie wróci jej pamięc.. -wyszedł.
Załamałam się, a co jeśli nie uda mi się? Jeśli nie przypomnę tak wielu wspaniałych rzeczy? Co wtedy?..
Chłopak przytulił mnie mocno i położył się na białym łóżku obok mnie. Miział mnie i wciąż opowiadał, zaczynałam miec przebłyski związane z nim. Śmialiśmy się, zaczynałam dokańczac za niego zdanie związane z nami, Justin dawał mi za to mnóstwo buziaków, tulił się i cieszył niesamowicie. Pożegnał się ze mną i pojechał do domu po jakieś rzeczy, miałam obok telefon więc go wzięłam i próbowałam wpisywac hasła do różnych kont. Nie dawałam rady. Leżałam dłuższą chwilę i zastanawiałam się, za 8 razem udało mi się. Na facebooku i twitterze były zdjęcia moje, Biebera i nasze wspólne. Uśmiechałam się i łzy spływały mi po policzkach. Czytałam wiadomości od beliebers, zaczęłam przypominac sobie jeszcze więcej. Weszła grupka osób, dwie dziewczyny i dwójka chłopaków ich twarze były mi znajome. Patrzałam się na nich i zastanawiałam. Wszyscy mi się przedstawili i Claudia zaczęła mi opowiadac że jest moją przyjaciółką, różne przygody mi opowiadała a ja słuchałam zaciekawiona. W końcu ja zaczęłam mówic wspomnienia przez co śmiałyśmy się i przytulała mnie mocno. Opowiedziała mi o Ann, Chrisie i Ryanie wszystko. Gadała jak jakaś katarynka! Byłam bardzo zadowolona że mam kogoś takiego, przyszedł szatyn. Usiadł na krzesełku obok i pokazywał miliony zdjęc naszych wspólnych i ze znajomymi. Przyjaciółka to samo, pokazała mi z wesołego miasteczka przez co przypomniało mi się wszystko. Każdy się zdziwił, ja byłam już zmęczona tą ''nauką'' podziękowałam im, pocałowałam Jusa i poszłam spac. Został tylko chłopak i siedział obok.
Przebudziłam się akurat na kolację, uśmiechnęłam się bo szatyn był cały czas przy mnie. Widziałam jak bardzo mu na mnie zależy, to było cudowne. Zjedliśmy razem kolacje, usiedliśmy na łóżku i patrzeliśmy na różne strony w internecie i mówiliśmy sobie na wzajem co w tamte dni się działo, jak nie pamiętałam Justin mi przypominał. Wtuliłam się w niego i zasnęliśmy na małym łóżku.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziło mnie smyranie po ręce, wokół mnie było biało i siedział Justin.
-Kim jesteś? -zapytałam się.
-Kicia co Ty mnie nie pamiętasz? -powiedział smutno.
-Kim jesteś? Powiedz! Gdzie ja jestem? -byłam w szoku.
-Czekaj tu.. -wybiegł.
Chwilę później przyszedł z lekarzem, domyśliłam się że jestem w szpitalu. Ale nie wiedziałam dlaczego, kim jest ten przystojny szatyn. Weszła grupka ludzi, nie kojarzyłam nikogo. Bałam się.. Doktor zadawał mi mnóstwo różnych pytań, na połowę nie umiałam odpowiedziec. Stwierdzili że mam amnezje. Rozpłakałam się, jak mogłam tyle rzeczy zapomniec? Miałam tylko jakieś przebłyski wspomnień. Wszyscy mnie przytulali przez co płakałam że nie pamiętam tak wspaniałych osób. Pamiętałam że jutro przyjeżdża tata bo mam zakończenie roku. Leżałam i łzy same ciekły mi z oczu, został przy mnie tylko niejaki Justin. Opowiadał mi wspaniałe rzeczy o mnie i nim. Nie mogłam w to uwierzyc że zapomniałam coś takiego. Opowiadał mi ponad 4 godziny wszystko, zaczęłam sobie trochę przypominac. Wszedł lekarz.
-Jak się czuje nasza pacjentka? -uśmiechnął się.
-Dobrze, nic mnie nie boli. chciałabym stąd wyjśc. -powiedziałam ocierając łzy.
-Nie możemy Cię jeszcze wypuścic, zostaniesz do rana na obserwacji. Musisz sobie jak najwięcej przypominac. -zwrócił się do Jusa- przywieź jej rzeczy, pamiątki, niech przyjaciele też tu przyjdą. Jeśli nie uda nam się jej wszystkiego przypomniec możliwe że już nie wróci jej pamięc.. -wyszedł.
Załamałam się, a co jeśli nie uda mi się? Jeśli nie przypomnę tak wielu wspaniałych rzeczy? Co wtedy?..
Chłopak przytulił mnie mocno i położył się na białym łóżku obok mnie. Miział mnie i wciąż opowiadał, zaczynałam miec przebłyski związane z nim. Śmialiśmy się, zaczynałam dokańczac za niego zdanie związane z nami, Justin dawał mi za to mnóstwo buziaków, tulił się i cieszył niesamowicie. Pożegnał się ze mną i pojechał do domu po jakieś rzeczy, miałam obok telefon więc go wzięłam i próbowałam wpisywac hasła do różnych kont. Nie dawałam rady. Leżałam dłuższą chwilę i zastanawiałam się, za 8 razem udało mi się. Na facebooku i twitterze były zdjęcia moje, Biebera i nasze wspólne. Uśmiechałam się i łzy spływały mi po policzkach. Czytałam wiadomości od beliebers, zaczęłam przypominac sobie jeszcze więcej. Weszła grupka osób, dwie dziewczyny i dwójka chłopaków ich twarze były mi znajome. Patrzałam się na nich i zastanawiałam. Wszyscy mi się przedstawili i Claudia zaczęła mi opowiadac że jest moją przyjaciółką, różne przygody mi opowiadała a ja słuchałam zaciekawiona. W końcu ja zaczęłam mówic wspomnienia przez co śmiałyśmy się i przytulała mnie mocno. Opowiedziała mi o Ann, Chrisie i Ryanie wszystko. Gadała jak jakaś katarynka! Byłam bardzo zadowolona że mam kogoś takiego, przyszedł szatyn. Usiadł na krzesełku obok i pokazywał miliony zdjęc naszych wspólnych i ze znajomymi. Przyjaciółka to samo, pokazała mi z wesołego miasteczka przez co przypomniało mi się wszystko. Każdy się zdziwił, ja byłam już zmęczona tą ''nauką'' podziękowałam im, pocałowałam Jusa i poszłam spac. Został tylko chłopak i siedział obok.
Przebudziłam się akurat na kolację, uśmiechnęłam się bo szatyn był cały czas przy mnie. Widziałam jak bardzo mu na mnie zależy, to było cudowne. Zjedliśmy razem kolacje, usiedliśmy na łóżku i patrzeliśmy na różne strony w internecie i mówiliśmy sobie na wzajem co w tamte dni się działo, jak nie pamiętałam Justin mi przypominał. Wtuliłam się w niego i zasnęliśmy na małym łóżku.
***Rano***
Słońce świeciło mi prosto w twarz przez co nie mogłam dalej spac, wstałam i uczesałam się. Wszedł lekarz, zaczęłam mu opowiadac wszystkie rzeczy związane ze mną, krzyczałam jak bardzo się ciesze i niechcący obudziłam chłopaka. Podbiegłam do niego, przytuliłam z całych sił i krzyknęłam:
-Ja wszystko pamiętam! Kocham Cię! -leciały mi łzy szczęścia jak i Jusowi.
-Kochanie moje! -przytulił mnie z całych sił.
-Gołąbeczki! -przerwał nam lekarz- Marto wypisujemy Cię dziś, przyjdź do mnie na kontrolę za 5 dni. Do widzenia nasza dzielna pacjentko. -wyszedł.
Przebrałam się w ciuchy które przywiózł mi szatyn, zrobiłam lekki makijaż i spakowaliśmy mi małą torbę. Wyszliśmy ze szpitala i pojechaliśmy do domu. Śpiewaliśmy piosenki w aucie, byłam bardzo szczęśliwa że to też pamiętam. Gdy wchodziliśmy do domu dzwonił tato. Odebrałam i opowiedziałam wszystko, tato był zmartwiony całą tą sprawą z mamą i teraz z moim zdrowiem. Pocieszyłam go że wszystko przypominali mi znajomi, trochę go to uniosło na duchu. Rozłączyłam się i poszłam do kuchni, byłam głodna a więc zaczęłam robic sobie kanapki. Bieber przyszedł i podjadał mi, śmialiśmy się dużo, wygłupialiśmy i gadaliśmy. Miałam wspaniały humor, nic ani nikt nie mógł mi go zniszczyc. Poszłam na górę, wzięłam zimny prysznic pod którym sobie śpiewałam a Jus na dole śmiał się ze mnie. Wysuszyłam włosy, ubrałam się, lekko zrobiłam makijaż i poleciałam na dół wskakując na kanapę chłopak złapał mnie na ręce. Zaczął mnie łaskotac, myslałam że już nie wytrzymam od śmiechu. Odepchnęłam go od siebie udając że się obraziłam a on od razu z buziakami i przeprosinami do mnie. Lecz odpychałam go, gdy spojrzałam mu w oczy nie mogłam się oprzec i zaczęliśmy się całowac. Ktoś zapukał nam do drzwi i przerwał. Nie cierpię jak nam to robią. Poszłam otworzyc, była to ciotka. Wpuściłam ją i pytała się co u mnie i jak po wypadku. Najwidoczniej musiał ją poinformowac mój ukochany, a więc opowiedziałam wszystko i została u nas na obiedzie który sama ugotowała. Zrobiła pyszne sushi, zajadaliśmy ze smakiem. Umyłyśmy razem naczynia gadając o Justinie jaki on jest. Ciocia mówiła że mi zazdrości tak kochanego mężczyzny jakiego mam. Doceniłam to, w końcu jest wspaniały. Za nic nikomu bym go nie oddała ani nie zostawiła. Emi namawiała nas żebyśmy pojechali z nią na plażę. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, w końcu rzucili by się na nas fani.. Ale szatyn nie miał nic przeciwko, a więc ciotka pojechała do domu po jakieś pierdółki a ja pobiegłam na górę i przebierałam się w strój. Nie mogłam się zapiąc a więc zawołałam Juju. Gdy wszedł pożądał mnie wzrokiem na co ja pokiwałam głową że nie.
-Zapniesz mi strój? -odwróciłam się tyłem.
-Oczywiście kicia. -zrobił swoje i złapał mnie za biodra.
-Justin co Ty kombinujesz? -odwrócił mnie w swoją stronę.
-Shhh -poczułam jak nasze wargi dominują między sobą.
Przyciągnął mnie mocno do siebie tak że między naszymi ciałami nie było żadnej przestrzeni, nie odrywałam ani na chwilę ust od jego. Złapał mnie za uda i podniósł, owinęłam się nogami w okół jego pasa. Całował mnie czule a zarazem namiętnie. Posadził mnie na komodzie i całował po szyi, wiedziałam że do czegoś zmierza.
-Justin nie teraz -szepnęłam mu na ucho przygryzając jego płatek.
-Nie mogę się oprzec -spojrzał mi w oczy.
-Chodźmy ciotka pewnie jest już na dole. -zeszłam z komody dając mu buziaka.
Zarzucałam na siebie sukienkę a Bieber tylko przygryzał wargę. Wzięłam go za dłoń i poszliśmy do mnie by spakowac potrzebne rzeczy. Zadzwoniłam do cioci i spytałam się czy mamy coś wiząc do jedzenia i picia. Kazała byśmy wzięli tylko picie a jedzenie ona załatwi. Byliśmy już spakowani a jej wciąż nie było. Zamknęliśmy dom i usiedliśmy na ławeczce smyrając się co chwile. Jus zauważył auto Chrisa i Emi. Zdziwiliśmy się. Okazało się że przyjaciele jadą z nami, wiedziałam że będzie to udany dzień. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na cudowną plażę. Słońce mocno grzało a ona nie mogła znaleźc miejsca na parkingu.. Z resztą Chris też. Zaparkowaliśmy daleko od miejsca plaży gdzie mieliśmy odpocząc. Powiedziałam że nic nie stracimy jeśli przejdziemy się kawałek. Szatyn wziął mnie na barana i szliśmy całą grupką. W końcu doszliśmy na miejsce, rozłożyliśmy się i nasmarowałam Juju a on mnie kremem. Słońce nie dawało spokoju a na niego nie było ani jednej chmurki.
-Jest mi strasznie gorąco. -powiedziałam chowając twarz pod zimny ręcznik.
-Mi tak samo -powiedziała Claudia.
Nagle Bieber wziął mnie na ręce. Nie wiedziałam o co chodzi. Zmierzał w stronę morza, myślałam że on tylko żartuje ale wrzucił nas do wody. Byłam tak nagrzana że woda wydawała mi się lodowata. Zaczęliśmy płynąc z szatynem w głąb wody aż w końcu nie czułam gruntu pod nogami o od razu rzuciłam się na niego. Zaśmiał się i trzymał mnie mocno.
-I co teraz? Ja jeszcze dosięgam. -dał mi buziaka.
-Nie puszczaj mnie tylko skrzacie! -uśmiechnęłam się.
-Dobrze, spokojnie kicia! -śmiał się i co chwile dostawałam buziaki które mu oddawałam.
Z oddali zobaczyłam paparazzi robiących nam zdjęcia, nie przejmowałam się. Pływaliśmy jeszcze chwile i wyszliśmy na brzeg. Usiedliśmy na piasku a woda obywała nam nogi. Nagle podeszły do nas fanki Justina..
niedziela, 21 kwietnia 2013
Rozdział 13
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Szatyn zdjął ze mnie piżamę za z siebie bokserki, byliśmy całkowicie nadzy. Zaczęliśmy się całowac a nasze ciała stawały się jednością..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przechodziły mnie delikatne ciarki, byłam w siódmym niebie jak Justin całował mnie po całym ciele. Bawiłam się jego włosami gdy on zaczął składac pocałunki na moim podbrzuszu i mojej kobiecości. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął szyderczo po czym poczułam rozkosz. Językiem działał cuda, odchylałam głowę w tył i jęczałam dosyc głośno. Czułam że zaraz dojdę gdy chłopak oderwał się ode mnie.
