czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 22

Obudził nas rano budzik, zegarek wskazywał 6.45. Wstałam leniwie a Justin leżał jeszcze chwilę pod ciepłą kołdrą, poszłam w kierunku kuchni gdy potknęłam się na schodach i przecięłam rękę o ostrą krawędź poręczy. Przetarłam wacikiem nasączonym wodą utlenioną i zrobiłam nam pyszne i szybkie śniadanie. Naleśniki zaczynały stygnąć a chłopaka dalej nie było na dole, poszłam zobaczyć co robi, akurat brał gorący prysznic bo było słychać wodę spływającą po kabinie. Weszłam po cichu do łazienki i zanurzyłam się w wannie, Jus śpiewał piosenkę ''All around the world''. Uśmiechałam się i sama nuciłam wraz z nim.
-Marta? Jesteś tu? -zapytał śpiewając.
-Tak, spokojnie też biorę kąpiel ale radzę Ci się pospieszyć. Naleśniki już stygną! -zaśmiałam się.
-Naleśniki? -uchylił kabinę- Marta! Szybko!
Wyszedł wycierając się ręcznikiem po czym ubrał bokserki, czarne dresy i biały top. Podszedł do mnie z ręcznikiem i wyciągnął z wanny wycierając moje ciało w gęsiej skórce. Uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie czule w usta, wiedziałam że nam się spieszy a więc oderwałam się od niego delikatnie i ubrałam na siebie wcześniej naszykowane ciuchy. Zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w koka, poszliśmy szybkim ruchem na śniadanie. Naleśniki były już letnie, posypałam je owocami leśnymi i musli a na koniec dałam trochę bitej śmietany. Gdy skończyliśmy konsumować nasz posiłek Bieber umył naczynia a ja sprawdziłam czy wszystkie okna pozamykane i czy wszystko wzięliśmy. Zdawało mi się że wszystko mamy, zeszłam do salonu, wzięłam swoją bluzę i telefon mój i Justina. Szatyn wziął walizki do auta, zadzwoniłam szybko do Claudii i poinformowałam ją że będziemy już wyjeżdżać, rzuciłam szybko okiem na zegar i dochodziła już 8. Zamknęłam szczelnie dom i podeszłam do mojego mężczyzny, przytulił mnie mocno i pocałował w czoło po czym otworzył drzwi do auta. Wsiadłam a on szybko obszedł je i był już obok mnie, odpalił silnik i pojechaliśmy na lotnisko. Pogoda była piękna, czemu akurat na nasz wyjazd się polepszyła? Rozmawialiśmy w aucie o planach w te wakacje, postanowiliśmy gdy wrócimy z przyjaciółmi z Hiszpanii to pojedziemy nad jezioro na 2-3 dni. Tylko ja, on i cisza, coś pięknego. Stukałam palcami w swoje kolano w rytm muzyki, Jus się uśmiechał i złapał mnie za rękę jadąc nią wyżej w kierunku mojego krocza. Puścił mi oczko, i robił kółka opuszkami palców na mojej pachwinie, nie mogłam się oprzeć by wpić się w jego usta ale prowadził i nie miałam wyboru, musiałam wytrzymać. W ciągu 30 minut byliśmy już na lotnisku, zabraliśmy swoje walizki zostawiając auto na strzeżonym parkingu. Paparazzi oczywiście nie odpuścili, byli chyba wszędzie, miałam tych gnoi już dość. Usłyszałam jak Jusowi dzwoni telefon, puknęłam go w ramię by odebrał. Dzwonił Christian że są już w samolocie, niestety siedzieli całkowicie daleko od nas. Pobiegliśmy w stronę samolotu, spojrzałam jeszcze raz w głąb naszego pięknego miasta i wsiedliśmy. Zajęliśmy miejsce a stewardessa powiedziała nam jak długo będziemy lecieć i różne inne sprawy. Bałam się