-Co się dzieje? -zapytałam rozgniewana ze właśnie przestał.
-Spokojnie kicia, to spodoba Ci się jeszcze bardziej -nachylił się nade mną i pocałował mnie w usta ssąc je delikatnie.
Bieber otworzył paczuszkę z prezerwatywą i założył na Jerrego a ja poczułam jak właśnie wszedł we mnie. Pisnęłam z bólu na co chłopak przytulił się i delikatnie posuwał się we mnie. Położyłam ręce na jego plecach i sapałam a on wraz ze mną, złapał mnie za biodra. Poczułam tą błogośc. Jus zaczął poruszac się szybciej na co ja jęczałam jeszcze głośniej. Pewnie słyszała mnie połowa osiedla ale chciałam by ten pierwszy raz był wspaniały.
-Justin! Szybciej! -krzyczałam wbijając mu paznokcie w plecy.
-Jesteś wspaniała! -całował mnie po szyi.
Nasze ciała były jednością, wiedziałam że teraz jest mój, na zawsze. Sapał coraz głośniej, pożądał mnie coraz bardziej. Dochodziłam w tym samym czasie co on, wygięłam się w łuk a szatyn został chwile we mnie. Położył się obok, położył dłoń na moim policzku odgarniając włosy i powiedział:
-Mówiłem jaka jesteś cudowna? -uśmiechnął się.
-Słyszałam tylko słowo wspaniała -zaśmiałam się jeszcze dysząc.
-Nieźle Cię wymęczyłem widzę, chodź tu do mnie. -rozłożył ramiona.
Przytuliłam się do chłopaka, otulił nas kołdrą i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przechodziły mnie delikatne ciarki, byłam w siódmym niebie jak Justin całował mnie po całym ciele. Bawiłam się jego włosami gdy on zaczął składac pocałunki na moim podbrzuszu i mojej kobiecości. Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął szyderczo po czym poczułam rozkosz. Językiem działał cuda, odchylałam głowę w tył i jęczałam dosyc głośno. Czułam że zaraz dojdę gdy chłopak oderwał się ode mnie.
-Co się dzieje? -zapytałam rozgniewana ze właśnie przestał.
-Spokojnie kicia, to spodoba Ci się jeszcze bardziej -nachylił się nade mną i pocałował mnie w usta ssąc je delikatnie.
Bieber otworzył paczuszkę z prezerwatywą i założył na Jerrego a ja poczułam jak właśnie wszedł we mnie. Pisnęłam z bólu na co chłopak przytulił się i delikatnie posuwał się we mnie. Położyłam ręce na jego plecach i sapałam a on wraz ze mną, złapał mnie za biodra. Poczułam tą błogośc. Jus zaczął poruszac się szybciej na co ja jęczałam jeszcze głośniej. Pewnie słyszała mnie połowa osiedla ale chciałam by ten pierwszy raz był wspaniały.
-Justin! Szybciej! -krzyczałam wbijając mu paznokcie w plecy.
-Jesteś wspaniała! -całował mnie po szyi.
Nasze ciała były jednością, wiedziałam że teraz jest mój, na zawsze. Sapał coraz głośniej, pożądał mnie coraz bardziej. Dochodziłam w tym samym czasie co on, wygięłam się w łuk a szatyn został chwile we mnie. Położył się obok, położył dłoń na moim policzku odgarniając włosy i powiedział:
-Mówiłem jaka jesteś cudowna? -uśmiechnął się.
-Słyszałam tylko słowo wspaniała -zaśmiałam się jeszcze dysząc.
-Nieźle Cię wymęczyłem widzę, chodź tu do mnie. -rozłożył ramiona.
Przytuliłam się do chłopaka, otulił nas kołdrą i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
***Rano***
Spałam smacznie po czym poczułam jak ktoś mizia mnie po boku. Otworzyłam delikatnie oczy i ujrzałam ukochanego który już nie spał i czekał ze śniadaniem. Już dawno nie dostałam takiego śniadania do łóżka., uśmiechnęłam się i pocałowałam go soczyście. Ubrałam szlafrok i usiadłam z powrotem na łóżko, chłopak położył długa deskę na nasze uda i zaczęliśmy jeśc. Oczywiście nie obeszło się bez wygłupiania! Justin wylał porzeczkowy sok na białą kołdrę. Wiedziałam że się nie spierze.. Chłopak poszedł umyc naczynia a ja wrzuciłam kołdrę do prania, miałam nadzieję że się odpierze. Ochlapałam się zimną wodą, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół, spojrzałam na zegarek. Była 10:06 a więc usiadłam przed tv włączając eske na której leciała nowa piosenka Jusa. Nuciłam ją sobie i weszłam do kuchni napic się soku chłopak zmierzył mnie wzrokiem i spytał się:
-Nic Cię nie boli? -podszedł do mnie łapiąc za biodra.
-Nie dlaczego? -uśmiechnęłam się odkładając szklankę.
-No po wczorajszym.. Miałem byc delikatny ale coś mi się nie udało. -zaśmiał się.
-I tak było nudno -powiedziałam specjalnie.
-Powtórz to. -przyciągnął mnie mocno do siebie.
-Wczoraj wieczorem było dosyc nudno! -krzyknęłam łapiąc go za ramiona.
-O nie! Pożałujesz tego! -wziął mnie za ręce i położył na sofę w salonie.
Zdjął z siebie koszulkę i ze mnie. Zaśmiałam się i zaczęłam go całowac na co on rozpiął sobie i mi spodnie.
-Jus nie za dużo? -spojrzałam mu w oczy.
-Nigdy niczego nie jest za dużo -uśmiechnął się łobuzersko.
Całował mnie po torsie a ja miziałam go po biodrach. Rozległo się pukanie do drzwi i głos Claudii. Zapomniałam o szkole, w końcu dziś piątek.
-Justin złaź ze mnie! Muszę iśc do szkoły! -zapięłam spodnie i ubrałam na siebie bluzkę.
-Musisz? -zrobił smutną minę.
-Niestety.. Ale jak wrócę będę cała twoja, w dodatku mam skrócone lekcje.
Pobiegłam na górę, związałam włosy, wzięłam plecak i zbiegłam na dół otwierając drzwi w których stała przyjaciółka z siostrą. Przywitałam się i pożegnałam ze skrzatem moim, oczywiście nie chciał wypuścic mnie z objęcia ale jakoś dałam radę uciec dając mu długiego buziaka. Wyszłam z domu i w aucie siedział Chris już z dziewczynami, usiadłam z przodu i jechaliśmy do szkoły.
-No Marta co tu się wczoraj działo? -zapytał chłopak.
-Nic? To niby miało się dziac? -powiedziałam oburzona.
-Jak wracaliśmy z imprezy było chyba koło 1 to niezłe jęki było słychac jak staliśmy pod drzwiami. -zasmiał się.
-Jezu nie wasz interes, spadajcie. -odwróciłam głowę i patrzałam na ludzi.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu, Claudia z Chrisem oczywiście musieli się pożegnac bardzo słodko po czym weszłyśmy do szkoły. Na dzień dobry ujrzałam Alberta. Przywitałam się i wziął mnie na bok.
-Marta co u Ciebie? Nie odzywałaś się.
-Przepraszam, nie wchodzę już na te strony. Jakoś mam dośc.
-To moge Twój numer telefonu? -uśmiechnął się.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.. -uciekałam wzrokiem.
-Oj nie proś się, podaj. -chłopak nalegał.
-Trzymaj -wyrwałam numer z notesu i mu dałam. -Pa.
-No hej Marcia!
-Nie mów tak do mnie.. -odeszłam.
Pobiegłam do dziewczyn nie mówiąc ani słowa i weszłyśmy na lekcje hiszpańskiego. Cały czas byłam rozkojarzona i nie mogłam się na niczym skupic. Nauczyciel coś wyjaśniał po czym zadawał pytania i oczywiście wypadło na mnie..
-No to teraz niech powie nam Marta co przed chwilą wyjaśniłem. -stanął przed ławką moją i Claudii.
-Nie wiem, nie mam pojęcia. -powiedziałam bazgrając w zeszycie.
-No to moje gratulacje. -powiedział to i jeszcze coś po hiszpańsku.
-Si, si proszę pana. -powiedziałam i akurat zadzwonił dzwonek.
Poszłyśmy do sklepiku, kupiłam sobie bułkę i zaczęłam jeśc. Gdy zjadłam poszłam wyrzucic papierek, nie zauważyłam że był rozlany jogurt. Stanęłam na niego i się wywróciłam.. Wszyscy do mnie podbiegli jakbym nie wiem co się stało, pomogli mi wstac i poszłam do szafki po krótkie spodenki gdyż te były w jogurcie. Claudia i Ann poszły ze mną do łazienki, przebrałam się a tamte spodenki schowałam do reklamówki i włożyłam do szafki. Poszłyśmy na resztę lekcji a gdy się skończyły wracałyśmy do domu poboczem żeby było szybciej. Wszędzie były kałuże, skakałyśmy by je omijac. Nagle Ann wpadła do jednej, myślałam że pękniemy ze śmiechu. Usłyszałam nadjeżdżające auto które jechała tak szybko że połowa kałuzy z ulicy wylądowała na mnie. Byłam cała mokra, darłam się do tego kierowcy ale nie było go już nawet widac. Dziewczyny śmiały się ze mnie z resztą ja sama z siebie też. Szłam cała przemoczona do domu gdy po nie całej godzinie drogi byłam już w domu. Gdy weszłam w domu pachniało pięknie, Justin postarał się najwidoczniej z obiadem. Wyskoczył na przedpokój, myślałam że oczy mu wypadną.
-Kicia! Co się stało? -podszedł i zabrał plecak na bok.
-Szłyśmy po drodze, i auto pędzące milion na godzine mnie ochlapało. -robię smutną minę.
-Tak pewnie tak szybko leciało -zaśmialiśmy się.
Chłopak wziął mnie na ręcę i zaniósł na górę i zdjął ze mnie ubrania po czym przebrałam się i zeszliśmy na dół jeśc obiad. Nagle zaczął dzownic mi telefon a więc odebrałam.
-Halo? Tata?! -zapytałam.
-Tak córeczko, wracam w niedzielę i będę na Twoim zakończeniu roku! -zaśmiał się.
-Jezu jak wspaniale! Wracaj już, stęskniłam się..
-Ja też, uwierz. Jak wrócę to odrazu po zakończeniu we wtorek przeprowadzamy się.
-No w końcu, dobra ja się rozłączam bo Justin zrobił pyszny obiad.
-Pozdrów go, pa córcia! -rozłączył się.
Zaczęłam jeśc i pozdrowiłam chłopaka od taty. Gdy zjedliśmy posprzątaliśmy by miec z głowy i usiedliśmy przed tv. Leciał akurat jakiś film więc zostawiliśmy i oglądaliśmy sobie. Czułam się zmęczona, wtulona w szatyna zasnęłam.
Gdy się obudziłam Jus też jeszcze smacznie drzemał. Leżałam sobie na nim gdy nagle poczułam jak smyra mnie po boku, wiedziałam że już nie śpi a więc dałam mu buzi i nachyliłam się nad nim.
-Wiesz że przespaliśmy prawie cały dzień? -zaśmiałam się.
-To teraz idziemy na spacer? -dał mi buzi w czoło.
-Jasne, tylko ubiorę bluzę. -poszłam na górę i wzięłam bluzę moją i Justina.
Ubieram bluze i buty a szatyn robi to samo. Wychodzimy i zamykamy dom po czym chłopak daje mi buziaka w policzek i łapię mnie za rękę, zmierzamy w kierunku parku. Idziemy spokojnie spiewając, gadając i wygłupiając się. Jest już dosyc ciemno, nagle widzę że coś na nas zmierza był to jakiś rowerzysta jadący dosyc szybko. Justin złapał mnie za ramiona i odciągnął od razu na bok.
-Marcia patrz jak chodzisz, potrącił by Cię. -powiedział tuląc mnie.
-Nie wiem czemu tak nagle nie mogłam się nawet poruszyc, dziękuję. -wtuliłam się mocno.
-Chodź idziemy dalej -uśmiechnął się i dał mi buzi w nosek.
Szliśmy polną drogą obok pastwiska, zawsze jak byłam mała przychodziłam tu z mamą i tatą.. Opowiedziałam to Juju po czym głos mi się załamał i popłakałam się. Brakowało mi obecności mamy. Nie mogłam opanowac się przez łzy. Ukochany wziął mnie na ręce i posadził na belce po czym tulił mnie bardzo mocno. Uspokoiłam się i zeszłam.
-Dziękuję że jesteś. -powiedziałam patrząc się w jego brązowe oczy.
-Zawsze będę, spokojnie. -pocałował mnie w usta.
Wracaliśmy już, zrobiło się chłodno i szłam przytulona do chłopaka a on trzymał mnie mocno. Czułam jak bije mu serce. Słyszałam jak ktoś biegnie, bałam się i rozglądałam się co chwilę. Staliśmy przed pasami gdy nagle ktoś mnie popchnął i zwiał. Wypadłam z objęc szatyna i uderzyłam głową o ziemie. Ostatnie co słyszałam to głos chłopaka mówiącego co się stało, wiedziałam że dzwoni po karetkę. Trzymał mnie za rękę a ja zemdlałam..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Starałam się jak mogłam by rozdział był dosyc długi:) Zaraz będzie 3 tys. wyświetleń, nawet nie wiecie jak bardzo mnie to cieszy. Jeszcze gdy komentujecie mam zapał do tego, czuje że ktoś to czyta i chcę pisac.
KTO CZYTA TEN KOMENTUJE! :)
czwartek, 18 kwietnia 2013
Rozdział 12
Wziął mnie na ręce i wchodziliśmy po schodach aż ktoś zapukał do drzwi i krzyczał żebyśmy jak najszybciej otworzyli.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Justin mnie puścił i zbiegłam szybko na dół, otworzyłam drzwi i weszli przyjaciele. Zaczęli mnie przytulac, całowac po głowie i policzkach, mówili że jest im przykro. Domyśliłam się że chodzi o śmierc mojej mamy. Nie chciałam o tym myślec, powiedziałam im to po czym ubrałam się i wyszliśmy wszyscy w szóstkę na miasto. Spacerowaliśmy, śmialiśmy się, Jus nosił mnie na barana, wstąpiliśmy do galerii handlowej przynajmniej nie myślałam o tej okropnej sprawie. Fanki i fani rzucili się na mojego chłopaka, zabrałam go stamtąd i weszliśmy do toalety.
-Nie męczy Cię to wszystko? -zapytałam i złapałam go za szyję.
-Czasem tak, ale wiem ze jestem sławny i tylko o to im chodzi. Nie zwraca uwagi -pocałował mnie w czoło.
-Możemy przecież stąd iśc i gdzie indziej pochodzic -uśmiechnęłam się a szatyn złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-A wiesz co bym chciał teraz? -patrzał się na mnie z łobuzerskim usmiechem.
-Nie mam pojęcia. -dałam mu buzi.
-Mam wielką ochotę na Ciebie -przygryzł wargę a ja całowałam go długo.
Było pikantnie i namiętnie ale wiedziałam że nie możemy tego zrobic tu i teraz.
-Skarbie.. Nie możemy tutaj, wieczorem! -złapałam go za krok.
-Oooo widzę że moja kicia się rozkręca -ugryzł mnie delikatnie w szyję.
Wzięłam go za rękę i poszliśmy szukac znajomych, przymierzali ciuchy w różnych sklepach więc się do nich dołączyliśmy. Kupiłam sobie dwie bluzki i vansy, dziewczyny też coś kupowały, plotkowałyśmy i opowiadały mi jak tam w szkole. Chłopcy gdzieś się odłączyli i zniknęli. Zgłodniałyśmy a więc poszłyśmy do KFC. Każda zamówiła coś smacznego, Ann przyniosła nasze zamówienia i zaczęłyśmy zajadac. Siedziałyśmy w kącie zasłonięte paroma kwiatami, gdy się wychyliłam zobaczyłam Justina, Chrisa i Ryana siedzących parę stolików obok. Pomachałam mu po czym się schowałam. Chwile później czułam jego oddech na moim karku, Zmówiliśmy się że o 17 pod kinem i pójdziemy wszyscy na jakiś film. Szatyn odszedł dając mi kuszącego buziaka. Spojrzałam na telefon, była 16.34, do sali kinowej jest jakieś 10 minut stąd a więc zostawiłyśmy wszystko, poszłyśmy do toalety. Umyłyśmy ręce, poprawiłyśmy włosy i poszłyśmy w stronę gdzie stali nasi mężczyźni. Zobaczyłam w tłumie Alberta, speszyłam się i podbiegłam do Justina nie zwracając uwagi na blondyna. Zamówiliśmy popcorn, kupiliśmy bilet i weszliśmy na salę. Usiedliśmy wszyscy razem i akurat zaczął się film. Było to jakieś romansidło i gdzie się nie obejrzałam ktoś się całował, ja z Bieberem bardziej śmialiśmy się z filmu i go krytykowaliśmy. Ktoś na sali krzyczał że Bieber tu jest i przeszkadzało nam to, gdy wyszliśmy z kina fanki czekały z jakimiś plakatami i napisami. Denerwowało mnie to że nie mamy nawet paru chwil spokoju, pocałowałam go specjalnie przy nich i zaszliśmy po picie. Wyszliśmy z galerii, wzięłam kredę która leżała przy chodniku i napisałam na całej ulicy 'Kocham Justina Biebera! Jego Marta', śmialiśmy się wszyscy z tego po czym dziewczyny zrobiły to samo i chłopcy też. Cała ulica była pokolorowana. Spędziliśmy na nim dobre 2 godziny bo dochodziła już 19.30 a więc zaczęliśmy zwijac się do domu. Pożegnałam się z Ann i Claudią no i z chłopakami po czym cztery nasze gołąbeczki poszły w swoją stronę a my z Jusem wstąpiliśmy do budki w której robi się zdjęcia. Robiliśmy śmieszne miny, buziaki, przytulasy itp., wzięłam tą serię zdjęc postanowiłam że powieszę ją na tablicy korkowej. Szliśmy powoli do domu, śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się. Drzwi do domu były otwarte a przecież je zamykałam.. Weszłam do domu z chłopakiem a w kuchni siedziała ciocia Emi. Przywitaliśmy się z nia i zapytałam się:
-Ciociu co tu robisz? -usiadłam na krzesełku.
-Przyszłam zobaczyc czy wszystko z Tobą okej, ale nie było was. Więc pomyślałam że poczekam. -uśmiechnęła się miło.
-Mogłaś dzownic! Chcesz coś do picia lub jedzenia? -zapytałam otwierając lodówkę.
-Nie, ja już będę szła. Simon na mnie czeka w końcu. -ciocia bardzo kochała swojego męża i zawsze przy nim była, byli wspaniali.
-Okej. -zamknęłam.
-A może przyjdziecie do nas jutro po szkole na obiad, co? -ubierała bluzę i stała już przy drzwiach.
-Dobrze proszę pani. -powiedział Justin.
-Żadne pani, mów mi ciociu -zaśmiała się.
-Okej ciociu -podkreślił specjalnie słowo 'ciociu'.
Pożegnaliśmy się i poszłam na górę by zacząc odrabiac lekcje. Zabrałam się za matmę, oczywiście nie umiałam zrobic paru zadań a więc włączyłam laptopa i zaczęłam spisywac z internetu. Włączył mi się przy okazji skype i Claudia dzwoniła a więc odebrałam. Zwierzała mi się co robią tam w domu. Dosłownie same imprezki i sex, 'myślałam że są trochę poważniejsze' te słowa miałam w głowie lecz wiedziałam że jestem taka sama. Przyjaciółka mówiła mi jeszcze co zadane a więc zrobiłam wraz z nią, spakowałam plecak, naszykowałam ciuchy, pogadałam jeszcze chwilę z nią i dołączyła się na chwile Ann po czym zeszłam na dół. Szatyn robił nam kolację a ja usiadłam na chwilę przed tv, oglądnęłam wiadomości i prognozę pogody. Była już 20:06 a więc usiadłam do kolacji z ukochanym, zajadaliśmy ze smakiem i wygłupialiśmy się przy tym. Stwierdziliśmy że często zachowujemy się jak małe dzieci ale i tak jesteśmy słodcy. Włożyłam naczynia do zmywarki, Justin usiadł przed telewizorem i oglądał coś a ja poszłam na górę. Wzięłam piżamę i wzięłam kąpiel. Wysuszyłam włosy, wypuściłam wodę, ubrałam się i powiedziałam że łazienka wolna a więc Juju poszedł wziąc kąpiel. Na telefonie włączyłam twittera i facebooka, jak zwykle miliony wiadomości i powiadomień a więc w końcu ogarnęłam wszystko i odpisywałam na niektóre wiadomości. Przyszedł chłopak i usiadł obok mnie. Wyjęłam z torebki nasze zdjęcia, oglądaliśmy i śmialiśmy się. wstałam, powiesiłam je na tablicy całej i wyglądała tak pięknie! Nudziło nam się a więc zagraliśmy w jakąś głupią grę planszową gdy nagle Jus powiedział:
-Pamiętasz co mi mówiłam w galerii? -uśmiechnął się łobuzersko.
-Ah, myślałam że zapomniałeś -zaśmiałam się.
-Oj nie kicia -rzucił się na mnie.
-Justin, spokojnie mamy całą noc! -pocałowałam go w te malinowe usta.
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Szatyn zdjął ze mnie piżamę i z siebie bokserki, byliśmy całkowicie nadzy. Zaczęliśmy się całowac a nasze ciała stawały się jednością..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam nic i że ten rozdział krótki ale wiecie najpierw nauka dopiero przyjemności :// Jutro na pewno pojawi się długo rozdział:) Kto czyta ten komentuje!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Justin mnie puścił i zbiegłam szybko na dół, otworzyłam drzwi i weszli przyjaciele. Zaczęli mnie przytulac, całowac po głowie i policzkach, mówili że jest im przykro. Domyśliłam się że chodzi o śmierc mojej mamy. Nie chciałam o tym myślec, powiedziałam im to po czym ubrałam się i wyszliśmy wszyscy w szóstkę na miasto. Spacerowaliśmy, śmialiśmy się, Jus nosił mnie na barana, wstąpiliśmy do galerii handlowej przynajmniej nie myślałam o tej okropnej sprawie. Fanki i fani rzucili się na mojego chłopaka, zabrałam go stamtąd i weszliśmy do toalety.
-Nie męczy Cię to wszystko? -zapytałam i złapałam go za szyję.
-Czasem tak, ale wiem ze jestem sławny i tylko o to im chodzi. Nie zwraca uwagi -pocałował mnie w czoło.
-Możemy przecież stąd iśc i gdzie indziej pochodzic -uśmiechnęłam się a szatyn złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-A wiesz co bym chciał teraz? -patrzał się na mnie z łobuzerskim usmiechem.
-Nie mam pojęcia. -dałam mu buzi.
-Mam wielką ochotę na Ciebie -przygryzł wargę a ja całowałam go długo.
Było pikantnie i namiętnie ale wiedziałam że nie możemy tego zrobic tu i teraz.
-Skarbie.. Nie możemy tutaj, wieczorem! -złapałam go za krok.
-Oooo widzę że moja kicia się rozkręca -ugryzł mnie delikatnie w szyję.
Wzięłam go za rękę i poszliśmy szukac znajomych, przymierzali ciuchy w różnych sklepach więc się do nich dołączyliśmy. Kupiłam sobie dwie bluzki i vansy, dziewczyny też coś kupowały, plotkowałyśmy i opowiadały mi jak tam w szkole. Chłopcy gdzieś się odłączyli i zniknęli. Zgłodniałyśmy a więc poszłyśmy do KFC. Każda zamówiła coś smacznego, Ann przyniosła nasze zamówienia i zaczęłyśmy zajadac. Siedziałyśmy w kącie zasłonięte paroma kwiatami, gdy się wychyliłam zobaczyłam Justina, Chrisa i Ryana siedzących parę stolików obok. Pomachałam mu po czym się schowałam. Chwile później czułam jego oddech na moim karku, Zmówiliśmy się że o 17 pod kinem i pójdziemy wszyscy na jakiś film. Szatyn odszedł dając mi kuszącego buziaka. Spojrzałam na telefon, była 16.34, do sali kinowej jest jakieś 10 minut stąd a więc zostawiłyśmy wszystko, poszłyśmy do toalety. Umyłyśmy ręce, poprawiłyśmy włosy i poszłyśmy w stronę gdzie stali nasi mężczyźni. Zobaczyłam w tłumie Alberta, speszyłam się i podbiegłam do Justina nie zwracając uwagi na blondyna. Zamówiliśmy popcorn, kupiliśmy bilet i weszliśmy na salę. Usiedliśmy wszyscy razem i akurat zaczął się film. Było to jakieś romansidło i gdzie się nie obejrzałam ktoś się całował, ja z Bieberem bardziej śmialiśmy się z filmu i go krytykowaliśmy. Ktoś na sali krzyczał że Bieber tu jest i przeszkadzało nam to, gdy wyszliśmy z kina fanki czekały z jakimiś plakatami i napisami. Denerwowało mnie to że nie mamy nawet paru chwil spokoju, pocałowałam go specjalnie przy nich i zaszliśmy po picie. Wyszliśmy z galerii, wzięłam kredę która leżała przy chodniku i napisałam na całej ulicy 'Kocham Justina Biebera! Jego Marta', śmialiśmy się wszyscy z tego po czym dziewczyny zrobiły to samo i chłopcy też. Cała ulica była pokolorowana. Spędziliśmy na nim dobre 2 godziny bo dochodziła już 19.30 a więc zaczęliśmy zwijac się do domu. Pożegnałam się z Ann i Claudią no i z chłopakami po czym cztery nasze gołąbeczki poszły w swoją stronę a my z Jusem wstąpiliśmy do budki w której robi się zdjęcia. Robiliśmy śmieszne miny, buziaki, przytulasy itp., wzięłam tą serię zdjęc postanowiłam że powieszę ją na tablicy korkowej. Szliśmy powoli do domu, śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się. Drzwi do domu były otwarte a przecież je zamykałam.. Weszłam do domu z chłopakiem a w kuchni siedziała ciocia Emi. Przywitaliśmy się z nia i zapytałam się:
-Ciociu co tu robisz? -usiadłam na krzesełku.
-Przyszłam zobaczyc czy wszystko z Tobą okej, ale nie było was. Więc pomyślałam że poczekam. -uśmiechnęła się miło.
-Mogłaś dzownic! Chcesz coś do picia lub jedzenia? -zapytałam otwierając lodówkę.
-Nie, ja już będę szła. Simon na mnie czeka w końcu. -ciocia bardzo kochała swojego męża i zawsze przy nim była, byli wspaniali.
-Okej. -zamknęłam.
-A może przyjdziecie do nas jutro po szkole na obiad, co? -ubierała bluzę i stała już przy drzwiach.
-Dobrze proszę pani. -powiedział Justin.
-Żadne pani, mów mi ciociu -zaśmiała się.
-Okej ciociu -podkreślił specjalnie słowo 'ciociu'.
Pożegnaliśmy się i poszłam na górę by zacząc odrabiac lekcje. Zabrałam się za matmę, oczywiście nie umiałam zrobic paru zadań a więc włączyłam laptopa i zaczęłam spisywac z internetu. Włączył mi się przy okazji skype i Claudia dzwoniła a więc odebrałam. Zwierzała mi się co robią tam w domu. Dosłownie same imprezki i sex, 'myślałam że są trochę poważniejsze' te słowa miałam w głowie lecz wiedziałam że jestem taka sama. Przyjaciółka mówiła mi jeszcze co zadane a więc zrobiłam wraz z nią, spakowałam plecak, naszykowałam ciuchy, pogadałam jeszcze chwilę z nią i dołączyła się na chwile Ann po czym zeszłam na dół. Szatyn robił nam kolację a ja usiadłam na chwilę przed tv, oglądnęłam wiadomości i prognozę pogody. Była już 20:06 a więc usiadłam do kolacji z ukochanym, zajadaliśmy ze smakiem i wygłupialiśmy się przy tym. Stwierdziliśmy że często zachowujemy się jak małe dzieci ale i tak jesteśmy słodcy. Włożyłam naczynia do zmywarki, Justin usiadł przed telewizorem i oglądał coś a ja poszłam na górę. Wzięłam piżamę i wzięłam kąpiel. Wysuszyłam włosy, wypuściłam wodę, ubrałam się i powiedziałam że łazienka wolna a więc Juju poszedł wziąc kąpiel. Na telefonie włączyłam twittera i facebooka, jak zwykle miliony wiadomości i powiadomień a więc w końcu ogarnęłam wszystko i odpisywałam na niektóre wiadomości. Przyszedł chłopak i usiadł obok mnie. Wyjęłam z torebki nasze zdjęcia, oglądaliśmy i śmialiśmy się. wstałam, powiesiłam je na tablicy całej i wyglądała tak pięknie! Nudziło nam się a więc zagraliśmy w jakąś głupią grę planszową gdy nagle Jus powiedział:
-Pamiętasz co mi mówiłam w galerii? -uśmiechnął się łobuzersko.
-Ah, myślałam że zapomniałeś -zaśmiałam się.
-Oj nie kicia -rzucił się na mnie.
-Justin, spokojnie mamy całą noc! -pocałowałam go w te malinowe usta.
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Szatyn zdjął ze mnie piżamę i z siebie bokserki, byliśmy całkowicie nadzy. Zaczęliśmy się całowac a nasze ciała stawały się jednością..
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie dodawałam nic i że ten rozdział krótki ale wiecie najpierw nauka dopiero przyjemności :// Jutro na pewno pojawi się długo rozdział:) Kto czyta ten komentuje!
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Rozdział 11
Zajadaliśmy i planowaliśmy co będziemy robili resztę dnia, rozległo się po całym domu pukanie do drzwi, nie miałam pojęcia kto to może byc. Była to moja ciotka, weszła od razu cała zapłakana..
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciocia Emi trzęsła się i płakała, samej napływały mi łzy do oczu gdy widziałam ją tak roztrzęsioną. Wzięłam ją na kanapę, przyniosłam szklankę wody i gdy się napiła od razu zaczęłam ją wypytywac jak na jakimś przesłuchaniu:
-Co się stało? Czemu płaczesz? Ciociu mów!
-Twój tato do mnie dzwonił.. I.. I Twoja mama została napadnięta.. -wydusiła z siebie.
-Jak to napadnięta?! Co się stało?! -płakałam i ściskałam mocno rękę Justina.
-Ja.. Ja nic więcej nie wiem, tylko tyle mi powiedział. Walczy o życie w szpitalu.. -zaczęła bardziej płakac.
-Co?! To nie możliwe! To musiała byc pomyłka! -nie mogłam w to uwierzyc..
Wtuliłam się w Jusa i płakałam, trzęsłam się, to nie dochodziło do mnie. Emi głaskała mnie po ramieniu i wyciera swoje łzy, pożegnała się ze mną i wyszła. Cały czas byłam przytulona do chłopaka, nie puszczałam go nawet na chwilę. Miał całą mokrą koszulkę od moich słonych łez. Jego oczy też zaczęły robic się czerwone, miał już w nich szklanki. Złapał mnie i zaniósł na górę, położył na łóżko, zasłonił żaluzje i włączył moje ulubione piosenki. Zszedł na chwile na dół a w mojej głowie było pełno myśli związanych z mamą, mnóstwo wspomnień, nie mogłam uwierzyc że właśnie w tej chwili ona walczy o swoje życie a ja tu siedzę bezczynnie. Chciałabym byc teraz tam z nią.. Przyszedł szatyn i podał mi szklankę wody, napiłam się a on położył obok mnie i przykrył kołdrą. Łzy same mi leciały, nawet już nad nimi nie panowałam. Juju dał mi buziaka w czoło.
-Prześpij się, dobrze Ci to zrobi. -przyciągnął mnie do siebie i objął.
-Dobrze, spróbuję. -leżeliśmy cicho- Dziękuję że jesteś. -wtuliłam się w niego.
-Oj przestań, teraz śpij. -pocałował mnie i nagle zasnęłam.
Gdy się obudziłam chłopak spał obok mnie, wstałam po cichu. Było już szaro, spojrzałam na zegarek i dochodziła 20. Spałam ponad 4 godziny, aż sama się zdziwiłam. Nie chciałam budzic chłopaka, zeszłam na dół i zrobiłam nam kanapki na kolację. Próbowałam się czymś zając by nie myslec o mamie, ale wszystko tu mi ją przypominało. Położyłam talerz zjedzeniem na stół i nalałam nam soku pomarańczowego. Justin przyszedł lekko zaspany, uśmiechnął się i przytulił mnie bardzo mocno po czym odsunął mi krzesełko a gdy usiadłam podsunął mnie pod stół. Usiadł na przeciwko mnie i gadał o jakimś swoim śnie. Słuchałam go ale i tak myślałam co chwilę o mamie. Zjedliśmy, zaczęłam myc naczynia a szatyn poszedł wziąc kąpiel. Ktoś zapukał do drzwi. Wytarłam ręce i poszłam otworzyc, był to Albert. Ogromnie się zdziwiłam, bałam się by tylko Jus nie zszedł gdyż by się bardzo zdenerwował.
-Co Ty tu robisz? Skąd wiesz że tu mieszkam? -zapytałam oburzona.
-Tak w ogóle to dobry wieczór. Niejaka Ann powiedziała mi, było w telewizji o napadnięciu Twojej mamy, chciałem zobaczyc czy wszystko okej u Ciebie. Martwiłem się.
-To miłe, dziękuję. Jest lepiej, Justin się mną opiekuje. -popatrzałam się na schody.
-To dobrze, będziesz jutro w szkole? -zapytał.
-Nie, dopiero pojutrze. -odpowiedziałam i zamykałam delikatnie drzwi- Pa Albert!
-Trzymaj się, Pa Marcia! -powiedział jakbym była dla niego kimś ważnym.
Zamknęłam drzwi i wyjrzałam przez okienko w nich, chłopak wsadził ręce w kieszenie i odszedł. Poszłam na górę a Jus wyszedł nago i szedł do mnie.
-Ubrałbyś się! -krzyknęłam i śmiałam się.
-Wczoraj w wannie Ci to nie przeszkadzało -zaśmiał się i wszedł do mnie po czym ubrał bokserki.
Pocałowałam go w usta i przygryzłam jego wargę po czym wzięłam luźną koszulkę oraz majtki i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, związałam mokre włosy w warkocza i poszłam na dół zamknąc drzwi i sprawdzic okna. Mam nauczkę po wczorajszy i nie chcę takiej akcji więcej. Wszystko było zamknięte, zgasiłam światło na dole i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam chłopakowi do łóżka i przytuliłam się mocno a ten popatrzał mi w oczy i spytał się:
-Kto był u nas jak się kapałem?
-To był ten Albert.. Widział wiadomości i było coś o mojej mamie, przestraszył się i przyszedł zobaczyc czy wszystko ze mną okej.
-Tylko po to? A ''Pa Marcia'', już nawet tak na Ciebie mówi? Dziwne. -powiedział oburzonym głosem.
-Justin ja nie wiem dlaczego on tak powiedział, nie wiem co on sobie myśli przychodząc tu ale było to miłe że chciał zobaczyc czy wszystko u mnie okej. -usiadłam.
-Niech on tu mi się nie pojawia, w szkole sobie z nim gadaj ale tu ma nie przychodzic.
-Dobrze, przepraszam. -powiedziałam smutnym głosem.
Bieber zobaczył że jest mi źle z tego powodu, przytulił mnie do siebie i pocałował w czółko. Wtuliłam się w niego i położyłam nas, zasnęliśmy w mgnieniu oka.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ciocia Emi trzęsła się i płakała, samej napływały mi łzy do oczu gdy widziałam ją tak roztrzęsioną. Wzięłam ją na kanapę, przyniosłam szklankę wody i gdy się napiła od razu zaczęłam ją wypytywac jak na jakimś przesłuchaniu:
-Co się stało? Czemu płaczesz? Ciociu mów!
-Twój tato do mnie dzwonił.. I.. I Twoja mama została napadnięta.. -wydusiła z siebie.
-Jak to napadnięta?! Co się stało?! -płakałam i ściskałam mocno rękę Justina.
-Ja.. Ja nic więcej nie wiem, tylko tyle mi powiedział. Walczy o życie w szpitalu.. -zaczęła bardziej płakac.
-Co?! To nie możliwe! To musiała byc pomyłka! -nie mogłam w to uwierzyc..
Wtuliłam się w Jusa i płakałam, trzęsłam się, to nie dochodziło do mnie. Emi głaskała mnie po ramieniu i wyciera swoje łzy, pożegnała się ze mną i wyszła. Cały czas byłam przytulona do chłopaka, nie puszczałam go nawet na chwilę. Miał całą mokrą koszulkę od moich słonych łez. Jego oczy też zaczęły robic się czerwone, miał już w nich szklanki. Złapał mnie i zaniósł na górę, położył na łóżko, zasłonił żaluzje i włączył moje ulubione piosenki. Zszedł na chwile na dół a w mojej głowie było pełno myśli związanych z mamą, mnóstwo wspomnień, nie mogłam uwierzyc że właśnie w tej chwili ona walczy o swoje życie a ja tu siedzę bezczynnie. Chciałabym byc teraz tam z nią.. Przyszedł szatyn i podał mi szklankę wody, napiłam się a on położył obok mnie i przykrył kołdrą. Łzy same mi leciały, nawet już nad nimi nie panowałam. Juju dał mi buziaka w czoło.
-Prześpij się, dobrze Ci to zrobi. -przyciągnął mnie do siebie i objął.
-Dobrze, spróbuję. -leżeliśmy cicho- Dziękuję że jesteś. -wtuliłam się w niego.
-Oj przestań, teraz śpij. -pocałował mnie i nagle zasnęłam.
Gdy się obudziłam chłopak spał obok mnie, wstałam po cichu. Było już szaro, spojrzałam na zegarek i dochodziła 20. Spałam ponad 4 godziny, aż sama się zdziwiłam. Nie chciałam budzic chłopaka, zeszłam na dół i zrobiłam nam kanapki na kolację. Próbowałam się czymś zając by nie myslec o mamie, ale wszystko tu mi ją przypominało. Położyłam talerz zjedzeniem na stół i nalałam nam soku pomarańczowego. Justin przyszedł lekko zaspany, uśmiechnął się i przytulił mnie bardzo mocno po czym odsunął mi krzesełko a gdy usiadłam podsunął mnie pod stół. Usiadł na przeciwko mnie i gadał o jakimś swoim śnie. Słuchałam go ale i tak myślałam co chwilę o mamie. Zjedliśmy, zaczęłam myc naczynia a szatyn poszedł wziąc kąpiel. Ktoś zapukał do drzwi. Wytarłam ręce i poszłam otworzyc, był to Albert. Ogromnie się zdziwiłam, bałam się by tylko Jus nie zszedł gdyż by się bardzo zdenerwował.
-Co Ty tu robisz? Skąd wiesz że tu mieszkam? -zapytałam oburzona.
-Tak w ogóle to dobry wieczór. Niejaka Ann powiedziała mi, było w telewizji o napadnięciu Twojej mamy, chciałem zobaczyc czy wszystko okej u Ciebie. Martwiłem się.
-To miłe, dziękuję. Jest lepiej, Justin się mną opiekuje. -popatrzałam się na schody.
-To dobrze, będziesz jutro w szkole? -zapytał.
-Nie, dopiero pojutrze. -odpowiedziałam i zamykałam delikatnie drzwi- Pa Albert!
-Trzymaj się, Pa Marcia! -powiedział jakbym była dla niego kimś ważnym.
Zamknęłam drzwi i wyjrzałam przez okienko w nich, chłopak wsadził ręce w kieszenie i odszedł. Poszłam na górę a Jus wyszedł nago i szedł do mnie.
-Ubrałbyś się! -krzyknęłam i śmiałam się.
-Wczoraj w wannie Ci to nie przeszkadzało -zaśmiał się i wszedł do mnie po czym ubrał bokserki.
Pocałowałam go w usta i przygryzłam jego wargę po czym wzięłam luźną koszulkę oraz majtki i poszłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic, związałam mokre włosy w warkocza i poszłam na dół zamknąc drzwi i sprawdzic okna. Mam nauczkę po wczorajszy i nie chcę takiej akcji więcej. Wszystko było zamknięte, zgasiłam światło na dole i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju. Wskoczyłam chłopakowi do łóżka i przytuliłam się mocno a ten popatrzał mi w oczy i spytał się:
-Kto był u nas jak się kapałem?
-To był ten Albert.. Widział wiadomości i było coś o mojej mamie, przestraszył się i przyszedł zobaczyc czy wszystko ze mną okej.
-Tylko po to? A ''Pa Marcia'', już nawet tak na Ciebie mówi? Dziwne. -powiedział oburzonym głosem.
-Justin ja nie wiem dlaczego on tak powiedział, nie wiem co on sobie myśli przychodząc tu ale było to miłe że chciał zobaczyc czy wszystko u mnie okej. -usiadłam.
-Niech on tu mi się nie pojawia, w szkole sobie z nim gadaj ale tu ma nie przychodzic.
-Dobrze, przepraszam. -powiedziałam smutnym głosem.
Bieber zobaczył że jest mi źle z tego powodu, przytulił mnie do siebie i pocałował w czółko. Wtuliłam się w niego i położyłam nas, zasnęliśmy w mgnieniu oka.
***Rano***
Obudziło mnie tłuczenie się talerzy albo talerza, szatyna nie było obok mnie. Spojrzałam na zegarek, była już prawie 10. Wstałam, ubrałam bluzę i zeszłam na dół. Myślałam że pęknę ze śmiechu. Jus upuścił miskę z mlekiem i biedny sprzątał. Podeszłam do niego dałam mu buziaka w policzek i powiedziałam:
-Aj fajtłapo, daj pomogę Ci -uśmiechnęłam się i wzięłam ścierkę by wytrzec mleko.
-Spieszyłem się kicia by wszystko wyszło perfekcyjnie -zrobił smutną minę.
Złapałam go za policzek i pocałowałam długo w te malinowe usta.
-Nic nie szkodzi skrzacie, posprzątamy i po sprawie -zaśmiałam się i wrzuciłam szmatkę do zlewu.
Justin pozbierał resztki po misce i wyrzucił do śmieci. Wzięłam nową miseczkę, pokroiłam truskawki i wrzuciłam do oby dwóch, dodałam musli i zalałam mlekiem. Usiedliśmy przy stole, na środku stała różowa róża. Uśmiechnęłam się i zaczęłam jeśc rozmawiając z chłopakiem. Nie chcę dziś nigdzie wychodzi, po szkole Claudia przyniesie mi lekcje, odrobię i dzień mam cały dla mojego skarba. Wstawiłam naczynia do zmywarki i nastawiłam, poszłam do dużego pokoju wzięłam domowy telefon i zadzwoniłam do taty.
-Halo?.. Tata? -zapytałam drżącym głosem a szatyn usiadł obok mnie obejmując i włączyłam na głośno mówiący.
-Tak córcia! Jak dobrze że dzwonisz, ciotka mówiła Ci o całej sprawie?
-Powiedziała tylko że na mamę ktoś napadł i walczy o zdrowie w szpitalu.
-Marta.. Teraz muszę powiedziec Ci coś bardzo ważnego.
-Tato mów, proszę!
-Mamy nie dało się uratowac.. -powiedział płacząc.
-Jak to? Ona nie żyje?! -płakałam już.
-Tak.. Przepraszam że mówię Ci to przez telefon ale nie mam innego wyjścia. Nawet nie mam samolotu by wrócic do domu. Dopiero na koniec naszych wakacji nas zabiorą.
-Boże nie wierzę, najgorszy dzień w moim życiu. Tato wróc i mam też.. -powiedziałam szlochając.
-Kochanie moje najdroższe, poradzimy sobie. Muszę kończy by podpisac jakieś papiery. Kocham Cię, trzymaj się córcia! -powiedział i rozłączył się.
Walnęłam telefon na drugi koniec sofy i z rykiem wtuliłam się w szatyna. Masował mnie po głowie i sam uraniał łzy. Płakaliśmy oby dwoje. Nie wiedziałam jak teraz będzie bez niej, bez mojej najwspanialszej mamy dzięki której wiedziałam co robic, która pomagała i doradzała we wszystkim, była zawsze a teraz? Teraz jej już nie będzie, jedynie w mych snach. Było to dla mnie okropnym uczuciem. Nie chciałam robic nic tylko przytulic się do taty i byc cały czas z Jusem. Zrobiło mi się bardzo słabo.
-Marcia, zbladłaś. -powiedział przestraszony chłopak.
-Źle się czuję, poleżmy chwilę może mi przejdzie.
-Dobrze, tul się ile chcesz -pocałował mnie w głowę i masował po ramieniu.
Włączył tv byśmy chociaż na chwilę przestali o tym myślec ale łzy same mi leciały. Akurat leciał niby smieszny film, ani trochę się nie uśmiechałam a chłopak zerkał co chwilę na mnie. Zrobiło mi się lepiej, wstałam i poszłam do kuchni by przygotowac obiad na co Bieber wstał, wziął mnie na ręce i położył na kanapie. Wszedł do kuchni i zaczął coś gotowac. Po całym domu rozlegał się piękny zapach, zgadłam że było to spaghetti. Wstałam, wyłączyłam telewizor i weszłam do kuchni. Nakryłam do stołu, nalałam nam soku i usiadłam. Kochany nałożył nam jedzenie i usiadł naprzeciwko mnie. Zajadałam ze smakiem bo byłam bardzo głodna, Juju uśmiechał się i gdy zjedliśmy odstawił nasze talerze do zlewu. Wziął jeden długi makaron i dał mi kawałek do buzi po czym on wziął drugi. Śmialiśmy się i ciągnęliśmy makaron, a nasze usta złączyły się i zaczęliśmy się całowac. Wziął mnie na ręce i wchodziliśmy po schodach aż ktoś zapukał do drzwi i krzyczał żebyśmy jak najszybciej otworzyli.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Rozdział 10
Domyśliłam się o co mu chodzi, chlapałam w niego wodą a on mi oddawał. Śmialiśmy się gdy nagle złapałam go za rękę i wciągnęłam do wanny..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wylało się trochę wody, śmialiśmy się z tego. Justin miał całe mokre spodenki i bokserki, zdjął je. Byliśmy nadzy, jedynie co nas okrywało to trochę wody i piany. Byłam lekko skrępowana, ale chłopak ani trochę dosłownie pożerał mnie wzrokiem. Przybliżył się do mnie i złapał jedną ręką za szyję, zaczęliśmy się całowac. Jus rozłożył mi delikatnie nogi i położył się na mnie, przechodził mnie ciarki gdy czułam jak ociera się o mnie Jerrym. Całowaliśmy się namiętnie, przygryzłam Jego wargę i położyłam ręce na ramionach. Złapał mnie mocno za biodra i uniósł do góry, jedną ręką błądził po całym moim ciele, czułam że się rozpływałam było obłędnie. Bieber zaczął pokazywac niegrzecznego siebie, uśmiechałam się z tego powodu a szatyn całował mnie po szyi i dekolcie. Położył rękę delikatnie na moim podbrzuszu i smyrał je, cicho pojękiwałam na co chłopak uśmiechał się i jechał ręką niżej. Nachylił się nade mną i zjechał ręką na moją kobiecośc. Otworzyłam oczy i spojrzałam mu głęboko w jego, chłopak szepnął mi do ucha:
-Spokojnie, polubisz to kochanie. -po czym zaczął muskac moje usta.
Kręcił palcami po moim czułym miejscu na co ja obdarowywałam go pocałunkami i cicho jęczałam. Nagle zgasło światło i usłyszeliśmy głośny huk. Wystraszyłam się i wyskoczyliśmy razem z wanny ubierając szlafroki i zbiegliśmy na dół. Drzwi od domu było otwarte na oścież, złapałam Jusa za rękę i szliśmy powoli po dole domu. Cholernie się bałam, po ukochanym też to było widac.. Weszliśmy do kuchni, nikogo nie było jedynie były otwarte szafki, zaczęłam je zamykac a szatyn pobiegł i zamknął drzwi wejściowe. Poszłam na przedpokój i zawołałam go:
-Justin chodź tu! Boje się! -krzyknęłam i stanęłam na środku rozglądając się.
-Marcia idę, nie bój się! -przyszedł do mnie i przytulił mnie. -Nie ma tu nikogo..
-Przecież drzwi były zamknięte.. Nie rozumiem o co chodzi. -przytuliłam się mocno.
-Chodź zapalimy wszędzie światła i sprawdzimy czy okna i drzwi są pozamykane.
Poszliśmy do piwnicy i włączyliśmy korki po czym światło wszędzie się zapaliło. Poszliśmy do kuchni okna były zamknięte, lecz w salonie jedno było otwarte.. Ten kto tu wszedł musiał uciec przez okno, zamknęłam je szybko i pobiegłam zobaczyc czy drzwi też są zamknięte. Na szczęście Juju je zamknął. Zadzwoniliśmy na policje, była dosłownie za 5 minut. Sprawdzili cały teren lecz nawet sąsiedzi nikogo nie widzieli, sprawdziliśmy czy nic nie zniknęło chłopak mówił że nie lecz mnie zaciekawiło to że nie ma jego koszulki. Nie powiedziałam nic policji, podziękowaliśmy panom i poszliśmy na górę. Ubraliśmy się w piżamy i położyliśmy do łóżka, nie mogłam zasnąc. Bieber czuwał cały czas i próbował mnie uspac. Nie mogłam a wiedziałam że jutro jest szkoła zdałam sobie sprawę z tego że muszę wcześniej wstac bo nie naszykowałam się nawet. Sprawdziłam która godzina, była 2:56. Nastawiłam budzik, wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wylało się trochę wody, śmialiśmy się z tego. Justin miał całe mokre spodenki i bokserki, zdjął je. Byliśmy nadzy, jedynie co nas okrywało to trochę wody i piany. Byłam lekko skrępowana, ale chłopak ani trochę dosłownie pożerał mnie wzrokiem. Przybliżył się do mnie i złapał jedną ręką za szyję, zaczęliśmy się całowac. Jus rozłożył mi delikatnie nogi i położył się na mnie, przechodził mnie ciarki gdy czułam jak ociera się o mnie Jerrym. Całowaliśmy się namiętnie, przygryzłam Jego wargę i położyłam ręce na ramionach. Złapał mnie mocno za biodra i uniósł do góry, jedną ręką błądził po całym moim ciele, czułam że się rozpływałam było obłędnie. Bieber zaczął pokazywac niegrzecznego siebie, uśmiechałam się z tego powodu a szatyn całował mnie po szyi i dekolcie. Położył rękę delikatnie na moim podbrzuszu i smyrał je, cicho pojękiwałam na co chłopak uśmiechał się i jechał ręką niżej. Nachylił się nade mną i zjechał ręką na moją kobiecośc. Otworzyłam oczy i spojrzałam mu głęboko w jego, chłopak szepnął mi do ucha:
-Spokojnie, polubisz to kochanie. -po czym zaczął muskac moje usta.
Kręcił palcami po moim czułym miejscu na co ja obdarowywałam go pocałunkami i cicho jęczałam. Nagle zgasło światło i usłyszeliśmy głośny huk. Wystraszyłam się i wyskoczyliśmy razem z wanny ubierając szlafroki i zbiegliśmy na dół. Drzwi od domu było otwarte na oścież, złapałam Jusa za rękę i szliśmy powoli po dole domu. Cholernie się bałam, po ukochanym też to było widac.. Weszliśmy do kuchni, nikogo nie było jedynie były otwarte szafki, zaczęłam je zamykac a szatyn pobiegł i zamknął drzwi wejściowe. Poszłam na przedpokój i zawołałam go:
-Justin chodź tu! Boje się! -krzyknęłam i stanęłam na środku rozglądając się.
-Marcia idę, nie bój się! -przyszedł do mnie i przytulił mnie. -Nie ma tu nikogo..
-Przecież drzwi były zamknięte.. Nie rozumiem o co chodzi. -przytuliłam się mocno.
-Chodź zapalimy wszędzie światła i sprawdzimy czy okna i drzwi są pozamykane.
Poszliśmy do piwnicy i włączyliśmy korki po czym światło wszędzie się zapaliło. Poszliśmy do kuchni okna były zamknięte, lecz w salonie jedno było otwarte.. Ten kto tu wszedł musiał uciec przez okno, zamknęłam je szybko i pobiegłam zobaczyc czy drzwi też są zamknięte. Na szczęście Juju je zamknął. Zadzwoniliśmy na policje, była dosłownie za 5 minut. Sprawdzili cały teren lecz nawet sąsiedzi nikogo nie widzieli, sprawdziliśmy czy nic nie zniknęło chłopak mówił że nie lecz mnie zaciekawiło to że nie ma jego koszulki. Nie powiedziałam nic policji, podziękowaliśmy panom i poszliśmy na górę. Ubraliśmy się w piżamy i położyliśmy do łóżka, nie mogłam zasnąc. Bieber czuwał cały czas i próbował mnie uspac. Nie mogłam a wiedziałam że jutro jest szkoła zdałam sobie sprawę z tego że muszę wcześniej wstac bo nie naszykowałam się nawet. Sprawdziłam która godzina, była 2:56. Nastawiłam budzik, wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam.
***Rano***
Obudził nas budzik, pocałowałam szatyna w czółko i pokazałam żeby sobie jeszcze poleżał. Słońce dobijało się przez roletę, było słychac śpiew ptaków. Spakowałam plecak, wzięłam ciuchy i poszłam zrobic poranną toaletę. Ubrałam się, pomalowałam i zeszłam na dół. Justin siedział już zaspany przy stole i pił sok, wyjęłam z sobie płatki i mleko i nalałam do miski po czym podałam mu i zrobiłam sobie to samo. Zjadłam szybko, sprawdziłam dom, rzuciłam chłopakowi kluczyki od samochodu, wyszliśmy i wsiedliśmy do auta po czym pojechaliśmy pod szkołę. Znowu zbiegło się pełno ludzi, krzyknęłam przez otwarte okno:
-Idźcie sobie, proszę. Zostawcie nas w spokoju..
Na co Juju uśmiechnął się i pocałował mnie dosyc długo, pożegnaliśmy się i weszłam do szkoły. Przywitałam się z przyjaciółką i jej siostrą. Gadałyśmy o wszystkim i śmiałyśmy się, nagle podbiegł do mnie jakiś chłopak zaczepił i wziął na bok, zdziwiłam się.
-O co chodzi? -zapytałam speszona.
-Hej, jestem Albert. Miło mi Cię poznac. -uśmiechnął się szeroko podając mi rękę.
-No hej. Ja Marta, też miło mi Cię poznac. -uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
-Miałabyś ochotę zjeśc dziś ze mną lunch? -zapytał.
-Hm.. No okej to o 12 pod stołówką? -uśmiechnęłam się i odchodziłam już w stronę przyjaciółek.
-Okej, miło było. Do później Marta! -chłopak odszedł i poszedł w inną stronę niż ja.
Nie widziałam go nigdy tutaj a przeważnie znam wszystkich lub kojarzę więcej niż połowę. Dziewczyny od razu wypytywały sięna co ja im powiedziałam że spędzę z nim tylko lunch w szkole. Zaśmiały się i powiedziały:
-Tylko Biebera nie zdradź bo Cię fanki zabiją -objęła mnie Claudia.
-Głuptasie przestań, nigdy bym Go nie zdradziła! -uśmiechnęłam się i poszłyśmy na lekcje.
Te 4 lekcje minęły dosyc szybko, prawie wyleciało mi z głowy że miałam spotkac się z tym Albertem. Poszłam pod stołówkę a on już na mnie czekał. Podeszłam i przywitałam się, weszliśmy na stołówkę i usiedliśmy przy stoliku obok okien. Zajadaliśmy i gadaliśmy o sobie, dowiedziałam się że jest tu nowy ale zdziwiło mnie to że nowy już na sam koniec szkoły? Było to trochę podejrzane ale nie przejmowałam się tym. Był dosyc miły i dogadywaliśmy się. Gdy zjadłam wziął moją tackę i poszedł ją odnieśc wraz ze swoją. Wyszliśmy i odprowadził mnie pod klasę.
-Spotkamy się jeszcze kiedyś? -uśmiechnął się.
-No raczej przez te parę dni codziennie, w końcu końcówka szkoły. -zaśmiałam się.
-A no tak, przepraszam. Może uda mi się Ciebie wyciągnąc kiedyś na jakiś spacer lub lody?
-Hm no nie wiem co na to powiedział by mój chłopak.. Dam Ci znac, Pa! -poszłam na dwie ostatnie lekcje.
Gdy wychodziłam ze szkoły zauważyłam tą psyhofankę.. To co rzuciło mi się w oczy że miała taka samą bluzkę jak Justin przedwczoraj. Podbiegłam do niej i zapytałam:
-Skąd masz taką bluzkę? Wczoraj została skradziona mojemu chłopakowi -popatrzałam na nią złowrogo.
-Co Cię to interesuje? Wal się idiotko! -popchnęła mnie z całych sił przez co upadłam.
Podbiegł do mnie Albert nie wiem skąd i podniósł.
-Wszystko okej? -zapytał otrzepując mi plecak.
-Tak, tylko boli mnie trochę łokiec. -złapałam się za niego a na mojej ręce była krew.
Pobiegłam szybko do pielęgniarki ale jej nie było, wybiegłam ze szkoły i zauważyłam że nikogo już nie ma oprócz Justina! Który stał oparty o auto i uśmiechał się. Podbiegłam do niego trzymając się za łokiec.
-Skarbie co się stało? -zapytał przestraszony.
-Nic, tylko ta psychofanka mnie popchnęła mocno bo do niej podeszłam i zapytałam się skąd ma bluzkę. Bo miała dosłownie taką samą jak Ty.. A ona przecież została skradziona. -wyjęłam chusteczkę z tornistra i polałam zwykłą wodą przy czym przyłożyłam do łokcia.
Chłopak się zamyślił i otworzył mi drzwi od auta, wrzuciłam plecak do tyłu i usiadłam z przodu, szatyn dał mi buzi w polik i pojechaliśmy do domu. Wysiedliśmy i weszliśmy do mieszkania. Poszłam do łazienki a Jus za mną, polał mi ranę wodą utlenioną, przykleił plaster i pocałował.
-Całuj mnie w usta głuptasie nie w jakieś rany -uśmiechnęłam się.
-Kusząca propozycja kicia. -uśmiechnął się i przyssał się do moich ust.
Całowaliśmy się trochę długo, aż zrobiłam się głodna. Oderwałam delikatnie usta i dałam ukochanemu buziaka, zeszliśmy na dół i zamówiliśmy pizze. Zanim przyszła odpaliłam laptopa i pierwsze co zauważyłam to zdjęcie moje i Alberta jak jedliśmy na stołówce i śmialiśmy się. Jus to zauważył, chyba się zdenerwował, wstał i oburzony zapytał się:
-Kto to do cholery jest? -było czuc że jest zazdrosny i wkurzony.
-To Albert, mój kolega ze szkoły. Poznałam go dziś bo jest nowy i zaprosił mnie na lunch -powiedziałam spokojna.
-Dobra.. Tylko kolega powiadasz? -zmarszczył brwi i popatrzał się mi w oczy.
-Tak skrzacie, tylko kolega. -wstałam i pocałowałam go, widac było że już się uspokoił.
Ktoś zadzwonił do drzwi, był to dostawca pizzy. Zapłaciłam i wzięłam ją, pokroiłam i włożyłam po kawałku na talerz. Zajadaliśmy i planowaliśmy co będziemy robili resztę dnia, rozległo się po całym domu pukanie do drzwi, nie miałam pojęcia kto to może byc. Była to moja ciotka, weszła od razu cała zapłakana..
sobota, 13 kwietnia 2013
Rozdział 9
Chłopak odjechał a za mną szło pół szkoły, zmierzałam w kierunku Claudii gdy nagle podeszła do mnie jakaś psychofanka Jusa..
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Odpierdol się od mojego Justina, zrozumiałaś?! -szarpnęła mnie za rękę.
-Przepraszam bardzo, nie zabieram wam belieberką Jusa, on po prostu jest ze mną w związku. Co Ty myślisz że jak powiesz mi że mam się od niego odpierdolic za przeproszeniem to ja od niego odejdę i Ty z nim będziesz? Jesteś śmieszna, zejdź mi z oczu. -podeszłam do Ann i Claudii.
-Jeszcze się policzymy! -krzyknęła odchodząc gdzieś.
Przestraszyłam się bo w końcu nie wiadomo co takim ludziom może nagle przyjśc do głowy, zwłaszcza gdy działają pod wpływem emocji. Zadzwonił dzwonek, poszłyśmy z dziewczynami na lekcje akurat pierwszy był wf. Przebrałyśmy się i weszłyśmy na sale gimnastyczną. Nie miałam zbyt dużo sił, czułam się jakoś słabo. Poinformowałam o tym nauczyciela od wf i usiadłam na ławce. Odsapnęłam chwile i zaczęłam grac wraz z całą klasą w siatkówkę. Walka była zacięta ale więcej się śmialiśmy niż graliśmy, taka gra to nie gra. Moja drużyna przegrała i musieliśmy zrobic 50 przysiadów i 30 brzuszków. Po całej lekcji poszłyśmy się wykąpac i przebrac, gdy szłam po holu każdy patrzał się na mnie i uśmiechał. Było to bardzo miłe ale wiedziałam że to tylko dlatego że mam sławnego chłopaka, ich idola. Mijały następne lekcje. Przed ostatnią poszłyśmy z przyjaciółką do sklepu na przeciwko szkoły, kupiłam sobie sok i bułkę a Claudia jakieś chrupki. Gdy wchodziłyśmy do szkoły ktoś do mnie krzyczał:
-O laska Biebera, wpierdol powinna dostac tak jak on! -był to męski głos.
-Możesz zamknąc się i kleknąc. Ssij młody! -krzyknęłam i weszłam z Claudią do szkoły.
Prawie spóźniłyśmy się na ostatnią lekcje ale pani nam wybaczyła i lekcja była dosyc luźna. Po lekcjach poszłyśmy po swoje ciuchy i rzeczy do szafek, miałyśmy spotkac się przed szkołą ale dostałam sms od przyjaciółki gdy już wychodziłam ''Marta przepraszam, przyjechał po nas Chris z Ryanem i jedziemy już do domu :('', zrobiło mi się trochę smutno ale to rozumiałam odpisałam ''Okej, nic nie szkodzi.'' po czym szłam powoli do domu. Wiedziałam że czeka tam na mnie mój ukochany i tęskni, a więc szłam tak szybko jak tylko mogłam. Idąc rozmyślałam o wielu rzeczach tych złych i dobrych, wiedziałam że muszę byc silna i nie mogę teraz ufac wszystkim ludziom. Tylko tym co mam ich zawsze przy sobie. Droga do domu zajęła mi tylko 30 minut, weszłam a szatyn stał już w progu i rzucił się na mnie przytulając mnie. Nie zamknęłam dobrze drzwi a on już cieszył się jak małe dziecko, to było takie słodkie i kochane. Przywitaliśmy się pięknie i zasiedliśmy do stołu. Jedliśmy obiad i gadaliśmy o mojej szkole i jak w niej dziś było. Opowiedziałam o tych dwóch sprawach, Juju ani trochę się nie zdenerwował tylko wstał i mnie przytulił, widocznie miał dobry humor. Gdy zjadłam pomyłam naczynia by miec to z głowy na wieczór i poszłam do salonu odrabiac lekcje. Zbyt długo nie mogłam się skupic gdyż Jus wskoczył na łóżko, miział mnie i tulił się. Próbowałam zrobic te lekcje ale Bieber nie odpuszczał, więc rzuciłam się na niego i wygłupialiśmy się. Łaskotał mnie a ja jego, myślałam że pęknę ze śmiechu. Dałam mu buzi i dokończyłam lekcje. Zaniosłam plecak na górę, weszłam na laptopa a szatyn coś kombinował na dole. Na stronach były nawet zdjęcia z mojej szkoły, jak dziś wyglądam i co robię pomyślałam ''Boże co za parodia.'', ludzie są na prawdę dociekliwi i wścibscy. Dodałam Tweeta ''Pękam ze śmiechu jak widze różne zdjęcia i opisy do nich związanych ze mną i Justinem. Pozdrawiamy!'' po czym wyłączyłam laptopa i zadzwoniłam do przyjaciółki:
-Hejka! Co dziś robisz? Strasznie mi się nudzi..
-O hejcia! Wiesz sama nie wiem, może wpadniemy do Ciebie? -zapytała.
-Jasne! Weźcie może też chłopaków. Widzę was za godzinę, pa!
-No okej, pa! -rozłączyła się.
Zeszłam na dół by zobaczyc co robi Jus, przysnęło mu się na kanapie. Podeszłam po cichu i położyłam się na nim delikatnie a on się uśmiechnął. Wiedziałam już że nie śpi, dałam mu długiego buziaka przy czym on objął mnie i mocno przytulił do siebie.
-Skarbie za godzinę wpadną dziewczyny i chłopaki. -powiedziałam uśmiechając się.
-Dobrze kicia, a teraz mamy godzinkę dla siebie? -uśmiechnął się łobuzersko.
-No nie całą bo trzeba jeszcze coś do picia i jedzenia przyszykowac. -dałam mu buzi w nosek.
-Oj spokojnie, jak nie zdążymy to coś zamówimy. -przewrócił nas tak że teraz on był nade mną.
Całowaliśmy się i tuliliśmy. Wiedziałam że będzie do czegoś zmierzał ale nie pokazywałam że wiem o co chodzi. Mizialiśmy się, tuliliśmy, całowaliśmy i gadaliśmy w między czasie. Jus zaczął mnie całowac po szyi i robił małe malinki, odebrałam mu się i zrobiłam jedną mega mocną. Przygryzł mi wargę i delikatnie pociągnął. Złapał mnie za biodra tak że czułam że jestem jego. Smyrał mnie po wewnętrznej stronie ud, blisko pachwiny a ja go po podbrzuszu dosyc nisko. Znowu się rozpływałam jak zawsze. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie i żeby coś niesamowitego się wydarzyło, lecz nagle rozległo się pukanie do drzwi.. Chłopak dał mi długiego buziaka i poszedł je otworzyc. Przyszła Claudia, Ann, Chris i Ryan z jakąś grą na xboxa. Poszłam do kuchni i zrobiłam przekąski, zaniosłam je do salonu na stół i nalałam wszystkim soku. Wybraliśmy sobie drużyny, ja, Claudia i Chris kontra Ann, Ryan i Justin. Każdy z nas po kolei z drużyny musiał rywalizowac z kims z drugiej drużyny. Było mega zabawnie, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, no po prostu świetnie się bawiliśmy. Po rywalizacji biliśmy się na poduszki, chyba za mocno uderzyłam Jusa po zakrył się poduszką i usiadł. Od razu do niego podbiegłam i pocałowałam w czółko a ten zaczął się śmiac, taki z niego żartowniś. Wybiła już 19, trzeba było się pożegnac i posprzątac ten bałagan. Przyjaciele wyszli a my zabraliśmy się za sprzątanie. Justin odkurzał w dużym pokoju bo wszędzie były piórka z poduszek, ja posprzątałam ze stołu i pomyłam zaczynia. Ułożyliśmy wszystko tak jak było, i poszliśmy do mnie.
-Skrzacie ja pójdę się wykąpac a Ty pościel nam łóżko. -powiedziałam dając mu buziaka w polik.
-Dobrze, chcesz coś na kolację? -zapytał przytulając mnie.
-Nie, nie jestem głodna. -poszłam do łazienki.
Nalałam sobie dużo wody, piana prawie wylewała się z wanny. Zrobiłam koka na czubku głowy, rozebrałam się i zanurzyłam po samą szyję. Relaksowałam się gdy nagle szatyn zapukał i uchylił delikatnie drzwi:
-Kicia, mogę wejśc? -uśmiechnął się szydersko, wiedziałam że coś kombinuje.
-No wejdź, wejdź. -leżałam pod pianą.
Justin zdjął z siebie koszulkę bo było tu dosyc duszno i usiadł na brzegu wanny. Uśmiechał się i miział mnie po ramieniu patrząc mi głęboko w oczy. Domyśliłam się o co mu chodzi, chlapałam w niego wodą a ten mi oddawał. Śmialiśmy się gdy nagle złapałam go za rękę i wciągnęłam do wanny..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Będę starała dodawac się dłuższe rozdziały, ten tydzień mam zawalony nauką. Same sprawdziany i kartkówki, ale w następnym będzie trochę wolnego a więc rozdziały będą mega wielkie. Już nawet mam pomysły ;> Komentujcie, obserwujcie i zaglądajcie:*
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Odpierdol się od mojego Justina, zrozumiałaś?! -szarpnęła mnie za rękę.
-Przepraszam bardzo, nie zabieram wam belieberką Jusa, on po prostu jest ze mną w związku. Co Ty myślisz że jak powiesz mi że mam się od niego odpierdolic za przeproszeniem to ja od niego odejdę i Ty z nim będziesz? Jesteś śmieszna, zejdź mi z oczu. -podeszłam do Ann i Claudii.
-Jeszcze się policzymy! -krzyknęła odchodząc gdzieś.
Przestraszyłam się bo w końcu nie wiadomo co takim ludziom może nagle przyjśc do głowy, zwłaszcza gdy działają pod wpływem emocji. Zadzwonił dzwonek, poszłyśmy z dziewczynami na lekcje akurat pierwszy był wf. Przebrałyśmy się i weszłyśmy na sale gimnastyczną. Nie miałam zbyt dużo sił, czułam się jakoś słabo. Poinformowałam o tym nauczyciela od wf i usiadłam na ławce. Odsapnęłam chwile i zaczęłam grac wraz z całą klasą w siatkówkę. Walka była zacięta ale więcej się śmialiśmy niż graliśmy, taka gra to nie gra. Moja drużyna przegrała i musieliśmy zrobic 50 przysiadów i 30 brzuszków. Po całej lekcji poszłyśmy się wykąpac i przebrac, gdy szłam po holu każdy patrzał się na mnie i uśmiechał. Było to bardzo miłe ale wiedziałam że to tylko dlatego że mam sławnego chłopaka, ich idola. Mijały następne lekcje. Przed ostatnią poszłyśmy z przyjaciółką do sklepu na przeciwko szkoły, kupiłam sobie sok i bułkę a Claudia jakieś chrupki. Gdy wchodziłyśmy do szkoły ktoś do mnie krzyczał:
-O laska Biebera, wpierdol powinna dostac tak jak on! -był to męski głos.
-Możesz zamknąc się i kleknąc. Ssij młody! -krzyknęłam i weszłam z Claudią do szkoły.
Prawie spóźniłyśmy się na ostatnią lekcje ale pani nam wybaczyła i lekcja była dosyc luźna. Po lekcjach poszłyśmy po swoje ciuchy i rzeczy do szafek, miałyśmy spotkac się przed szkołą ale dostałam sms od przyjaciółki gdy już wychodziłam ''Marta przepraszam, przyjechał po nas Chris z Ryanem i jedziemy już do domu :('', zrobiło mi się trochę smutno ale to rozumiałam odpisałam ''Okej, nic nie szkodzi.'' po czym szłam powoli do domu. Wiedziałam że czeka tam na mnie mój ukochany i tęskni, a więc szłam tak szybko jak tylko mogłam. Idąc rozmyślałam o wielu rzeczach tych złych i dobrych, wiedziałam że muszę byc silna i nie mogę teraz ufac wszystkim ludziom. Tylko tym co mam ich zawsze przy sobie. Droga do domu zajęła mi tylko 30 minut, weszłam a szatyn stał już w progu i rzucił się na mnie przytulając mnie. Nie zamknęłam dobrze drzwi a on już cieszył się jak małe dziecko, to było takie słodkie i kochane. Przywitaliśmy się pięknie i zasiedliśmy do stołu. Jedliśmy obiad i gadaliśmy o mojej szkole i jak w niej dziś było. Opowiedziałam o tych dwóch sprawach, Juju ani trochę się nie zdenerwował tylko wstał i mnie przytulił, widocznie miał dobry humor. Gdy zjadłam pomyłam naczynia by miec to z głowy na wieczór i poszłam do salonu odrabiac lekcje. Zbyt długo nie mogłam się skupic gdyż Jus wskoczył na łóżko, miział mnie i tulił się. Próbowałam zrobic te lekcje ale Bieber nie odpuszczał, więc rzuciłam się na niego i wygłupialiśmy się. Łaskotał mnie a ja jego, myślałam że pęknę ze śmiechu. Dałam mu buzi i dokończyłam lekcje. Zaniosłam plecak na górę, weszłam na laptopa a szatyn coś kombinował na dole. Na stronach były nawet zdjęcia z mojej szkoły, jak dziś wyglądam i co robię pomyślałam ''Boże co za parodia.'', ludzie są na prawdę dociekliwi i wścibscy. Dodałam Tweeta ''Pękam ze śmiechu jak widze różne zdjęcia i opisy do nich związanych ze mną i Justinem. Pozdrawiamy!'' po czym wyłączyłam laptopa i zadzwoniłam do przyjaciółki:
-Hejka! Co dziś robisz? Strasznie mi się nudzi..
-O hejcia! Wiesz sama nie wiem, może wpadniemy do Ciebie? -zapytała.
-Jasne! Weźcie może też chłopaków. Widzę was za godzinę, pa!
-No okej, pa! -rozłączyła się.
Zeszłam na dół by zobaczyc co robi Jus, przysnęło mu się na kanapie. Podeszłam po cichu i położyłam się na nim delikatnie a on się uśmiechnął. Wiedziałam już że nie śpi, dałam mu długiego buziaka przy czym on objął mnie i mocno przytulił do siebie.
-Skarbie za godzinę wpadną dziewczyny i chłopaki. -powiedziałam uśmiechając się.
-Dobrze kicia, a teraz mamy godzinkę dla siebie? -uśmiechnął się łobuzersko.
-No nie całą bo trzeba jeszcze coś do picia i jedzenia przyszykowac. -dałam mu buzi w nosek.
-Oj spokojnie, jak nie zdążymy to coś zamówimy. -przewrócił nas tak że teraz on był nade mną.
Całowaliśmy się i tuliliśmy. Wiedziałam że będzie do czegoś zmierzał ale nie pokazywałam że wiem o co chodzi. Mizialiśmy się, tuliliśmy, całowaliśmy i gadaliśmy w między czasie. Jus zaczął mnie całowac po szyi i robił małe malinki, odebrałam mu się i zrobiłam jedną mega mocną. Przygryzł mi wargę i delikatnie pociągnął. Złapał mnie za biodra tak że czułam że jestem jego. Smyrał mnie po wewnętrznej stronie ud, blisko pachwiny a ja go po podbrzuszu dosyc nisko. Znowu się rozpływałam jak zawsze. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie i żeby coś niesamowitego się wydarzyło, lecz nagle rozległo się pukanie do drzwi.. Chłopak dał mi długiego buziaka i poszedł je otworzyc. Przyszła Claudia, Ann, Chris i Ryan z jakąś grą na xboxa. Poszłam do kuchni i zrobiłam przekąski, zaniosłam je do salonu na stół i nalałam wszystkim soku. Wybraliśmy sobie drużyny, ja, Claudia i Chris kontra Ann, Ryan i Justin. Każdy z nas po kolei z drużyny musiał rywalizowac z kims z drugiej drużyny. Było mega zabawnie, śmialiśmy się, wygłupialiśmy, no po prostu świetnie się bawiliśmy. Po rywalizacji biliśmy się na poduszki, chyba za mocno uderzyłam Jusa po zakrył się poduszką i usiadł. Od razu do niego podbiegłam i pocałowałam w czółko a ten zaczął się śmiac, taki z niego żartowniś. Wybiła już 19, trzeba było się pożegnac i posprzątac ten bałagan. Przyjaciele wyszli a my zabraliśmy się za sprzątanie. Justin odkurzał w dużym pokoju bo wszędzie były piórka z poduszek, ja posprzątałam ze stołu i pomyłam zaczynia. Ułożyliśmy wszystko tak jak było, i poszliśmy do mnie.
-Skrzacie ja pójdę się wykąpac a Ty pościel nam łóżko. -powiedziałam dając mu buziaka w polik.
-Dobrze, chcesz coś na kolację? -zapytał przytulając mnie.
-Nie, nie jestem głodna. -poszłam do łazienki.
Nalałam sobie dużo wody, piana prawie wylewała się z wanny. Zrobiłam koka na czubku głowy, rozebrałam się i zanurzyłam po samą szyję. Relaksowałam się gdy nagle szatyn zapukał i uchylił delikatnie drzwi:
-Kicia, mogę wejśc? -uśmiechnął się szydersko, wiedziałam że coś kombinuje.
-No wejdź, wejdź. -leżałam pod pianą.
Justin zdjął z siebie koszulkę bo było tu dosyc duszno i usiadł na brzegu wanny. Uśmiechał się i miział mnie po ramieniu patrząc mi głęboko w oczy. Domyśliłam się o co mu chodzi, chlapałam w niego wodą a ten mi oddawał. Śmialiśmy się gdy nagle złapałam go za rękę i wciągnęłam do wanny..
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Będę starała dodawac się dłuższe rozdziały, ten tydzień mam zawalony nauką. Same sprawdziany i kartkówki, ale w następnym będzie trochę wolnego a więc rozdziały będą mega wielkie. Już nawet mam pomysły ;> Komentujcie, obserwujcie i zaglądajcie:*
czwartek, 11 kwietnia 2013
Rozdział 8
Cały dom był w papierze toaletowym, na podwórku było pewłno kubków, jedzenia i talerzy. W basenie dmuchane materace, lale i nawet palmy, gdy spojrzałam na drzewo nie mogłam uwierzyc.. Siedzieła na nim mała małpka. Weszliśmy z szatynem do ich domu było w nim nawet czysto.
-CLAUDIA! GDZIE JESTEŚ?! -krzyczałam ale nie schodziła.
Nagle po schodach zszedł Chris z przyjaciółką na rękach, była nieprzytomna. Chłopak opowiedział nam żemiała byc tu mała impreza na max 50 osób a przyszło ponad 300. Myślałam że z Justinem pękniemy ze śmiechu, Claudia była jeszcze pijana. Nie interesowało mnie jak oni to wszystko posprzątają i jak wygonią reszte osób śpiących na podłodze czy w ogrodzie, powiedziałam:
-My będziemy za 3 godziny, jedziemy do centrum. -złapałam Jusa za rękę.
-No okej.. Nie wiem czy nam się uda, jak coś to nam pomożecie. -powiedział Chris.
-Stary, ja Ci radze już się za to zabrac i obudzic Claudie z innymi. Do później. -wyszliśmy z domu.
Poszliśmy do mnie, wzięłam małą torebkę do której spakowałam telefon, portfel i klucze. Musieliśmy pojechac na miasto by zrobic zakupy, w końcu jutro do szkoły.. Ale na szczęście to ostatni tydzień i w następny poniedziałek zakończenie roku w końcu! Wsiedliśmy do auta i zaraz byliśmy pod centrum handlowym, paparazzi i dziennikarze stali już pod nim. bieber znał ochroniarza w tym centrum a więc weszliśmy tyłem, nie zwracaliśmy uwagi na nich, zrobiliśmy normalne zakupy. Było to dziwne bo co chwile ktoś robił nam zdjęcia albo o coś wypytywał, każda dziewczyna chciała zdjęcie z Justinem było to trochę męczące bo nie mogliśmy normalnie wszystkie załatwic i miec z głowy. Gdy wychodziliśmy ze sklepu nagle ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął tak że upadłam i zrobił zdjęcie, był to jakiś paparazzi. Nie wiedziałam o co chodzi, jedynie się przewróciłam i mocno uderzyłam głową o podłoge. Szatyn się zdenerwował.. Rzucił się na niego i pobił, po czym wziął mnie na ręce i szybkim krokiem zaniósł mnie do auta. Pojechaliśmy tylko kawałek i zatrzymał się na poboczu gdzie nie było nikogo, cholernie kręciło mi się w głowie. Juju wyciągnął mnie z auta i posadził na tyle samochodu.
-Pooddychaj świeżym powietrzem. -powiedział siadając obok mnie.
-Boli mnie strasznie głowa. -położyłam głowę na ramieniu chłopaka a on mnie objął.
-Spokojnie, odpocznij i pojedziemy do domu. -dał mi buzi w głowę.
-Nie cierpię takich ludzi. Jakby nie mogli byc spokojni, mili i opanowani.
-To ich praca. Przepraszam że musisz coś takiego znosic.. -zasmucił się, było to po nim dobrze widac.
-Nic nie szkodzi, ja to wszystko rozumiem. Przeżyjemy to, razem. -przytuliłam się do Jusa.
Polepszyło mi się, zeszłam z auta a szatyn znowu mnie posadził i stanął przede mną. Przyciągnął do siebie przy czym czułam jak jego krocze ociera się o moje. Uśmiechał się słodko i miział mnie po dole pleców a ja patrzyłam mu głęboko w oczy z uśmiechem. Zaczęliśmy się całowac. Podniósł mnie za tyłek nie odrywając ust i trzymał mocno. Uśmiechałam się i całowałam go, było mi znowu tak błogo i rozpływałam się. Oderwałam delikatnie usta i powiedziałam cicho:
-Pojedźmy do domu. -dałam mu buzi.
-Dobrze kicia. -opuścił mnie i weszliśmy do auta.
15 minut później byliśmy już u mnie, wypakowałam zakupy i pochowałam do szafek. Ubraliśmy się i poszliśmy do domu Claudii. Dom i podwórko było już sprzątnięte w domu też było czysto. Pochwaliłam Chrisa i Claudie po czym usiedliśmy w kuchni i gadaliśmy, śmialiśmy się. Doszli do nas Ann i Ryan, myśleliśmy co dziś będziemy robili do wieczora. I wyszło na to że zrobimy sobie seans filmowy. Justin i chłopaki poszli poszukac dobrych filmów do wypożyczalni a my rozłożyłyśmy łóżko w salonie i zrobiłyśmy trzy miski popcornu. Usiadłyśmy i gadałyśmy o chłopakach, dowiedziałam się nawet że Ryan z Ann mieli już swój pierwszy raz, myślałam że pęknę tam ze śmiechu a Claudia z Chrisem tylko się zaspokajali jak to mi powiedziała. Nagle weszli nasi chłopcy z trzema filmami, jedno to jakieś romansidło a dwa inne to komedie. Postanowiliśmy że pierw włączymy komedie i położyliśmy się wygodnie. Wtuliłam się w Jusa i miziałam go po brzuchu a on mnie po plecach. Film był jakiś zboczony, co chwile się z niego śmialiśmy. Zajadaliśmy popcorn i nagle zadzwonił do mnie tata. Odeszłam do reszty i weszłam do kuchni i odebrałam:
-No hej tato! Co tam? -zapytałam.
-Hej córcia, dobrze opalamy się i wieczorem idziemy na jakieś przedstawienie. A co u was? Wszystko w porządku?
-Tak, oglądamy właśnie filmy a później rozchodzimy się do domu. W końcu jutro do szkoły.
-A no tak, no to bawcie się tam dobrze odezwiemy się po jutrze. Całujemy z mamą, Pa!
-Pa tato! Ucałuj mamę. -rozłączyłam się.
Szatyn przyszedł do mnie i pocałował w policzek.
-Kto dzwonił? -zapytał przytulając mnie.
-Tato, pytał się co nas i to wszystko. -wtuliłam się w niego.
-Wracamy dalej oglądac film czy idziemy do Ciebie? -popatrzał mi słodko w oczy.
-Hm, możemy iśc do mnie. W końcu musze się spakowac i naszykowac do szkoły a jest już 17.
Poszliśmy powiedziec o tym przyjaciółce, pożegnaliśmy się i szliśmy do mnie. Nagle złapał nas wielki deszcz, chciałam jak najszybciej dobiec do domu ale Justin robił wszystko specjalnie żebyśmy szli wolno. Stanęliśmy koło zakrętu, chłopak pociągnął mnie do siebie i patrzał mi w oczy.
-Marta.. Kochasz mnie? -zapytał nie odrywając wzroku.
-Tak! Najmocniej na świecie. A Ty mnie?
-Hm.. Nie wiem.. -odwrócił wzrok- żartuję, kocham Cię najmocniej! -krzyknął na całą ulice.
-Głuptasie ja Ciebie też! -krzyknęłam tak samo głośno i zaczęłam go całowac.
Całowaliśmy się w deszczu jak na tych głupich filmach. Zaczęło grzmic, oderwałam delikatnie usta i pociągnęłam go do domu. Cholernie boje się burzy. Weszliśmy do mnie cali mokrzy i pobiegliśmy do łazienki, przebrałam się i przyniosłam chłopakowi jego torbę z rzeczami. Wziął kąpiel i zaraz po nim ja też. Naszykowałam sobie ciuchy do szkoły i spakowałam plecak. Bieber pościelił nam łóżko i zrobił smaczną kolacje. Karmiliśmy się nawzajem wygłupiając się przy tym. ''Kocham go nad życie, jest wspaniały'', tylko to chodziło mi po głowie. Poszłam umyc naczynia a chłopak gadał z kimś przez telefon. Była to Pattie jego mama. Szatyn zwierzył się mamie, opowiedział o nas i był zadowolony bo jego mama nas zaakceptowała. Gadał z nią jeszcze chwile a ja poszłam na górę i włączyłam laptopa, było pełno zdjęc moich i Jusa z dzisiejszego wypadu do centrum. Nie byłam zła, zlałam to. Nie chciało mi się latac po tych stronach a więc weszłam na skype i akurat była dostępna przyjaciółka. Zadzwoniłam do niej i dogadałam się jak jutro ze szkołą, ich zawozi Chris a mnie Jus i spotykamy się na miejscu. Wyłączyłam laptopa i poszłam po szatyna, ten jeszcze gadał z mamą. To było takie słodkie jak się z nią żegnał aż szkoda mi było żeby przestał z Pattie gadac. Ale rozłączył się i podbiegł od razu do mnie, poszliśmy do mojego pokoju, włączyliśmy muzykę i położyliśmy się do łóżka. Deszcz przestał już padac i księżyc było widac na niebie. Leżeliśmy jeszcze chwile miziając się, dając sobie buziaki po czym się wtuliliśmy i zasnęliśmy.
***Rano***
Obudził nas budzik, była dokładnie 7.01. Wstałam powoli nie wierząc że to już poniedziałek, weekend minął tak szybko jak mrugnięcie okiem. Justin zszedł na dół zrobic nam śniadanie a ja poszłam się ubrac i ogarnąc. Zrobiłam lekki makijaż, ubrałam się i wyprostowałam włosy. Po całym domu rozchodził się piękny zapach naleśników, szybko zbiegłam na dół i przywitałam miło szatyna z rana.
-Wyspałeś się? -zapytałam się zajadając śniadanie.
-Z Tobą? Zawsze. -uśmiechał się i zajadał.
Gdy zjedliśmy zarzuciłam na siebie katankę i plecak a Jus na siebie bluzę i poszliśmy do auta. Jechaliśmy i planowaliśmy popołudnie, wyszło na to że pojedziemy do niego i posprzątamy w domu. Parę minut później byliśmy już pod szkołą, wszystko zaczęli biec w naszą stronę i zaraz fani stali pod autem Biebera, nie miałam nawet jak wyjśc. Chłopak mnie objął i zaczął całowac na pożegnanie, oderwałam delikatnie usta i chciałam już wyjśc ale Jus nie chciał mnie puścic i znowu całowaliśmy się.
-Do później skarbie. -dałam mu buzi w policzek.
-O której kończysz? Przyjadę po Ciebie. -uśmiechnął się.
-O 14, nie musisz wrócę z dziewczynami. -puściłam delikatnie jego dłoń.
-Obiecaj mi że będziesz szybko w domu, będę bardzo tęsknił.
-Obiecuję, ja też będę tęskniła. -pocałował mnie w uta i wyszłam z auta.
Chłopak odjechał a za mną szło pół szkoły, zmierzałam w kierunku Claudii gdy nagle podeszła do mnie jakaś psychofanka Jusa..
wtorek, 9 kwietnia 2013
Rozdział 7
Przestraszyłam się trochę ale chłopak usiadł obok i mnie objął. Zobaczyliśmy że są ubrani w mundury, była to policja i zmierzała w naszą stronę..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Świecili nam latarkami prosto po twarzach, bałam się cholernie. Podeszli do nas i zapytali:
-A państwo co tu robią? -zapytał jeden z dwójki.
-Byliśmy całe popołudnie na plaży i zostaliśmy jeszcze na wieczór, kąpaliśmy się i leżeliśmy. Czy to coś złego? -powiedział Justin.
-Tylko to robiliście? Jak zmierzaliśmy w waszą stronę jakoś inaczej to wyglądało. Poproszę dokumenty.
-Skąd ja mam niby miec dokumenty jak kurwa jestem na plaży? -warknął chłopak.
-Proszę nie przeklinac, zbieracie się i jedziecie z nami na komendę.
-Co? Śmieszny jest pan, podziękujemy za tą propozycje. Chodź Marta, idziemy. -szatyn spakował nasze rzeczy i wychodziliśmy z kręgu.
Policjanci złapali mnie i Jusa z tyłu za ręce, prowadzili nas po plaży jak jakiś przestępców przecież nic nie zrobiliśmy. Wsadzili nas do radiowozu i pojechaliśmy na komende policji. Wypytywali nas o wszystko. Usłyszeliśmy zarzuty że uprawialiśmy seks w publicznym miejscu, wyśmialiśmy ich. Jeden z dziennikarzy stał w korytarzu i wszystko słyszał, bałam się że to trafi do mediów.. Zdenerwowałam się i opowiedziałam co robiliśmy na plaży, policja była zdziwiona i nie wierzyła nam dalej. Aż w końcu wszedł znajomy policjant Juju, powiedział że on nie mógł by tego zrobic, oczyścił nas z zarzutów i odwiózł do domu. Podziękowaliśmy mu po czym weszliśmy do miszkania chłopaka. Była 23:05 naszych gołąbeczków nie było w domu a więc napisałam do Claudii ''Hej:* Gdzie jesteście?'', przyjaciółka oddzwoniła powiedziała że nie było nas w domu i poszli do nich, opowiedziałam całe sprawę a wszyscy się tam śmiali. Okazało się że mamy dom cały wolny dla siebie do jutra popołudnia. Jus poszedł zrobic nam kolację a ja wzięłam gorącą kąpiel. Ubrałam się w zadużą koszulkę chłopaka którą mi dał, majtki i ciepłe skarpetki. Zeszłam na dół i dosłownie nie wiedziałam co powiedziec. Szatyn nakrył pięknie do stołu, zrobił nam omlety z truskawkami, leśnymi owocami i bitą śmietaną i do tego stało ciepłe kako. Oblizałam usta i dałam chłopakowi serie buziaków, ten podniósł mnie na ręce.
-Będzie Ci smakowało? -zapytał trzymając mnie mocno.
-Tak! Nie wiedziałam że z Ciebie taki kucharz -zaśmiałam się.
-No wiesz, czasem jak się postaram to wyjdzie coś dobrego -uśmiechnął się i posadził mnie na krzesełku.
Usiadł na przeciwko mnie i zaczęliśmy zajadac. Zjadłam wszystko, przez bitą śmietane było mi trochę za słodko ale liczył się jego gest! Gdy odeszliśmy od stołu ja pozmywałam naczynia by miec z głowy a kochany poszedł wziąc kąpiel. Pościeliłam nam łóżko i uchyliłam lekko okno, spojrzałam na zegarek była już prawie 1 w nocy. Ten czas szybko nam zleciał, położyłam się do łóżka i akurat przyszedł Bieber. Położył się obok mnie i przytulił bardzo mocno dając buzi w nosek.
-Kocham Cię bardzo mocno, najmocniej. -powiedziałam uśmiechając się i tuląc do niego.
-Ja Ciebie też, nie zapominaj nigdy o tym. -miział mnie po plecach.
Gadaliśmy i śmialiśmy się jeszcze z tej akcji z policjantami, dalej się bałam tego dziennikarza ale Jus powiedział że jeśli coś takiego wpłynie do medii to nic nie szkodzi. Nie interesuje go opinia ludzi, tylko moja co o tym sądze. Sama już mniej się przejęłam, w końcu ludzie będą w naszym życiu na każdym kroku. Wolałam o tym zapomniec i cieszyc się każdą chwilą spędzoną z nim. Po całej rozmowie zachciało mi się spac, Justin nie dawał mi usnąc. Co chwile albo mnie smyrał, albo gilgotał lub całował. W końcu musiałam coś zrobic a więc usiadłam na jego brzuchu i trzymałam jego ręce.
-I co teraz? -uśmiechnęłam się.
-No nie wiem proszę pani -obkręcił nas tak że teraz on był na górze- a teraz co? -usmiechnął się szyderczo patrząc mi głęboko w oczy.
Zaczęliśmy się całowac, Jus puścił moje ręce i wsunął nogi między moje. Zdjał ze mnie koszulke i byłam w samej bieliźnie tak jak on. Przyciągnęłam go do siebie a Juju położył się delikatnie na mnie łapiąc moje biodra. Połżyłam szatynowi ręce na ramionach i rozluźniłam nogi. Chłopak zauważył że jestem niewinna i bezbronna, chciał to wykorzystac. Smyrał mnie po udach od wewnętrznej strony co mi się spodobało, miziałam go po brzuchu a on położył się na bok nachylając nade mną i spojrzał mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się i wsunęłam nogę między Jego. Szatyn popatrzał się na całe moje ciało po czym w oczy, udawałam że nie wiem o co mu chodzi i tylko się uśmiechałam. Przyciągnął mnie mocno do siebie i całował po dekoldzie, byłam trochę bezbronna więc smyrałam go po całym ciele. Obdarowywał mnie pocałunkami po brzuchu i udach aż przeszły mnie lekko ciarki, zauważył to podniósł się do góry i mnie przytulił. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego dając buzi w policzek, przykrył nas kołdrą i zasnęliśmy.
***Rano***
Obudziłam się wcześniej niż Justin, pomyślałam że jak on zrobił nam pyszną kolacje to ja zrobię pyszne śniadanie. Zarzuciłam na siebie bluzę po cichu i zeszłam na dół. Zamówiłam jabłecznik który uwielbia, wycisnęłam sok z pomarańczy i przyszykowałam stół. Zajrzałam do pokoju a on wciąż spał, poszłam i ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i koka. Dochodziła już 10 a Juju dalej smacznie chrapał. Posprzątałam w całym jego domu i usiadłam do stołu, nagle zszedł na dół i przywitał się miło. Uśmiechnął się jak zobaczył co zrobiłam i przytulił mocno dając buzi w głowę. Zasiedliśmy do stołu, zjedliśmy ze smakiem śniadanie, Jus poszedł się ubrac a ja włączyłam tv. Trafiłam akurat na poranne wiadomości a chłopak przyszedł i usiadł obok mnie. Myślałam że wyjdą nam oczy jak zobaczyliśmy co mówi kobieta z programu.. Było nasze zdjęcie jak przytulaliśmy się na plaży i plotka że robiliśmy to w miejscu publicznym. Zdenerwowaliśmy się oby dwoje, szatyn zadzownił do jakiegoś kumpla i powiedział że muszą to cofnąc, ten koleś akurat pracował w tym samym programie a więc kobieta szybko to odwołała i powiedziała że spędziliśmy wspólnie dzień na plaży. Weszłam na facebooka i twittera gdzie nie obeszło się bez miliona wiadomości.. Denerwowało mnie to, a więc zmieniłam wszystko na kontach, łącznie z prywatnością itp. Dziewczyny z chłopakami się nie odzywały, gołąbeczki sobie tam wariują pomyślałam.
-Justin, a może tak pójdziemy zobaczyc co oni tam robią? -zaśmiałam się.
-Pewnie, wezmę kluczyki od auta i pojedziemy.
Szybko pobiegł na górę wziął klucze ja telefon i pojechaliśmy pod dom Claudii i Ann. Gdy wysiedliśmy i weszliśmy na podówrko dosłownie zbladłam..
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że rozdział taki krótki ale musze zrobic lekcje i nauczyc się na jutro :/ Jutro będzie dłuższy! Obiecuję:*
Subskrybuj:
Posty (Atom)