lecieć, czułam w środku że coś jest nie tak, szatyn chyba to zauważył gdyż przytulił mnie mocno i szepnął na ucho ''nie masz się czego bać, nim się obejrzysz będziemy już na miejscu kochanie'', jakby czytał w moich myślach. Zapięliśmy pasy, przez głośniki rozległ się ciepły głos jak z filmów że startujemy. Złapałam Biebera mocno za rękę i patrzałam przez okienko, bałam się cholernie, gorzej niż małe dziecko. Samolot wystartował, usłyszeliśmy jakiś huk. Rozglądaliśmy się z chłopakiem ale nic takiego nie widzieliśmy. Byliśmy już w powietrzu, nie było żadnych turbulencji podczas startu co zauważył tylko Justin, zdziwiło go to, widziałam lekkie przerażenie w jego oczach.
-Coś nie tak Justin? -zapytałam zmartwiona.
-Nie, wszystko w porządku. -uśmiechnął się delikatnie i pocałował mnie w policzek.
To nie był normalny uśmiech tylko wymuszony, wzruszyłam ramionami i patrzałam w okno. Widok z góry był przepiękny, zawsze jak byłam mała chciałam zobaczyć chmury, jedno z moich marzeń zostało już spełnione. Ta sama stewardessa podeszła do nas z wózkiem na którym były różne napoje i orzeszki, ''jak oryginalnie'' pomyślałam. Wzięliśmy wodę, nagle samolot zaczął się delikatnie trząść, wszyscy byli zdziwieni. Turbulencje są na początku lub końcu nie w środku drogi. Popatrzałam przez okno, palił się jeden z silników samolotu, odpięłam jak najszybciej pas, złapałam Justina za rękę.
-Szybko! Samolot się pali! On zaraz wybuchnie! -wstałam i ciągnęłam go.
-Marta co Ty gadasz! -spojrzał na mnie przestraszony.
-Patrz za okno, Justin szybciej! -krzyczałam na cały samolot.
-O kurwa mać, japierdole.. -wstał i wziął mnie na ręce.
Biegnął bardzo szybko, płakałam, bałam się że zaraz siebie stracimy. Wszyscy panikowali, słyszałam tylko krzyki i płacz ludzi.. To było straszne, zabraliśmy jak najszybciej kumpli i pobiegliśmy na koniec samolotu. Jus wiedział gdzie są spadochrony, w końcu to on wynajął ten samolot. Były tylko 4, chłopaki ubrali jak najszybciej, słyszałam głośny alarm i pikanie, nasilający się płacz zasłaniał mi wzrok. Poczułam jak ktoś bierze mnie w pasie i silny podmuch wiatru. Zamknęłam oczy i złapałam się za szyję chłopaka, wiedziałam że to Justin, czułam jego dotyk, niezapomniany dotyk. Zaczęłam się rozglądać, chciałam zabrać resztę ludzi lecz nie mogłam.
-Co z resztą ludzi?!
-Kurwa nie interesują mnie, liczysz się teraz tylko Ty. Marta skacze!
Poczułam jak spadamy, wiedziałam że to może być koniec, usłyszałam wybuch samolotu, zamknęłam oczy. Czułam jak łzy moje i Justina się zlewają. Chciałabym żeby był to tylko sen, jeden głupi sen. A co z resztą? Gdzie Ryan, Chris, Claudia i Ann? Czy udało im się wyskoczyć? Tyle myśli w mojej głowie, wtuliłam się jak najmocniej i oplotłam nogi w okół pasa Biebera, czułam jak lecimy..

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że nie było mnie tak cholernie długo, mam popsuty laptop a teraz dopiero mogłam dorwać się do brata laptopa gdyż tata na nim pracował. Mam nadzieję że tu jeszcze jesteście.. Kto jest daje komentarz!
Jak myślicie, przeżyją? Czy wybuch ich zabije? Wszystko okaże się jutro lub w sobotę! :)

@MartaGociniak1

3 komentarze: